W więzieniu Spandau, w berlińskiej dzielnicy o tej samej nazwie, odbywało karę siedmiu zbrodniarzy hitlerowskich skazanych w procesie norymberskim. Ostatni z nich – więzień numer 7 – spędził tam czterdzieści lat. Przez ostatnie 21 lat swego życia był w Spandau jedynym osadzonym. Rudolf Hess był więc najdroższym więźniem świata…
Ten szczególny zakład karny był pilnowany na przemian przez cztery ekipy wartowników z czterech mocarstw, które wygrały wojnę z Niemcami. Mógł pomieścić sześciuset osadzonych. Tylko że do dzisiaj nie ma pewności, czy więzień numer 7 był rzeczywiście Rudolfem Hessem. Tym, który bez wątpienia zasługiwał na dożywocie jako zbrodniarz wojenny.
Pomocnik Hitlera
Rudolf Hess niemal od początku, gdy Hitler zajął się polityką, znajdował się w gronie jego najbliższych współpracowników. Z nich wszystkich był najlepiej wykształcony. Po nieudanym puczu Hitlera w Monachium został skazany na 18 miesięcy więzienia. Karę odbywał, wraz z Hitlerem, w twierdzy Landsberg. Przebywali tam w komfortowych warunkach. W więzieniu Hess pomagał Hitlerowi pisać Mein Kampf.
W 1933 roku Hitler doszedł do władzy, a Hess stał się jedną z centralnych postaci reżimu hitlerowskiego. Führer powierzył mu kontrolę nad partią NSDAP, mimo że o Hessie mówiło się, iż jest homoseksualistą. Homoseksualizm wśród członków NSDAP był dość popularny, pod warunkiem jednakże, że był ukrywany. Dlatego Hitler kazał swojemu sekretarzowi zawrzeć związek małżeński. I pogłoski o homoseksualizmie Hessa ucichły.
Kiedy Hitler napadł na Polskę, Hess był już trzecią osobą w państwie – po wodzu i Hermanie Göringu. Tej pozycji nie utrzymał długo. Przeciwko niemu knuł podstępny Göring. Poza tym zdradził go zaufany, wydawało się, współpracownik Martin Bormann. Ostatecznie to Bormann, zamiast Hessa, został osobistym sekretarzem Hitlera.
Wówczas Hess, odsunięty w cień, zaczął myśleć o tym, żeby dokonać czegoś ważnego, dzięki czemu mógłby z powrotem zyskać w oczach Führera. Pomysł podsunął mu, albo wręcz nakierował, sam Hitler. Podczas jednej z rozmów powiedział Hessowi, że nie chciałby walczyć z Wielką Brytanią, aby uniknąć wojny na dwu frontach. To było w czasie, kiedy Hitler już się zdecydował na wojnę z Rosją.
Prawdopodobnie w rozmowie z Hessem Hitler zastanawiał się, czy jest jakiś sposób, aby usunąć ze stanowiska premiera Winstona Churchilla, który nie chciał pójść na ugodę z Niemcami. Führer rzekomo miał powiedzieć: – Czy ja osobiście muszę pojechać do Anglii, żeby to załatwić?
O czym dokładnie rozmawiali? Nie wiadomo. Jednak można się zastanawiać, czy to nie Hitler zlecił Hessowi, aby ten w tajemnicy poleciał do Anglii i porozmawiał z tamtejszymi politykami o zawarciu pokoju z Niemcami.
Zagadkowy lot
Pewne ugrupowania polityczne w Anglii, widząc zwycięstwa Hitlera w Europie, również dążyły do zawarcia pokoju z Niemcami. Anglia była wówczas o krok od przyjęcia upokarzającego rozejmu, który uczyniłby z Hitlera władcę całej Europy. Ale Churchill wciąż liczył, że Stany Zjednoczone w końcu przystąpią do wojny z Niemcami i nie dopuszczał do żadnych ugodowych rozmów z przywódcą III Rzeszy.
Hess postanowił zostać mężem opatrznościowym Niemiec. Zależało mu głównie na tym, żeby upragniony pokój z Wielką Brytanią Hitler zawdzięczał jemu. Wówczas Führer postawi go nad Göringiem i zdradzieckim Bormannem. 10 maja 1941 roku Hess wszedł na pokład Messerschmitta 110 i poleciał na zachód. Nocą katapultował się nad Anglią. Wylądował na spadochronie nieopodal wsi Eaglesham w południowej Szkocji.
Wszystko, co jest związane z tym lotem, do dzisiaj otacza gęsta mgła tajemnicy. Według niemieckiej, oficjalnej wersji wydarzeń, Rudolf Hess poleciał do Anglii samowolnie i ukradkiem. Ale to było niemożliwe. W państwie policyjnym, gdzie każdy śledził każdego – bez względu na stanowisko, jakie zajmował – nie dało się, ot tak, wsiąść do wojskowego samolotu i polecieć, nie zdradzając celu podróży.
Hess miał licencję pilota. Uzyskanie tej licencji było dla Hessa, człowieka chorowitego, dużym wyczynem. Później latał treningowo w samolotach myśliwskich. Żeby polecieć do Szkocji – 1300 kilometrów – musiał podczepić dodatkowe zbiorniki paliwa, od meteorologów poznać pogodę na trasie. To nie uszłoby uwagi służbom na lotnisku. Najwidoczniej miał zgodę na daleki lot.
Jest jeszcze jedna zagadka. Mimo że Hess leciał nisko, aby nie dostrzegły go radary, nad terytorium brytyjskim zorientował się, że został wykryty. Samotny niemiecki myśliwiec – dlaczego nie został zestrzelony?
Chociaż istnieje teoria, która mówi, że jednak został zestrzelony, tylko że przez Niemców. A konkretnie na rozkaz Göringa, który dowiedział się o tajemniczej misji Hessa. I dopiero drugi Messerschmitt, z pilotem podobnym do Hessa, miał wylądować w Wielkiej Brytanii.
Po wylądowaniu Hess oświadczył żandarmom, że chce się widzieć z księciem Hamiltonem. To był ustosunkowany polityk, również pilot. Hess uważał, że Hamilton jest zwolennikiem zawarcia pokoju Anglii z Niemcami. Lecz tak nie było.
Churchill, kiedy dowiedział się od Hamiltona o skoczku spadochronowym podającym się za Rudolfa Hessa, zapytał: – Chce mi pan powiedzieć, że zastępca Führera jest w naszych rękach? Hamilton potwierdził i wyjął z portfela fotografie Hessa zrobione kilka godzin wcześniej. Churchill przyznał, że człowiek na zdjęciach jest dość podobny do Hessa, ale dodał: – Nie dajmy się zwieść pozorom.
Odruch szaleństwa?
Jedna z byłych urzędniczek ambasady w Berlinie potwierdziła, że jest to prawdziwy Hess. Mimo to Churchill nie zechciał się z nim spotkać. Kazał traktować Hessa jak zwykłego jeńca. Skoczek z Niemiec, załamany niepowodzeniem swojej misji, usiłował – lub udawał – popełnić samobójstwo. Do końca wojny przebywał zamknięty w szpitalu psychiatrycznym.
Wątpliwości co do jego tożsamości wciąż istniały. Jeniec był niechlujny, podczas gdy Hess był pedantem. Jeniec jadał wszystko, podczas gdy Hess był wegetarianinem.
W Niemczech nie dało się ukryć, że jeden z najważniejszych ludzi w państwie, zaufany Führera, poleciał do Anglii. Pisały o tym angielskie gazety. W Berlinie podano w oficjalnym komunikacie, że Hess poleciał do Anglii w odruchu szaleństwa, że już od jakiegoś czasu cierpiał na zaburzenia halucynacyjne. Winą za czyn Hessa obarczono jednego z astrologów, który miał go skłonić do tego dziwnego lotu. Astrologa uwięziono w obozie koncentracyjnym.
W 1945 roku Rudolf Hess stanął przed Trybunałem Norymberskim. Nie rozpoznawał Göringa i innych dygnitarzy hitlerowskich, choć często się z nimi spotykał. Odmówił spotkania z synem i żoną. Zobaczył ich dopiero po 23 latach spędzonych w Spandau. Do roku 1966 wszystkich więźniów zwolniono. Pozostał jedynie więzień numer 7. I wciąż nie było pewności, czy to jest prawdziwy Rudolf Hess.
W 1987 roku Hess, mając 93 lata, powiesił się na przedłużaczu elektrycznym na klamce okiennej w altanie ogrodu więziennego. To kolejna zagadka. Klamka znajdowała się na wysokości 140 centymetrów od podłogi. Hess miał 170 centymetrów wzrostu. Kabel elektryczny, który posłużył do powieszenia, miał 270 centymetrów. Nic tu nie pasuje.
Poza tym żadne dokumenty medyczne nie wskazują, że więzień numer 7 miał skłonności samobójcze. Wręcz przeciwnie. Przez 40 lat więzienia w Spandau Hess wielokrotnie ubiegał się o skrócenie kary ze względu na pogarszający się stan zdrowia. Dbał o kondycję fizyczną. Do tego był pod nieustanną obserwacją strażników.
Samobójstwo sobowtóra?
Syn Rudolfa, Wolf Hess, który widywał się z ojcem, twierdził, że ojciec bał się o swoje życie za każdym razem, kiedy straż wartowniczą przejmował oddział brytyjski. W swojej książce Kto zamordował mojego ojca Rudolfa Hessa? zwrócił uwagę, że 17 sierpnia 1987 roku, w dniu, kiedy Hess miał popełnić samobójstwo, więzienie Spandau było pilnowane przez Brytyjczyków. I że zaraz po śmierci więźnia numer 7 rząd Wielkiej Brytanii utajnił wszystkie dokumenty związane z przylotem Hessa do Anglii na kolejne 75 lat. Wolf Hess był przekonany, że jego ojciec został zabity przez wywiad brytyjski.
Ale dlaczego? Może Anglicy nie chcą ujawnić, że Niemcom w 1941 roku proponowali pokój, w zamian za to, że Hitler uderzy na Rosję? Tak naprawdę to bardzo tego chcieli, gdyż sami nie byli wówczas przygotowani do obrony.
Niejasności jest więcej. Chirurg wojskowy armii brytyjskiej Hugh Thomas, który badał więźnia numer 7 w 1973 roku, twierdził, że w Spandau wcale nie odbywał kary Rudolf Hess, tylko jego chory psychicznie sobowtór. Jako dowód wskazywał fakt, że badany przez niego więzień nie miał blizny po kuli w górnej części lewego ramienia. Prawdziwy Hess został postrzelony w to miejsce dwa razy: w 1916 i w 1917 roku, podczas I wojny światowej.
Wątpliwości doktora Thomasa potwierdza protokół sekcji zwłok wystawiony przez zespół więziennych patologów. Na lewym ramieniu więźnia numer 7 nie odnaleźli jakiejkolwiek blizny.
Sam prezydent Stanów Zjednoczonych, Franklin D. Roosevelt, osoba mająca dostęp do najtajniejszych informacji, uważał, że karę w Spandau odsiaduje osoba podająca się za zastępcę Hitlera.
Więc kto przez 40 lat siedział w Spandau? I co się stało z prawdziwym Rudolfem Hessem?
Ryszard Sadaj