Choć rozprzestrzenianie się małpiej ospy jest czymś niespotykanym, wirusa da się powstrzymać - powiedziała we wtorek Sylvie Briand, dyrektor Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) ds. globalnych zagrożeń chorobami zakaźnymi). Według danych WHO poza Afryką - gdzie zwykle odnotowuje się zakażenia wirusem - potwierdzono dotąd 131 przypadków małpiej ospy.
WHO zaznaczyło, że pracuje nad tym, by jak najlepiej pomóc krajom, w których potwierdzono przypadki zakażenia wirusem małpiej ospy. "Zachęcamy wszystkich do zwiększenia ostrożności i nadzoru transmisji wirusa" - powiedziała Briand.
Dodała, że nie jest jasne, czy wzrost zakażeń jest jedynie "czubkiem góry lodowej", czy ich maksymalny poziom został już osiągnięty. Oceniła, że poziom zakażeń wirusem małpiej ospy mógł być spowodowany globalnym znoszeniem restrykcji pandemicznych i wynikającym z tego powrotem do zakrojonych na szerszą skalę interakcji społecznych. Briand wyjaśniła, że najwięcej przypadków odnotowuje się u mężczyzn uprawiających seks z innymi mężczyznami, dlatego szczególnie ważnym jest - zdaniem przedstawicielki WHO - powstrzymanie transmisji wirusa drogą płciową.
Małpia ospa to rzadka, odzwierzęca choroba wirusowa, która zwykle występuje w zachodniej i środkowej Afryce. Wśród symptomów wymienia się gorączkę, bóle głowy i wysypkę skórną, która zaczyna się na twarzy i rozprzestrzenia na resztę ciała. Objawy - według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) - ustępują zwykle po dwóch, trzech tygodniach. Śmiertelność wynikająca z zakażenia wirusem wynosi około 1 proc. (PAP)