W Wielkanoc 1998 roku doszło do historycznego porozumienia. Rządy USA, Irlandii i Ulsteru uzgodniły zasady, na jakich miała być rządzona Irlandia Północna. W ten sposób zakończył się wieloletni okres krwawych porachunków między katolikami i protestantami, czyli dwoma głównymi ugrupowaniami politycznymi: unionistami i nacjonalistami. Ci pierwsi chcą, by Irlandia Północna pozostała częścią Wielkiej Brytanii, natomiast ci drudzy dążą do zjednoczenia z Republiką Irlandii...
Zjednoczenie Irlandii?
Porozumienie było sporym sukcesem dyplomacji Stanów Zjednoczonych, a w szczególności senatora George’a J. Mitchella, który na polecenie prezydenta Billa Clintona przewodniczył obradom. Od tamtego czasu w Ulsterze obowiązuje zasada power sharing, czyli podziału władzy między głównymi partiami politycznymi. Przez następne dekady władzę sprawowała Democratic Unionist Party (DUP), choć do pewnego stopnia dzieliła się nią z ugrupowaniem Sinn Fein. Przykładowo, na mocy układu z 1998 roku partia wygrywająca wybory wyznacza premiera (first secretary), ale następnie zaprasza opozycję do mianowania wicepremiera.
Wszystko to działało w miarę dobrze, choć zostało mocno zakłócone przez wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Spowodowało to, że w Irlandii Północnej, gdzie brexit został zdecydowanie odrzucony, wzrosło poparcie dla idei zjednoczenia prowincji z resztą Irlandii. Przed kilkunastoma dniami procesy te zaprowadziły do bezprecedensowego i potencjalnie groźnego wydarzenia politycznego. Po raz pierwszy w historii Ulsteru wygrała partia Sinn Fein i to ona będzie sprawować władzę.
Trzeba pamiętać, że Sinn Fein przed laty była uważana za skrzydło polityczne Irish Republican Party (IRA), organizacji określanej w Londynie jako terrorystyczna, która prowadziła przez trzy dekady krwawą kampanię na rzecz usunięcia z Irlandii Północnej Anglików. Dziś jednak jest to z gruntu lewicowa partia, działająca na rzecz rozwiązywania różnych problemów społecznych.
Wybory dały Sinn Fein 27 miejsc w 90-osobowym parlamencie, czyli o dwa więcej niż partii DUP. Premierem zostanie przywódczyni tego ugrupowania, Mary Lou McDonald. Tuż po ogłoszeniu wyników głosowania McDonald oświadczyła, że wkrótce podejmie kroki na rzecz zmian konstytucyjnych, co jest zapowiedzią zdecydowanego dążenia do zjednoczenia Irlandii. Niestety istnieje niebezpieczeństwo, że próby wdrożenia takich zmian mogą doprowadzić do upadku porozumienia z 1998 roku i powrotu do ostrych konfliktów, łącznie ze zbrojnymi. Nie jest to wprawdzie perspektywa najbliższych lat, ale dojście Sinn Fein do władzy może wiele zmienić.
Układ z 1998 roku przewiduje możliwość odejścia Ulsteru od Londynu i zjednoczenia się z Dublinem. Może to jednak nastąpić tylko po referendum, w którym większość opowie się za takim krokiem. Jeszcze do niedawna możliwość zatwierdzenia unifikacji była mało prawdopodobna. Dziś jednak jest nieco inaczej, co jest ściśle związane z powikłaną historią oraz zmianami demograficznymi.
Trudna historia
Konflikt brytyjsko-irlandzki rozpoczął się na przełomie XVI i XVII wieku. W ramach akcji przesiedleńczej ze Szkocji i Walii do katolickiej Irlandii zaczęto masowo sprowadzać protestanckich osadników. Przez stulecia liczba Anglików w Irlandii rosła. Powstała odrębna klasa społeczna, która składała się z arystokracji brytyjskiej i właścicieli ziemskich. Ludzie ci bardzo różnili się w swoich poglądach politycznych i religijnych od rdzennych Irlandczyków, co prowadziło do różnych buntów i konfliktów.
W 1801 roku język irlandzki został zastąpiony językiem angielskim, a Irlandia stała się częścią Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii. Od momentu utworzenia państwa prawa Irlandczyków były systematycznie gwałcone, a nastroje antybrytyjskie nasilały się z roku na rok. W 1913 roku w Dublinie powstała nacjonalistyczna organizacja paramilitarna, tzw. Irlandzcy Ochotnicy. Trzy lata później Ochotnicy zjednoczyli się z Irlandzką Armią Obywatelską. W taki sposób powstała IRA.
Osiem lat później niepodległość Irlandii stała się faktem. Podpisany został traktat angielsko-irlandzki, na mocy którego Irlandia stała się dominium brytyjskim, czyli uzyskała najwyższy stopień autonomii, który wówczas był nadawany przez władze imperium brytyjskiego (swego czasu dokładnie taki sam status miały np. Kanada, Australia czy Nowa Zelandia). Wyjątek stanowiło sześć najbardziej rozwiniętych przemysłowo hrabstw, położonych na północnym wschodzie. Terytorium to, czyli Irlandia Północna, pozostało w Zjednoczonym Królestwie. Natomiast Republika Irlandii nie jest już dziś brytyjskim dominium, lecz osobnym krajem w pełni niezależnym od Wielkiej Brytanii.
Protestanci nadal stanowią zdecydowaną większość ludności Ulsteru i tradycyjnie identyfikują się jako obywatele brytyjscy. Posiadają też brytyjskie paszporty. Jednak ostatnie lata przyniosły pewne istotne zmiany. Coraz więcej z nich uważa się za „ludzi Ulsteru”, a niektórzy zdradzają przywiązanie do społeczności irlandzkiej. Innym zjawiskiem demograficznym jest to, iż w Irlandii Północnej mieszka coraz mniej Anglików lub ich bezpośrednich potomków. Ponadto rośnie liczba ludzi, którzy są zdania, że podziały na tle religijnym przestały mieć dla nich znaczenie, a była to przecież przez wiele dekad główna geneza ostrych konfliktów.
Niektórzy analitycy są zdania, że zjednoczenie Irlandii nieuchronnie nastąpi w ciągu najbliższej dekady lub dwóch, a jedyną zagadką pozostaje to, czy stanie się tak na drodze pokojowej, czy też ponownie dojdzie do jakichś tragicznych wydarzeń. McDonald zapewnia, że zrobi wszystko, by ewentualna unifikacja kraju odbyła się dokładnie tak, jak przewiduje Porozumienie Wielkopiątkowe.
Ale nie ona sama będzie o tym decydować. Członkowie DUP to nadal ludzie, którzy są zdecydowanymi wrogami rozwodu z Londynem a niektórzy działacze partii twierdzą, że zrobią wszystko, by do tego nigdy nie doszło. Niestety może to oznaczać, iż mogą się zdecydować na zerwanie postanowień, których wynegocjowanie zabrało kilka lat i wymagało kompromisów ze strony wszystkich uczestników obrad.
Krzysztof M. Kucharski