Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 29 września 2024 02:35
Reklama KD Market
Reklama

Okrutnicy na tronie

Iwan IV Groźny był wzorem dla generalissimusa Stalina. Dzisiaj jest wzorem dla prezydenta Putina. Im obu rządy Iwana Groźnego dostarczały argumentów na rzecz siły, dzięki której można zapewnić sobie utrzymanie władzy. Tylko że Putin nie bierze pod uwagę faktu, iż okrutne rządy cara Iwana doprowadziły Rosję niemal do całkowitego upadku. I podobnie może stać się z Rosją po rządach prezydenta Putina...

Ponure proroctwo

Iwan Groźny w chwili narodzin miał już dwa zęby. Zauważyła to żona tatarskiego chana Kazania. Powiedziała wówczas do jednego z rosyjskich bojarów: – Jednym pożre nas, drugim was. Prorocze słowa.

Iwan szybko został sierotą. Był osamotniony i – choć był następcą tronu – na kremlowskim dworze czuł się odrzucony. Jako młodzieniec był marionetką w rękach bojarów. Na Kremlu otaczała go wszechobecna atmosfera spisku, przemocy, zdrady, trucicielstwa. To sprawiło, że sam nabył cech okrucieństwa i nauczył się przebiegłości. Bez takich zdolności długo na Kremlu by nie pożył.

Potworem był od młodości. Jego ulubioną zabawą było zrzucanie zwierząt z wież Kremla. Ptakom wydłubywał oczy i rozcinał brzuchy. Pewnie wówczas wyobrażał sobie, że robi to bojarom. Później, gdy został władcą Rosji, już nie musiał sobie tego wyobrażać. Robił to w rzeczywistości.

Nikt nie kształtował charakteru Iwana. W ogóle za młodych lat mało kto się nim zajmował. Widząc samowolę bojarów, obserwując codzienną przemoc na Kremlu, nieustannie narażony był na strach przed śmiercią. To sprawiło, że wydoroślał szybciej niż jego rówieśnicy mieszkający poza dworem. W wieku 16 lat podjął dwie ważne decyzje: zawrzeć związek małżeński i – jako pierwszy rosyjski władca – przyjąć tytuł cara Wszechrusi. Bojarzy łaskawie się na to zgodzili, nie zdając sobie sprawy, że pod ich bokiem wyrasta pogromca bojarów.

Przebiegły i okrutny

Iwana ratowała przebiegłość. Powoli, ale skutecznie, poszerzał zakres swoich wpływów, aż w końcu zdobył bezwzględną władzę w Rosji. Utworzył jako pierwszy rosyjski władca regularną armię opłacaną z podatków państwa. Pierwsze działa sprowadził z zagranicy, potem odlewano je w Moskwie. Odebrał Polsce i Szwecji Inflanty. Ale nie utrzymał ich długo. Gdy zbrojnie wystąpił przeciwko niemu polski król Stefan Batory, Iwan został zmuszony do oddania wszystkich zdobyczy na Inflantach.

Przegrana Iwana IV w wojnie z królem Batorym wydobyła na wierzch jego najokrutniejsze cechy. Na stronę Batorego przeszło kilku ważnych bojarów, którym nie podobały się rządy cara. Wówczas Iwan, podejrzewając, że przeciwko niemu spiskuje więcej bojarów, stworzył opryczninę. To był system ucisku, swoiste państwo w państwie. Za Lenina to była Czeka kierowana przez Feliksa Dzierżyńskiego, za Stalina NKWD. Putin ma starą gwardię byłych funkcjonariuszy KGB, swoich dawnych kolegów.

Oprycznicy ubierali się na czarno, jeździli na czarnych koniach, na których umocowany był łeb psa i miotła. To znaczyło: gryziemy i wymiatamy. Przeprowadzali krwawe pacyfikacje kraju. Zabijali prawdziwych lub domniemanych wrogów cara. Dokonywali masowych deportacji ludności i grabili przy każdej okazji. Pochodzili z niższych warstw społecznych, łatwo było zamącić im w głowach. W końcu i oni zostali przez Iwana uznani za wrogów – czystki dotknęły więc i opryczników.

Bez wątpienia Stalin musiał dokładnie przestudiować życie Iwana Groźnego, bo postępował dokładnie jak on. Tylko sam nie torturował jak car. Iwan wypatroszył pewnego bojara, wpierw sadzając go na tronie w carskim stroju.

Rzezie i bestialstwo

Coraz bardziej oszalały Iwan każdego Rosjanina podejrzewał o gotowość do zdrady i dybanie na jego życie. Gdy mu szpiedzy donieśli, że mieszkańcy Nowogrodu chcą się poddać królowi polskiemu – co było nieprawdą – wysłał na nich kilka tysięcy opryczników.

Rzeź Nowogrodu trwała miesiąc. Uczestniczył w niej także Iwan Groźny. Kilkuset duchownych zatłuczono kijami na śmierć. Tysiące nieszczęśników spalono żywcem, wleczono po drodze za saniami, torturowano, wrzucano do przerębli w rzece. Niemowlęta przywiązywano do matek, by tonęły wraz z nimi. Wyginął cały 60-tysięczny Nowogród. To samo stało się z Twerem i innymi miastami.

I pomyśleć, że w pamięci Rosjan Iwan IV uchodzi za dobrego cara. No, może był trochę surowy. Może jednak prawdą jest obiegowe powiedzenie o Rosjanach, że to naród, który lubi być trzymany krótko. Dzisiaj tak postępuje Putin i większość Rosjan chce, aby dalej pozostawał u władzy.

W końcu bestialstwo Iwana sięgnęło zenitu. Żelazną laską zabił swego syna, gdy ten stanął w obronie ciężarnej matki, kopniętej przez Iwana w brzuch. Okres terroru Iwana Groźnego zapoczątkował w Rosji Wielką Smutę – głód, wojny domowe, carowie samozwańcy, zdobycie Kremla przez Polaków. Bestia na carskim tronie nie przyniosła Rosjanom nic dobrego.

Wielki, ale szalony

Piotr I Wielki to kolejny car Rosji, z którym chciał się identyfikować Stalin. A i Putinowi marzy się przydomek „Wielki”. Piotr I otworzył swoje, dotychczas izolowane, państwo na europejskie wpływy. Przyjmował z Zachodu naukę i obyczajowość, którą narzucał swoim poddanym. Ale osobowość tego wyjątkowego w historii Rosji władcy miała i drugą stronę. Był szaleńcem i często zachowywał się jak szaleniec.

W dzieciństwie doświadczył tego samego co Iwan Groźny. Był zmuszony patrzeć, jak opętany motłoch żołnierski rozdziera na części jego krewnych. Stąd pewnie wzięły się jego epileptyczne zaburzenia, podczas których ciałem targały konwulsje, a gałki oczu wywracały się w oczodołach. Stąd też jego dziwaczne upodobania. Na przykład do wyrywania zębów poddanych, gdy któregoś z nich bolał ząb. Obcęgami zdarzało mu się uchwycić więcej niż jeden ząb. Nie robiło mu to różnicy. Miał ponad dwa metry wzrostu i był silny jak tur.

Jedną z większych przyjemności Piotra Wielkiego był alkohol. Popadł w ten nałóg, kiedy jeszcze jako młodzieniec odwiedzał podmoskiewską dzielnicę niemiecką. Tam też folgował sobie z prostytutkami. Tak to opisał ówczesny świadek: „Pozorna wesołość i hulanka sterowane były żelazną wolą cara, który nie znał granic. Wszyscy się weselili na rozkaz, a nawet w rytm wybijany bębnami. I na rozkaz upijali się i zabawiali”. Trzysta lat później Stalin w swojej podmoskiewskiej daczy też przymuszał partyjnych towarzyszy do upijania się. Woleli być pijani na wolności niż trzeźwi w łagrze.

Car lubił karłów. Miał ich na dworze setki. Im pokraczniejszy, tym bardziej był w łaskach władcy. Piotr I w ogóle doceniał wszelkiego rodzaju dziwactwa, ludzkie i zwierzęce. W swoim Gabinecie Osobliwości trzymał wyrywane przez siebie zęby, zakonserwowaną w spirytusie głowę swojej byłej kochanki, martwe ciała niemowląt, które na jego życzenie przysyłano mu z całej Rosji, trupy karłów i szkielet dwuipółmetrowego wielkoluda.

Jego zabawy często przybierały przerażającą postać. Francuski poseł Foy de la Neuville opisał jedną z nich: „Zimą kazał wycinać w lodzie przeręble, a następnie jechać po nich saniami co bardziej otyłym bojarom. Osłabiony lód często załamywał się, a biedacy tonęli”. Inna zabawa na lodzie polegała na gwałceniu ludzi świecami i wpompowywaniu powietrza do jelit.

Władca, który miał się za oświeconego, takie rzeczy robił dla zabawy. Gdy wpadł w gniew, jego szaleństwo nie znało miary. Kiedy zbuntowały się cztery pułki strzelców, do Piotra wrócił koszmar z młodości, gdy musiał przyglądać się rzezi własnej rodziny. Ale tym razem nie był już małym, bezradnym chłopcem.

Część strzelców została od razu poddana torturom i stracona. Ponad dwa tysiące buntowników wylądowało w więzieniu. Car chciał wydobyć od nich, czy za buntem nie krył się jakiś większy spisek. W trakcie przesłuchań łamano kości, przypalano ciała, chłostano i rwano na strzępy grzbiety żołnierzy. Przesłuchaniom przewodniczył Piotr Wielki.

Okrutne tortury były normą w XVII wieku. Ale do rzadkości należeli władcy, którzy zajmowali się nimi osobiście. A tak czynił Piotr I. Gdy po torturach wydobył od strzelców przyznanie się do udziału w spisku przeciw carowi, nadszedł czas egzekucji. Piotr nakazał swoim towarzyszom, aby własnoręcznie odrąbywali głowy. Niektórzy robili to z ochotą. Przyjaciel cara, hrabia Aleksander Mienszykow, przechwalał się, że ściął dwadzieścia głów i ani jedna kropla nie bryznęła na niego. Przykład dawał sam car. Zakasał rękawy i odcinał głowy jedna po drugiej.

Z głów i ciał strzelców urządzono makabryczną wystawę. Piotr kazał powiesić je na kremlowskich murach. Niby straż Kremla. Ci, którym darowano życie, musieli chodzić bez uszu i nosów, które im odcięto. Chciał w ten sposób pokazać, jaki los czeka tych, którzy się mu sprzeciwiają.

Zabójstwo syna

Pod koniec życia Piotr I Wielki zrobił to samo co Iwan Groźny: zabił swojego syna Aleksego. Aleksy był przeciwieństwem ojca. Umysłowo ociężały, nieciekawy otaczającego go świata, uczyć się nie lubił. Zupełnie opuszczał się we wdrażaniu do obowiązków następcy rosyjskiego tronu. Jedyne, co mieli wspólnego, to upijanie się i upodobanie do kobiet niższego stanu. Ostatnią żoną Piotra I była branka z Inflant, pochodzenia polskiego. A pierwszą kobietą Aleksego, w której się zakochał, była chłopka Afrozyna.

Piotr wysłał Aleksego na roczne nauki do Niemiec. Po powrocie car zaczął go przepytywać, czego się nauczył o budowie fortyfikacji. Aleksy niczego się nie nauczył, nie umiał wykonać prostego rysunku technicznego. Żeby choć przez jakiś czas nie spotykać się z ojcem, carewicz usiłował postrzelić się w rękę. Ale i tego nie potrafił zrobić. Proch tylko dotkliwie oparzył mu skórę.

Piotr był rozczarowany synem. Zagroził mu, że jeśli nie zacznie przykładać się do obowiązków, to pozbawi go prawa do tronu. Na to carewicz po prostu zrzekł się sukcesji. Myślał, że w ten sposób będzie mógł ożenić się ze swoją ukochaną chłopką Afrozyną. Taki zupełny brak ambicji wyprowadził cara z równowagi. Nim doszło do kolejnego spotkania ojca i syna, Aleksy uciekł z Moskwy i poprosił o azyl u cesarza Austrii.

Przebrał miarę. Piotr wpadł w furię. Jego następca poniżył go przed całym światem. W końcu udało się Piotrowi zwabić Aleksego z powrotem do Moskwy. Przez agentów obiecał mu przebaczenie i zgodę na ślub z Afrozyną. Wszyscy wiedzieli, co się stanie, gdy carewicz wróci, tylko on sam nie zdawał sobie z tego sprawy. Książę Wasyl Dołgoruki pisał do księcia Gagarina: „Czy słyszeliście, że ten głupi carewicz wraca, ponieważ ojciec obiecał mu zgodę na małżeństwo z Afrozyną? Będzie miał trumnę, a nie wesele”.

Stało się tak, jak przewidział Dołgoruki. Z polecenia cara przesłuchano Aleksego za pomocą knuta, grubego rzemienia, który za każdym uderzeniem wrzynał się w plecy. Piotr chciał wydobyć od niego, kto mu pomagał w ucieczce do Austrii. Dostał 25 razów knutem. To była najwyższa norma – jej przekroczenie równało się śmierci katowanego. W stanie agonalnym carewicz wyznał, że życzy sobie śmierci ojca i że chętnie zapłaciłby Habsburgom za użyczenie mu wojska, by zawładnąć tronem Piotra I.

To wystarczyło. Trybunał skazał go na karę śmierci. Aleksy zmarł przed wykonaniem wyroku. Z powodu biczowania. Niektórzy historycy twierdzą, że carewicz został potajemnie zgładzony. Biorąc pod uwagę charakter Piotra I, jest to bardzo prawdopodobne.

Potomkowie Złotej Ordy

Wybitny pisarz rosyjski Wiktor Jerofiejew dostrzegł coś, czego Europejczycy nigdy nie chcieli przyjąć do wiadomości: „Całkiem spory kawałek Rosji leży w Europie. Ale Rosja nigdy Europą nie była, (…) Myślicie więc, że skoro jesteśmy biali i mieszkamy niedaleko, to jesteśmy Europejczykami. Od wieków okłamuje was kultura przyjęta przez 15 procent Rosjan, która jest naprawdę wysoka i rzeczywiście europejska. (…) Ale reszta Rosjan uważa, że oni to zdziry, tylko przydatne, bo można się nimi chwalić, pokazywać jako najdoskonalszy wykwit cywilizacji. Jeśli potomek Złotej Ordy trafia do Europy, chce się kimś podeprzeć”.

Jerofiejew nie zawsze tak myślał. Dopiero teraz, kiedy Putin, mając poparcie większości Rosjan, barbarzyńsko napadł na Ukraińców, otworzyły mu się oczy. Putin, jeśli spojrzeć na historię Rosji, to nieodrodny potomek carów.

Ryszard Sadaj


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama