W niedzielę 25 września History Channel wyemitował 40minutowy film dokumentalny o Powstaniu Warszawskim zat.: "Zdrada Bitwa o Warszawę". Z noty informacyjnej nadesłanej nam przez realizatorów wynikało, że będzie to opowieść o heroicznej walce ludu stolicy i o obietnicach pomocy, która nigdy nie nadeszła. Znalazły się w tejże nocie stwierdzenia na tyle niepokojące, że aż proszące się o weryfikację.
Oto dowiadujemy się, że "do roku 1944 Rosjanie przeszli na stronę aliantów", że pomoc była niewystarczająca i albo składająca się z "35letnich karabinów, które nie nadawały się do użytku", albo dostarczana była "prosto w ręce Niemców" i wreszcie, że po kapitulacji Powstańców "cała ludność miasta została umieszczona w obozach koncentracyjnych".
Na koniec producent uraczył nas stwierdzeniem, że odbudowa stolicy Polski oraz możliwość "zrozumienia przez Polaków prawdziwej historii Powstania" zostały zainspirowane przez papieża Jana Pawła II i ruch "Solidarności" w latach 80.
Tyle wspomniana nota. Sam film, który dość szczegółowo omawia walki powstańcze, los ludności i antypolskie knowania Roosevelta i Churchilla ze Stalinem w Teheranie, i który jest generalnie pozbawiony wrogich Polakom akcentów, rozczarowuje. Nie wnoszą nic nowego komentarze Zbigniewa Brzezińskiego i Normana Daviesa, a wspomnienia byłych Powstańców wręcz porażają ignorancją (to właśnie z ust jednego z nich padają słowa o umieszczeniu całej ludności miasta w obozach koncentracyjnych, co jest oczywistą nieprawdą) lub niepamięcią (bo jakże inaczej tłumaczyć słowa "Powstańcy poszli sobie do niewoli i zostawili mieszkańców na pastwę losu"?).
Film złożony został prawie w całości z materiałów archiwalnych, przy czym zadziwia beztroska, z jaką realizatorzy potraktowali te materiały.
Oto widzimy grupę żołnierzy niemieckich skradających się, za pojazdem opancerzonym, udekorowaną hitlerowskimi flagami uliczką. Znamy to ujęcie pochodzi z 1 września 1939 roku i przedstawia atak na Pocztę Polską w Gdańsku.
Oto szturm Pragi w połowie września 1944. Do ataku idą sowieccy żołnierze w długich szynelach, a wita ich okutana w chusty babina (zdjęcie zapewne gdzieś spod Wiatki).
I dla odmiany: szturm Warszawy w styczniu 1945. Tu sowieccy gwardziści walą naprzód w letnich mundurkach...
Rzetelności przekazu słownego mniej można zarzucić, ale warto chyba powiedzieć, że oprócz zrzutów sowieckich i wielkiej wyprawy amerykańskiej w drugiej połowie września latały nad Warszawę alianckie bombowce z południowych Włoch, a ich załogi zapłaciły ogromną daninę krwi. Nie ma mowy o zrzutowych piatach, o "błyskawicach", czyli stenach własnej, powstańczej produkcji.
Z walk w mieście wymienia się nieudany atak na Okęcie, gehennę Starego Miasta, przejścia kanałami i upadek żoliborza, ale brak wzmianki o Woli, Powiślu czy Czerniakowie, nie mówiąc już o Kampinosie i nieudanej próbie przebicia oddziałów puszczańskich na Starówkę.
Jest mowa o wybuchu czołgupułapki, ale nie słychać o zdobytych przez Powstańców panterach użytych następnie do zdobycia "Gęsiówki", gdzie nawiasem mówiąc wyzwolono kilkuset więzionych tam żydów.
Film dokumentalny tym się różni od fabularnego (czy sfabularyzowanego), że nie ma w nim miejsca na kłamstwa i zapożyczenia. Jeśli nie ma zdjęć ukazujących warszawiaków kryjących się przed bombami w piwnicach, to lepiej nie pokazać nic niż wklejać kadry z brytyjskiej kroniki z roku 1940 (londyńczycy w metrze).
Również wspomnienia uczestników tamtych wydarzeń winny być starannie weryfikowane. "Najpierw zjed liśmy konie opowiada jeden z nich, a ilustracją są tu zdjęcia z obrony Warszawy w roku 1939 potem psy i koty..." za pomniawszy zapewne o jęczmieniu z browaru Habberbuscha i słynnej zupieplujce. Realizator filmu dokumen talnego musi wiedzieć, że pa mięć ludzka jest zawodna, a przeżyta tragedia pozostawia ślady trwałe, chociaż często wypaczone.
Reasumując: film o Powstaniu i zdradzie aliantów był potrzebny, ale jego realizacja pozostawia wiele do życzenia. Materiałów filmowych z Powstania zachowało się wiele. Dałoby się z nich zrobić dokument o wiele dłuższy i to bez sięgania po zapożyczenia (np. gdy mowa o niemieckich rakietach typu "Nebelwerfer", przez ludność Warszawy nazywanych "krowami" lub "szafami", pokazano sowieckie "katiusze" na ulicach Berlina), co byłoby miarą rzetelności, zaś właściwa weryfikacja wspomnień pozwoliłaby uniknąć zafałszowań i śmieszności. Zapewne realizatorzy, mający bez wątpienia dobre chęci, nie przyłożyli się zbytnio do pracy i wyszedł kolejny bubel. Bo jak wiadomo piekło jest wybrukowane dobrymi chęciami...
Piotr K. Domaradzki
"Betrayal: the Battle for Warsaw", CBS dla History Channel,
producent Susan Werbe.
Film o powstaniu
- 09/30/2005 03:36 PM
Reklama