Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 8 października 2024 06:49
Reklama KD Market

Piłkarska LM - media: Liverpool nie może pozwolić Realowi na kolejny niesamowity powrót

Real Madryt, nie tylko dzięki niesamowitej zdolności wychodzenia z beznadziejnych sytuacji, jest najtrudniejszym przeciwnikiem Liverpoolu w tym sezonie piłkarskiej Ligi Mistrzów - piszą przed sobotnim finałem brytyjskie media, ale dają też wskazówki, jak powstrzymać hiszpański klub.

Stacja Sky Sports przypomina, że Real wygrał wszystkie siedem finałów, w których grał w czasach Ligi Mistrzów, a doliczając jeszcze dwa Puchary UEFA z końca lat 80., oznacza to dziewięć kolejnych wygranych finałów. "Nic dziwnego, że mówi się, iż Real Madryt nie gra finałów, lecz je wygrywa" - zauważa. Dodaje, że jeśli Liverpool chce w sobotę wygrać, musi uważać na madrycką "remontadę", zdolność do odwracania przegranych sytuacji.

Sky Sports zwraca uwagę, że spektakularne powroty Realu Madryt nie zaczęły się w tym sezonie, lecz mają długą tradycję i wbrew pozorom można je racjonalnie tłumaczyć. "Wiara w przeznaczenie, mentalność zwycięzców, która przekonuje zawodników i kibiców, że wszystko jest możliwe, niezależnie od tego, jak mało prawdopodobne może się to wydawać, to nić, która spaja klub" - podkreśla.

Wyjaśnia, że kiedy plany idą źle, niektóre zespoły odchodzą od swoich planów i pojawia się panika. Manchester City odszedł od swojego sposobu gry, gdy przegrywał w półfinale na Santiago Bernabeu, ale Real Madryt cały czas zachowywał zimną krew, podczas gdy piłkarze MC stawali się zdesperowani.

"Być może znamienne jest to, że Paris Saint-Germain i Manchester City - dwa kolejne kluby, które nigdy nie zdobyły Pucharu Europy - stały się w tym sezonie ofiarami madryckiej mitologii. Gdy wszystko szło nie tak, oni uznali to za koniec. Dla Madrytu to początek" - zauważa Sky Sports.

"Nikt nie jest pewien, w jaki sposób Real Madryt dotarł do finału Ligi Mistrzów, chyba że jest to połączenie przeznaczenia, szczęścia i najwyższych indywidualnych umiejętności. Drużyna Carlo Ancelottiego była bezlitośnie ogrywana na każdym etapie tegorocznych rozgrywek, ale jakimś cudem dotarła do Paryża, gdzie spotka się z groźnym Liverpoolem. Liverpool gra w szybszym tempie, ma lepszych obrońców i wiele zagrożeń w ataku, ale musi uniknąć wpadnięcia w aż nazbyt dobrze znaną pułapkę Realu Madryt" - pisze w piątek "The Daily Telegraph".

Wylicza on cztery kluczowe elementy, których spełnienie jest konieczne, by Liverpool nie podzielił losu Chelsea i Manchesteru City. Pierwszy to zapewnienie wsparcia prawemu obrońcy Trentowi Alexandrowi-Arnoldowi, będącemu słabym punktem defensywy Liverpoolu, w pilnowaniu Viniciusa Juniora, który jest głównym łącznikiem z Karimem Benzemą. Drugi - zablokowanie podań do Benzemy, w czym kluczowa będzie rola Fabinho, bo prawdopodobnie będzie mógł zagrać. Kolejną wskazówką jest wykorzystanie Sadio Mane, który dobrze się odnajduje nieco cofnięty z linii ataku i świetnie drybluje, przeciwko często faulującemu defensywnemu pomocnikowi Realu Casemiro. Wreszcie, jak pisze "The Daily Telegraph", ważne jest, by Liverpool potrafił zareagować na zmiany dokonywane w czasie meczu przez Ancelottiego, które w poprzednich rundach przesądzały o wyniku.

Swoje kluczowe elementy, które rozstrzygną o zwycięstwie, wylicza też w piątek "The Guardian". I też wskazuje na Alexandra-Arnolda, choć uważa, że problem jest nie tyle w samym prawym obrońcy Liverpoolu, który słabo sobie radzi w pojedynkach jeden na jeden, za to jest dobry w podaniach, ale w zabezpieczeniu pola za nim, gdy będzie on uczestniczył w akcjach ofensywnych. Drugą wymienioną przez "Guardiana" sprawą jest to, czy będzie mógł zagrać Virgil van Dijk, który w dwóch ostatnich meczach w lidzie nie wystąpił i jego brak był odczuwalny.

Gazeta pisze, że Liverpool musi wykorzystać przewagę fizyczną, czego nie potrafił zrobić Manchester City, w tym w szczególności fakt, że pomocnicy Realu Madryt Luka Modric, Toni Kross i Casemiro są dość zaawansowani wiekowo. Uważa też, że słabszymi punktami Realu są w tym sezonie boczni obrońcy - Dani Carvajal i Ferland Mendy. Ostatnią rzeczą, na którą wskazuje "The Guardian" jest to, czy Liverpoolu zdoła opanować nieporządek, w którym Real rozkwitał w poprzednich meczach fazy pucharowej. Jak przypomina, pięć ostatnich meczów zakończył bilansem bramkowym 14-10.

(PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama