(WP) Teraz, kiedy dochodzenie w sprawie ujawnienia nazwiska tajnej agentki CIA Valerie Plame zmierza ku końcowi, stało się jasne, że dwaj najbardziej wpływowi ludzie w administracji Busha byli bardziej wciągnięci w tę sprawę niż przyznawał Biały Dom.
Po zeznaniach złożonych przez wypuszczoną z więzienia reporterką New York Times Judith Miller, rola jaką w tej sprawie odegrał I. Lewis "Scooter" Libby, szef personelu wiceprezydenta Dicka Cheney i jego główny doradca nieco się wyjaśniła. Libby rozmawiał o Plame przynajmniej z dwoma reporterami, lecz twierdzi, że nigdy nie wymienił jej nazwiska, ani nie ujawnił jej tajnego statusu.
Podobne wyjaśnienia złożył główny doradca polityczny prezydenta Busha, Karl Rove. Ich zeznania leżą w jawnej sprzeczności z tym, co swego czasu mówił Biały Dom.
W październiku 2003 roku, rzecznik Białego Domu Scott McCllellan powiedział reporterom, że osobiście pytał Rovea i Libbyego, czy mieli coś wspólnego z ujawnieniem nazwiska Plame. Obaj kategorycznie zaprzeczyli.
Tajemnicą pozostaje to, czy specjalny prokurator Patrick J. Fitzgerald zdobył w ciągu 2letniego dochodzenia wystarczające dowody o popełnieniu przestępstwa.
śledztwo skupiło się na ustaleniu, czy ktoś nielegalnie ujawnił nazwisko i zawód Valerie Plame w odwecie przeciwko jej mężowi Josephowi C. Wilsonowi IV. Latem 2003 roku Wilson, były dyplomata, oskarżył Biały Dom o używanie fałszywych informacji na usprawiedliwienie inwazji na Irak. Miał dowody z pierwszej ręki. Na prośbę CIA udał się w lutym 2002 roku do Nigru, by zbadać twierdzenia administracji, że Irak usiłował kupić w tym kraju uran do swego programu nuklearnego. Wilson wrócił do USA przekonany, że wiadomość jest nieprawdziwa. Mimo to, Bush wymienił ten zarzut w przemówieniu o stanie państwa w 2003 roku, co sprowokowało Wilsona do rozpowszechnienia wyników swojej podróży do Nigru i ostatecznie do publicznej wypowiedzi na łamach New York Times.
Wielu prawników uważa, że Fitzgerald podjął się bardzo trudnego zadania. Wątpią, czy jest w stanie udowodnić, że pracownicy administracji umyślnie ujawnili nazwisko Plame znając jej status pracowniczy.
Kampania na rzecz zdyskredytowania Wilsona rozpoczęła się w krytycznym momencie dla prezydentury Busha. Kilka miesięcy od inwazji na Irak, Bush, Cheney i cała administracja znajdowali się pod silnym naciskiem udowodnienia, że przedwojenne założenia o dużych zapasach broni chemicznej i rzekomym programie nuklearnym Iraku były prawdziwe.
Nigerski uran stanowił centralny punkt uzasadniający wojnę, który Wilson przedstawiał jako fałszerstwo. Nic dziwnego, że od samego początku jego akcje zainteresowały biuro wiceprezydenta, uważane za emocjonalną i intelektualną siłę popychającą Stany Zjednoczone do wojny. Cheney i Libby byli głęboko zaangażowani w przygotowanie uzasadnienia wojny, w co włączyli ostrzeżenia przed nieistniejącym irackim programem nuklearnym.
Personel Cheneyego przyglądał się Wilsonowi już w maju 2003 roku, dwa miesiące zanim felietonista Chicago SunTimes Robert Novak zidentyfikował na łamach gazety żonę Wilsona jako agentkę CIA. Zainteresowanie Cheneyego wzbudził artykuł opublikowany w New York Times 6 maja tegoż roku, w którym Nicholas D. Kristof pisał o misji w Nigerze bez wymieniania nazwiska Wilsona. Kristof stwierdził, że podróż tę zorganizowano na polecenie wiceprezydenta.
Byli pracownicy CIA mówią, że biuro Cheneyego wywierało naciski na agencję, by dowiedzieć się w jaki sposób zaaranżowano podróż Wilsona. Cheney nie wiedział, że jego znacznie wcześniejsza prośba o raport w sprawie Iraku zabiegającego o uran w Nigrze, doprowadziła do podróży Wilsona. Biuro wiceprezydenta było bardzo niezadowolone. Zaczęto stawiać szereg pytań.
Na początku czerwca, kilka tygodni zanim Libby poznał nazwisko żony Wilsona, Departament Stanu przygotował memorandum na temat sprawy uranu, które zawierało sekcję oznaczoną literą "S" (sekret) z informacjami o Valerie Plame. W tym czasie Libby wiedział już jak doszło do podróży Wilsona, chociaż w wywiadzie dla Washigton Post nie wspomniał o jego żonie.
Około 12 lipca Rove, Libby i inni pracownicy Białego Domu wiedzieli o pozycji żony Wilsona w CIA i wiadomość tę przekazali reporterom, by podważyć doniosłość jego wyjazdu do Nigru. Zakładano, że wiadomość, iż Valerie Plame przyczyniła się do wysłania go w tę misję, obniży rangę przywiezionych informacji o fałszywych zarzutach
Rove i Libby
- 10/06/2005 04:08 PM
Reklama