Rosyjska inwazja na Ukrainę, która rozpoczęła się 24 lutego, trwa cztery miesiące. Walki skupiają się teraz we wschodnim Donbasie na Ukrainie, gdzie rosyjski ostrzał i bombardowania skutkują stopniowym wypieraniem sił obrońców. Ukraińcom brakuje ciężkiego uzbrojenia, by kontratakować.
Wojska rosyjskie, zgromadziwszy rezerwy, rozpoczynają ofensywę na szeroką skalę w obwodzie ługańskim, realizując bezwarunkowy priorytet Kremla, czyli "wyzwolenie" terytoriów tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republik Ludowych. Wszystkie miejscowości, których nie zajęły jeszcze wojska rosyjskie, są pod ostrzałem.
Zdaniem doradcy prezydenta Ukrainy Ołeksija Arestowycza walki w Donbasie "wkraczają w rodzaj przerażającego punktu kulminacyjnego", a siły rosyjskie mogą wkrótce otoczyć Siewierodonieck i Lisiczańsk w obwodzie ługańskim i odciąć je od reszty Ukrainy. W szturmowanym przez wojska rosyjskie Siewierodoniecku ukraińscy obrońcy miasta kontrolują już tylko teren zakładów chemicznych Azot.
Wiceminister obrony ds. zakupów Denys Szarapow i szef logistyki Wojsk Lądowych Wołodymyr Karpenko poinformowali w poniedziałek, że do tej pory Ukraina otrzymała od zachodnich partnerów ok. 10-15 proc. pomocy wojskowej potrzebnej do przeciwstawienia się rosyjskiej agresji. W trakcie działań militarnych armia ukraińska miała utracić ok. 50 proc. ciężkiego uzbrojenia – 1300 bojowych wozów piechoty, 400 czołgów i 700 systemów artyleryjskich.
Kijów konsekwentnie stara się przekonać państwa zachodnie do znaczącego zwiększenia pomocy wojskowej, ale ponawiane przez przedstawicieli władz apele o wsparcie nie przyniosły dotychczas satysfakcjonujących efektów.
Za niepodlegającą dyskusji należy uznać dysproporcję walczących stron w wyposażeniu, zwłaszcza pogłębiający się po stronie ukraińskiej niedobór ciężkiego uzbrojenia - uważają analitycy warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich. Ograniczone dostawy ciężkiego uzbrojenia (niemal wyłącznie posowieckiego) nie były jak dotąd w stanie uzupełnić strat czy umożliwić przeprowadzenie kontrofensywy. W rezultacie przyjęto taktykę obrony w terenie zabudowanym, co niesie za sobą systematyczne niszczenie przez rosyjskie lotnictwo i artylerię kolejnych miejscowości w rejonach starć.
Według prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego kontrofensywa na pełną skalę wymaga co najmniej 10-krotnej przewagi sprzętowej nad Rosjanami.
Rosja od 25 marca nie podała żadnych informacji o swoich stratach w czasie inwazji na Ukrainę, ale dane publikowane przez władze Donieckej Republiki Ludowej wskazują na straty w ludziach wynoszące ok. 55 proc. jej pierwotnych sił - przekazało w środę brytyjskie ministerstwo obrony.
Z kolei według sztabu ukraińskiego wojsko rosyjskie straciło już ponad około 34 430 żołnierzy, choć różne szacunki zachodnie wskazują raczej na kilkanaście tysięcy, i m.in. 1504 czołgów, 3632 pojazdy opancerzone, 216 samolotów.
Biuro Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka podało, że od początku inwazji na Ukrainie zginęło 4569 cywilów, w tym 304 dzieci, przede wszystkim w obwodzie donieckim i ługańskim, a większość zginęła w wyniku ostrzału rakietowego i ciężkiej artylerii. Rzeczywista liczba ofiar jest prawdopodobnie znacznie wyższa, ponieważ informacje z niektórych miejsc, w których toczą się intensywne działania wojenne, weryfikowane są z opóźnieniem, m.in. z Mariupola (gdzie mogło zginąć ponad 20 tys. osób), Izjumu, Popasnej, Lisiczańska i Siewierodoniecka.
W połowie czerwca komenda główna ukraińskiej policji poinformowała, że prowadzone są postępowania w sprawie śmierci ponad 12 tys. ukraińskich cywilów zamordowanych przez rosyjskie wojska, z czego 1200 ciał nie udało się jeszcze zidentyfikować. Według policyjnych danych tylko w obwodzie stołecznym najeźdźcy zabili ponad 1500 cywilów, a najwięcej zbrodni popełniono w rejonie (powiecie) buczańskim, gdzie zamordowano ponad 1,1 tys. osób. Według Kijowa na terenie Ukrainy udokumentowano 16 tys. zbrodni wojennych popełnionych przez Rosjan.
Zdaniem Arestowycza od początku wojny zginęło niemal 10 tys. ukraińskich żołnierzy, a rany odniosło około 30 tys., z których po wyleczeniu 96-98 proc. wraca na front. Wypowiadając się w poniedziałek w internetowym programie publicystycznym doradca Zełenskiego powiedział również, że każdego dnia ginie 200-300 Ukraińców.
Od 20 do 30 proc. infrastruktury Ukrainy zostało zniszczone w wyniku inwazji rosyjskiej - przekazał we wtorek minister infrastruktury tego kraju Ołeksandr Kubrakow. Straty dla gospodarki Ukrainy w rezultacie zniszczeń m.in. budynków mieszkalnych, szkół i szpitali szacować można na ponad 105,5 mld dolarów, w tym 40 mld z powodu zniszczeń transportu (drogi, mosty, porty, tory kolejowe i lotniska). Ponad 44 mln metrów kwadratowych powierzchni mieszkalnej zostało albo zniszczone, albo zagarnięte przez stronę rosyjską, co przekłada się na liczbę co najmniej 320 tys. obywateli Ukrainy, którzy stracili domy.
Gospodarka Ukrainy przestawiła się na tory gospodarki wojennej, a budżet wojskowy stanowi obecnie trzy czwarte całego jej budżetu. W związku z załamaniem gospodarczym i stale rosnącym deficytem kraj w znacznym stopniu polega na zagranicznym wsparciu finansowym. W ocenie prezesa Europejskiego Banku Inwestycyjnego Wernera Hoyera Ukraina może potrzebować do 1 bln euro pomocy zagranicznej na zrekompensowanie szkód spowodowanych inwazją.
Od początku inwazji ponad 8 mln Ukraińców wyjechało ze swojej ojczyzny, z czego połowa przekraczając granicę z Polską - poinformowała we wtorek ONZ. Obecnie 5,2 mln uchodźców przebywa w różnych krajach europejskich m.in. 1,2 mln w Polsce. Wśród krajów niegraniczących z Ukrainą najwięcej uchodźców przyjęły Niemcy (ponad 780 tys.), Czechy (380 tys.) i Włochy (137 tys.). Kolejne 7 mln osób jest wciąż przesiedlonych na terytorium Ukrainy.
Joanna Baczała (PAP)