Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 29 września 2024 02:24
Reklama KD Market
Reklama

Zmowa milczenia

W niewielkiej miejscowości Skidmore w stanie Missouri zwykle nic dramatycznego się nie dzieje. Jednak 10 lipca 1981 roku w biały dzień zastrzelony został tam na ulicy Ken Rex McElroy. I choć było około 60 świadków tego wydarzenia, do dziś sprawca nie został wykryty. Może to wydawać się dziwne, ale nie dla mieszkańców Skidmore. Dla nich obecność tej osoby w ich mieście była przez wiele lat poważnym problemem...

Festiwal przestępstw

McElroy wychował się w ubogiej rodzinie, a na świat przyszedł w 1934 roku w miejscowości Overland Park w stanie Kansas. Miał 15 braci i sióstr, a rodzice tych dzieci prowadzili niemal koczowniczy tryb życia, nieustannie wędrując po stanach Kansas i Missouri, by ostatecznie osiedlić się w Skidmore. Ken porzucił szkołę w wieku 15 lat i szybko stał się postrachem całej okolicy. Był niemal na pewno półanalfabetą, a w wieku 18 lat został na placu budowy ugodzony w głowę metalowym odłamkiem. Wypadek ten – jak twierdzą specjaliści – mógł do pewnego stopnia wyjaśniać jego późniejsze dziwne zachowania, wybuchy gniewu i skłonność do stosowania przemocy.

McElroy przez następne lata został w sumie oskarżony o popełnienie 21 przestępstw, między innymi kradzież, podpalenie, gwałt, molestowanie dziecka, okrucieństwo wobec zwierząt oraz włamanie. We wszystkich przypadkach unikał skutecznie wyroków skazujących, aż do ostatniego aktu oskarżenia przeciw niemu. Zwykle był uniewinniany dlatego, że kluczowi świadkowie odmawiali składania zeznań. Niemal na pewno oni i ich rodziny byli zastraszani przez podsądnego, który miał zwyczaj parkowania swojego samochodu pod domami świadków i obserwowania ich całymi godzinami. Jednak nigdy nie udowodniono mu przestępstwa zwanego obstruction of justice, czyli celowego blokowania prowadzenia śledztwa.

Inaczej było w przypadku ostatniego, 21. aktu oskarżenia. W 1981 roku McElroy został uznany winnym próby zamordowania 70-letniego właściciela sklepu spożywczego, Ernesta Bowenkampa. Jednak prawnik podsądnego, Richard Gene McFadin, złożył apelację. W jej wyniku jego klient nie został wprawdzie uniewinniony, ale wykonanie wyroku zawieszono i McElroy został wypuszczony na wolność za kaucją. Jak się wkrótce okazało, było to preludium do dramatycznych wydarzeń.

Wstęp do dramatu

Jak twierdzi wielu mieszkańców Skidmore, McElroy zawsze chciał być kimś ważnym, kimś, kogo wszyscy się boją. W znacznej mierze to osiągnął, gdyż nikt w jego mieście nie chciał z nim zadzierać. Był człowiekiem pokaźnej postury, ważącym ponad 270 funtów i nigdy nie przebierał w środkach, gdy czuł się w jakikolwiek sposób zagrożony. Był ojcem dziesięciorga dzieci z kilkoma różnymi kobietami. Jego ostatnią partnerką była Trena McCloud, którą poznał w 1970 roku, gdy miała ona 12 lat i z którą chciał się ożenić, co wtedy było w stanie Missouri legalne za zgodą rodziców (przepisy te później zmieniono). Rodzice dziecka stanowczo się sprzeciwiali, ale zmienili zdanie z chwilą, gdy McElroy spalił ich dom i zabił ich psa, za co o dziwo nie został pociągnięty do odpowiedzialności. Następnie Ken systematycznie gwałcił swoją nastoletnią żonę, w wyniku czego w roku 1972 na świat przyszło dziecko.

Wkrótce Trena uciekła z powrotem do swoich rodziców, ale McElroy zmusił ją do powrotu, a następnie podpalił ich dom i zabił psa. Tym razem jednak Trena złożyła na policji zeznania, przez co w czerwcu 1973 roku jej mąż został aresztowany i oskarżony o podpalenie, gwałt oraz napad. Jednak zwolniono go za kaucją. Trena wraz ze swoim dzieckiem została oddana pod opiekę rodziny zastępczej, ale McElroy nie dał za wygraną. Zaczął parkować samochód przed domem tej rodziny i stosować pogróżki, przez co został ponownie aresztowany, a do jego aktu oskarżenia dodano nowe wykroczenia.

Trzy lata później farmer Romaine Henry oskarżył McElroya o to, że oddał on do niego dwa strzały z dubeltówki w wyniku kłótni dotyczącej prawa do polowania na terenie prywatnego gospodarstwa. Śledztwo w tej sprawie ciągnęło się przez wiele miesięcy, a zakończyło się ponownie uniewinnieniem Kena, który przez cały ten czas usiłował zastraszyć Henry’ego, parkując przed jego domem ponad 100 razy i obserwując jego poczynania.

Wojna o cukierki

W roku 1980 jedna z córek McElroya wdała się w spór z kasjerką sklepu, Evelyn Sumy. Kasjerka zażądała zapłaty za cukierki, które dziewczyna chciała ukraść. Do incydentu tego doszło w placówce wspomnianego już Ernesta Bowenkampa. Gdy dowiedział się o tym ojciec dziecka, zaczął grozić Bowenkampowi i kilku innym ludziom, którzy go popierali. Pewnego dnia pojawił się w lokalnym barze, D&G Tavern, i zaczął się tam publicznie przechwalać, że wkrótce zabije Bowenkampa.

Ludzie, którzy słyszeli te przechwałki, skonsultowali się z lokalnym szeryfem, Danem Estesem. Stróż prawa poradził im, by mieszkańcy stworzyli patrole obywatelskie, które miały nie dopuścić do jakichkolwiek incydentów. Pomysł ten został przyjęty chłodno, gdyż nikt nie miał ochoty na tworzenie milicji z powodu jednego człowieka. Ponadto wątpiono w skuteczność tego rodzaju poczynań.

Po kilku miesiącach McElroy pojawił się na zapleczu sklepu Bowenkampa uzbrojony w strzelbę. Między mężczyznami wywiązała się sprzeczka, w wyniku której Ken oddał pojedynczy strzał, a kula ugodziła Bowenkampa w szyję. Ofiara tego wydarzenia przeżyła, a McElroy został aresztowany, osądzony i skazany. To właśnie ten incydent był jego ostatnim, 21. przestępstwem. Jego prawnik skutecznie opóźniał przez pewien czas rozpoczęcie procesu, a McElroy uciekł się do zwykłej dla niego kampanii zastraszania. Nocami przesiadywał w samochodzie zaparkowanym przed domem Bowenkampów, a czasami oddawał strzały w powietrze ze swojej broni.

W tym samym czasie zrezygnował ze swojej funkcji lokalny prokurator, prawdopodobnie również przestraszony pogróżkami ze strony McElroya. Jego następcą został David Baird, który tytuł prawnika uzyskał zaledwie 3 lata wcześniej, ale był człowiekiem energicznym i zdecydowanym. Zdołał on ostatecznie wyznaczyć termin procesu i doprowadził do uzyskania wyroku skazującego. Gdy podsądny został zwolniony za kaucją, co było decyzją sędziego, jeszcze tego samego dnia wrócił do wspomnianego baru, uzbrojony w karabin M1 z bagnetem. Zaczął ponownie grozić morderstwem.

Feralnego dnia, 10 lipca 1981 roku, doszło do spotkania szeryfa z kilkudziesięcioma mieszkańcami miasta. Dyskutowano o metodach kontrolowania poczynań McElroya. W czasie tego spotkania Ken wraz z Treną zjawili się w barze, a gdy wieść ta dotarła do obradujących, postanowili oni się tam udać. I to mimo przestróg ze strony szeryfa, który zaraz potem wsiadł do swojego radiowozu i wyjechał z miasta. W barze nagle pojawił się tłum, ale do konfrontacji z McElroyem nie doszło. Dokończył on swojego drinka, kupił sześciopak piwa na wynos i wyszedł na ulicę, a następnie wsiadł wraz z Treną do swojego pickupa.

Kilka chwil później rozległo się kilka strzałów z dwóch kierunków. Dwie kule ugodziły Kena, który zmarł na miejscu. Nikt inny nie doznał żadnych obrażeń. Po tym wydarzeniu nikt nie wezwał pogotowia ratunkowego, choć powiadomiona została policja, która zjawiła się na miejscu kilkanaście minut później.

Nikt nic nie wie

W momencie, gdy rozległy się strzały, na ulicy znajdowało się kilkadziesiąt osób. Wszystkie one zeznały, że albo niczego nie widziały, albo widziały, ale nie były w stanie zidentyfikować osób, które strzelały. Tylko Trena twierdziła, że widziała jednego ze strzelających, ale nie wiedziała, kim on był. Prokurator okręgowy nie zidentyfikował żadnych podejrzanych i nie postawił nikomu żadnych zarzutów. Doszło też do śledztwa federalnego w tej sprawie, które zakończyło się fiaskiem. Władze przyznały później, że nie były w stanie nikogo oskarżyć, gdyż świadków było wprawdzie wielu, ale nikt nie chciał zeznawać. Nie znaleziono również broni, z której strzelano.

Jeden z mieszkańców Skidmore powiedział śledczym, że McElroy był kimś, kto zasługiwał na śmierć. Oczywiste jest to, że Ken został zastrzelony z premedytacją przez tubylców, którzy doszli do wniosku, iż stanowił zbyt duże zagrożenie dla ich miasta oraz że mieszkańcy zostali do pewnego stopnia pozostawieni samym sobie przez władze, które nie były w stanie zaproponować żadnego sensownego rozwiązania tego problemu. Zachowanie tubylców w obliczu prowadzonego śledztwa było klasycznym przykładem zmowy milczenia, czyli taktyki często stosowanej nie tylko przez gangsterów, ale również przez kolegów tych policjantów, na których nagle ciążą jakieś formalne oskarżenia.

McElroy został pochowany na cmentarzu Memorial Park w St. Joseph w stanie Missouri. W roku 1984 jego żona Trena wytoczyła proces miastu Skidmore, szeryfowi Estesowi oraz niejakiemu Delowi Clementowi, który jej zdaniem był jednym ze strzelców, czego jednak nikt nigdy nie udowodnił. Domagała się odszkodowania w wysokości 5 milionów dolarów, ale ostatecznie wszystkie strony doszły do ugody poza sądem i Trenie wypłacono nieco ponad 17 tysięcy dolarów. Uznano, że ewentualny proces kosztowałby ogromne pieniądze i w sumie nikomu by się nie opłacał. Trena wyszła ponownie za mąż, przeprowadziła się do Lebanon w stanie Missouri i zmarła tam w wieku 55 lat na raka.

Postscriptum

Sprawa zastrzelenia McElroya i niemożliwości znalezienia sprawców nie jest bynajmniej wyjątkowa. Nierzadko w historii Stanów Zjednoczonych bywało tak, iż mieszkańcy jakiegoś miasteczka decydowali się na podjęcie drastycznych, choć nielegalnych kroków, ponieważ nie widzieli innego wyjścia. Przypadek ze Skidmore obrazuje też dobrze sytuację, w której pojedynczy człowiek terroryzuje jakąś społeczność i pozostaje przez wiele lat bezkarny, ponieważ policja jest często bezradna. A to w obliczu faktu, iż osoba taka musi zostać skazana za jakieś konkretne przestępstwo, by mogła zostać wyeliminowana na wiele lat z życia publicznego.

Kiedy w połowie lat 70. McElroy zaczął popełniać coraz to nowe przestępstwa i straszyć okolicznych mieszkańców, szeryf wiedział o tym doskonale, jednak nie mógł nikogo aresztować pod byle jakim pretekstem. A gdy w końcu doszło do kilku aresztowań Kena, był on niemal zawsze zwalniany z braku wystarczających dowodów winy lub dlatego, że wszyscy bali się jego zemsty. Była to dość szczególna sytuacja, gdyż w miejscowości liczącej niespełna 300 mieszkańców wszyscy w zasadzie wzajemnie się znają i często posiadają koligacje rodzinne. Mimo to czasami wystarczy, że na horyzoncie pojawił się jeden człowiek, aby skutecznie zburzył od dawna ustanowiony porządek.

Pod wieloma względami Ken McElroy czuł się zapewne panem i władcą Skidmore, mimo że nigdy nie pełnił tam żadnych oficjalnych funkcji. Z pewnością też nie spodziewał się, iż pewnego dnia wszyscy będą mieli na tyle dość jego rozbójniczych poczynań i kampanii zastraszania, że zdecydują się – nieco desperacko – na jego eliminację przez zabójstwo popełnione w biały dzień i na oczach wielu ludzi. I za ten czyn już nigdy nikt nie zostanie skazany.

Krzysztof M. Kucharski


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama