Siły zbrojne USA i Korei Południowej rozpoczęły w poniedziałek największe od lat doroczne manewry mające być - jak zakomunikowano - wzmocnieniem ich potencjału obronnego w odpowiedzi na narastające zagrożenie nuklearne ze strony Korei Północnej. Spodziewana jest gniewna reakcja Pjongjangu.
Manewry pod kryptonimem Ulchi Freedom Shield odbywają się na terytorium, w przestrzeni powietrznej i na wodach Korei Południowej. Potrwają do 1 września. Biorą w nich udział wojska lądowe, lotnictwo i marynarka wojenna a liczbę biorących w nich udział żołnierzy ocenia się na kilkadziesiąt tysięcy.
Pierwszym etapem manewrów mają być ćwiczenia obrony cywilnej a kolejne przewidują m. in. symulowanie wspólnych działań ofensywnych, ćwiczenia zaopatrywania oddziałów frontowych w broń i paliwo oraz neutralizowania broni masowej zagłady.
Waszyngton i Seul określają manewry jako obronne, ale Korea Północna twierdzi są one przygotowaniem do wymierzonej przeciwko niej inwazji. Pjongjang uważa, że w tej sytuacji kontynuowanie jego zbrojeń nuklearnych i rakietowych jest usprawiedliwione.
Wcześniej Pjongjang groził krokami odwetowymi, ale przedstawiciel władz południowokoreańskich oświadczył w niedzielę że jak dotychczas nie wykryto wzmożonej aktywności Północy.
Stosunki w trójkącie Waszyngton - Seul - Pjongjang stale się zaostrzają. Ostatnio Korea Północna odrzuciła propozycję Seulu stopniowego obniżania napięcia drogą kolejnych posunięć denuklearyzacyjnych i wymiany gospodarczej. (PAP)