Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 18 listopada 2024 07:46
Reklama KD Market

Agassi w półfinale

To niewiarygodne. Kocham ten sport - mówił 35-letni Andre Agassi po zwycięstwie w ćwierćfinale US Open. W dramatycznym meczu, okrzykniętym najlepszym w turnieju, odrobił dwa sety straty i pokonał młodszego o dziesięć lat Jamesa Blake'a


To było wielkie, dramatyczne widowisko. Amerykański pojedynek pokoleń nie zawiódł. 20 tys. ludzi na wypełnionym po brzegi stadionie im. Arthura Ashe'a w końcówce nie było już w stanie usiedzieć na miejscach. - To jeden z tych wielkich pojedynków, które zapamiętam na długo - mówił Agassi. To znaczące słowa. Agassi gra w US Open 20. raz z rzędu, dwukrotnie wygrał, osiem razy triumfował w Wielkim Szlemie. Słowa "wielki mecz" z jego ust nie padają często.


Blake, pogromca Rafaela Nadala rozgrywający najlepszy turniej w swoim życiu, był faworytem i przez pierwsze dwa sety udowadniał to na korcie. Agassi dał się zepchnąć do defensywy i szybko zrobiło się 0:2 w setach. W trzeciej partii Blake miał przewagę przełamania i wydawało się, że jest już po meczu, ale wówczas mistrz się przebudził. Agassi zaczął grać jak za najlepszych lat. Znów zobaczyliśmy ryzykowne, szybkie, ale zarazem chirurgicznie precyzyjne returny i słynne rajdy wzdłuż linii końcowej, w których tępa nie dotrzymaliby mu sprinterzy. Na nic zdało się Blake'owi przełamanie, na nic to, że w całym meczu to on wygrał więcej piłek kończących (60, Agassi - 56) i miał mniej niewymuszonych błędów (46, Agassi - 57). Przełamania Agassi odrabiał, a te najważniejsze piłki wygrywał.


Decydował piąty set. Wydawało się, że nogi Amerykanina, który w swojej długiej karierze przebiegł już kulę ziemską z okładem, nie wytrzymają. Agassi jednak utrzymał mordercze tempo Blake'a, który znów przejął na chwilę inicjatywę. Mistrz grał ryzykownie i rozstrzygnął mecz w tie-breaku, choć w piątym secie przegrywał już 2:4, a przy stanie 3:5 Blake serwował na wygranie seta. - Nie lubię przegrywać, ale z Agassim... to było coś fantastycznego, chciałbym jeszcze kiedyś zagrać taki mecz, mogę nawet znów przegrać - powiedział Blake. Za kim była nowojorska publiczność? - Za Andre. W czterech poprzednich rundach szaleli na moich meczach, ale dopiero teraz zobaczyłem, co to znaczy doping. Oni go uwielbiają - dodał 25-latek, który i tak osiągnął najlepszy wynik w karierze. - Czy ja wygrałem ten mecz? Wygrał piękny tenis. No i mamy Amerykanina w finale! - podsumował skromnie Agassi. O finał zagra bowiem z 22-letnim rodakiem Robbym Gineprim (różnica wieku z każdą rundą rośnie, teraz będzie to już 13 lat), który pokonał w pięciu setach Guillermo Corię. Argentyńczyk w niewiarygodny sposób obronił w końcówce cztery meczbole, ale przegrał ostatecznie przez dwa głupie błędy serwisowe z rzędu.


Wśród pań odpadła rozstawiona z dwójką Amerykanka Lindsay Davenport. Wyeliminowała ją Rosjanka Jelena Dementiewa, która słynie z najgorszego serwisu w kobiecej czołówce. Davenport, szczególnie na początku, grała jednak słabo, ciągle się myliła, w całym spotkaniu popełniła aż 56 niewymuszonych błędów. Rywalką Dementiewej w półfinale będzie Mary Pierce, która nie dała żadnych szans Amelie Mauresmo w pojedynku dwóch Francuzek. 30-letnia Pierce odesłała wcześniej do domu m.in. Justine Henin-Hardenne. Jest w tak dobrej formie, że pojawiają się już głosy, że może wygrać cały turniej.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama