Działania Chin wokół Tajwanu to próba ustanowienia nowego status quo, ale USA na to nie pozwolą - powiedział w czwartek rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby. Odniósł się w ten sposób do chińskich ćwiczeń i wystrzelenia rakiety nad Tajwanem.
"Nie ma powodu, by doszło do tego sfabrykowanego kryzysu (...) Chińczycy używają wizyty spiker Pelosi jako pretekstu, by podwyższyć stawkę i spróbować ustalić nowe status quo, nową normalność" - powiedział Kirby podczas konferencji prasowej. "Moim przeslaniem przychodząc tu jest, że nie zgodzimy się na to" - dodał. Zaznaczył, że USA są przygotowane do odpowiedzi na chińskie działania, "nie tylko za pomocą środków wojskowych".
Kirby odniósł się w ten sposób do chińskich manewrów wojskowych w bliższej niż dotąd odległości od Tajwanu, a także wystrzelenia rakiet w pobliżu wyspy, a także w wody japońskiej wyłącznej strefy ekonomicznej.
Rzecznik powiedział, że spodziewa się w najbliższym czasie "kolejnych ćwiczeń, dalszej wojowniczej retoryki i inkursji" ze strony Pekinu. Dodał, że takie zachowanie może doprowadzić do niezamierzonych skutków i dalszej eskalacji.
Kirby odniósł się również do przełożonej próby amerykańskiego pocisku o zasięgu międzykontynentalnym (ICBM) Minuteman III. Jak stwierdził, próba nie została odwołana, lecz przełożona o krótki czas, by uniknąć podwyższania napięć z Chinami.
"Uważamy, że silne, pewne siebie mocarstwo nuklearne może pozwolić sobie na poczekanie z testem przez kilka tygodni, by pokazać jak poważni jesteśmy, kiedy mówimy, że nie mamy interesu w eskalacji napięć" - powiedział.
Odnosząc się do sytuacji na Ukrainie, Kirby stwierdził również, że USA posiadają informacje, że Rosja zamierza podłożyć fałszywe dowody na to, że śmierć ukraińskich jeńców w obozie w Ołeniwce była wynikiem uderzenia rakietą HIMARS.
"Nie jestem kryminologiem, ale domyślam się, że nie podkłada się fałszywych dowodów, jeśli nie ma się zamiaru oskarżyć kogoś innego, niż sprawcę" - powiedział.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)