Sąd Najwyższy USA znacząco zmniejszył w czwartek uprawnienia Agencji Ochrony Środowiska (EPA) do nakładania ograniczeń na emisję dwutlenku węgla przez elektrownie. Według komentatorów może to utrudnić starania Białego Domu dotyczące walki ze zmianą klimatu.
Sąd uznał, że EPA nie ma prawa nakładać szerokich ograniczeń dotyczących emisji CO2 na cały sektor energetyczny bez jasno wyrażonej woli Kongresu. Jak pisze portal The Hill, zawęzi to pole manewru administracji prezydenta Joe Bidena w polityce klimatycznej. Do wydania orzeczenia SN doszło w czasie, kiedy administracja przygotowywała nowe regulacje w tej sprawie.
Opinie sędziów rozłożyły się według linii ideologicznych: za głosowało sześciu sędziów powołanych przez Republikanów, zaś przeciwko trójka sędziów powołanych przez Demokratów. Liberalna sędzia Elena Kagan w zdaniu odrębnym ostro skrytykowała orzeczenie większości.
"Powiedzmy rzecz oczywistą: stawka jest tu wysoka. A mimo to sąd dziś uniemożliwia zatwierdzone przez Kongres działania agencji by ograniczyć emisje CO2 elektrowni. Zamiast tego Sąd mianuje się decydentem w sprawie polityki klimatycznej. Nie mogę wyobrazić sobie wielu bardziej przerażających rzeczy" - napisała.
Wyrok jest owocem skarg koncernów energetycznych, elektrowni i kopalni węglowych i ich wieloletnich starań o liberalizację przepisów środowiskowych. Jak pisze "Washington Post", federalne regulacje popierały natomiast koncerny technologiczne, argumentując, że "stabilne i ogólnonarodowe zasady są konieczne do uniknięcia katastrofy klimatycznej".
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)