Sąd Okręgowy w Lublinie w piątek utrzymał w mocy decyzję Sądu Rejonowego Lublin-Zachód, który 29 marca br. nie zgodził się na tymczasowe aresztowanie mec. Romana Giertycha. Orzeczenie sądu pierwszej instancji zaskarżyła Prokuratura Regionalna w Lublinie.
Po decyzji sądu drugiej instancji lubelska prokuratura regionalna poinformowała, że uniemożliwi to "ściganie podejrzanego listem gończym i szybkie wykonanie z nim czynności procesowych".
Piątkowe orzeczenie zostało ogłoszone bez udziału mediów. Po posiedzeniu rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie sędzia Barbara Markowska poinformowała, że sąd postanowił utrzymać w mocy zaskarżone orzeczenie.
"Sąd nie podzielił argumentacji prokuratora, wniesione zażalenie uznał za chybione, wyraził się w pisemnych motywach tego postanowienie, że zażalenie ma charakter wybitnie polemiczny, a prokurator przedstawia w zasadzie jednostronną ocenę zgromadzonych w sprawie dowodów" – dodała.
Markowska podała, że w ocenie sądu drugiej instancji rozumowanie sądu pierwszej instancji jest prawidłowe, sąd nie dopuścił się błędów formalnych na etapie procedowania ani w ocenie zgromadzonego materiału dowodowego.
"Sąd drugiej instancji podziela argumentację sądu pierwszej instancji, że przede wszystkim w realiach tej sprawy brak jest podstawowej przesłanki pozwalającej na stosowanie jakichkolwiek środków zapobiegawczych" - powiedziała.
Zdaniem sądu, zachodzi brak prawdopodobieństwa, że podejrzany dopuścił się popełnienia wszystkich trzech zarzucanych mu przez Prokuraturę Regionalną w Lublinie czynów. Prokuratura zarzuca Giertychowi przywłaszczenia mienia wielkiej wartości w kwocie ponad 72 mln zł i wyrządzenia giełdowej spółce szkody majątkowej w wielkich rozmiarach, prania brudnych pieniędzy w kwocie prawie 5,2 mln zł oraz wyrządzenia spółce Polnord szkody w wysokości 4,5 mln zł pod pozorem umowy na reprezentowanie tej spółki przez kancelarię prawną Romana Giertycha w postępowaniu przed Naczelnym Sądem Administracyjnym.
Sędzia Markowska poinformowała, że orzeczenie jest prawomocne, a jego uzasadnienie ma 13 stron.
Reprezentujący Giertycha adwokat Jacek Dubois powiedział, że sąd nie dopatrzył się wysokiego prawdopodobieństwa popełnienia przestępstwa. "Konsekwencją tego powinno być umorzenie" – stwierdził Dubois.
"Prokuratura nie zgadza się z tym postanowieniem, jednak jest ono niezaskarżalne. Prowadzimy dalej postępowanie" - powiedział prokurator regionalny w Lublinie Jerzy Ziarkiewicz. Dodał, że nie może ujawnić, na jakim etapie jest postępowanie. "Prokuratura dalej prowadzi postępowanie dotyczące podejrzanych, w tym Romana G." - podał.
Po rozmowie dziennikarza PAP z Ziarkiewiczem na stronie Prokuratury Regionalnej w Lublinie ukazało się oświadczenie, w którym prokuratura wskazuje, że dzisiejsza decyzja Sądu Okręgowego w Lublinie o braku aresztu "uniemożliwi prokuraturze ściganie podejrzanego listem gończym i szybkie wykonanie z nim czynności procesowych, tak jak z pozostałymi 12 podejrzanymi w tej sprawie".
Prokuratura podniosła, że decyzja została wydana przez sędzię Dorotę Dobrzańską, co do której "prokuratura zgłaszała uzasadnione wątpliwości, co do bezstronności w tej sprawie".
Prokuratura wskazała, że lubelski oddział stowarzyszenia sędziów Iustitia, którego wiceprezesem i skarbnikiem jest sędzia Dobrzańska, był współorganizatorem antyrządowej manifestacji z udziałem Giertycha. "W ocenie prokuratury jednoznacznie wskazuje to na promowanie Romana G. przez oddział sędziowskiego stowarzyszenia, którego członkini ma teraz rozstrzygać w sprawie zgody na jego tymczasowe aresztowanie" - czytamy w oświadczeniu prokuratury.
Prokuratura poinformowała, że dzień po zatrzymaniu Giertycha w październiku 2020 r. Iustitia "nie posiadając żadnej wiedzy procesowej o sprawie, wydała oświadczenie sugerujące, że prokuratura naruszyła tajemnicę adwokacką, prowadząc czynności wobec podejrzanego". "Brak znajomości akt tej sprawy przez sędziów Iustitii wykluczał merytoryczny charakter oświadczenia" - dodano.
Zdaniem prokuratury, treść oświadczenia i aktywność Giertycha podczas manifestacji organizowanych przez Iustitię może być oceniana, jako wzajemne wspieranie się w działalności publicznej stowarzyszenia, do którego należy sędzia Dobrzańska, oraz podsądnego, w którego sprawie ma orzekać.
W oświadczeniu czytamy, że we wniosku do sądu prokuratura wskazała również inne przejawy aktywności sędzi, podczas których "demonstrowała swoje politycznego poglądy, od czego powinna się powstrzymać ze względu na sprawowany sędziowski urząd".
W ocenie prokuratury, udział sędzi w postępowaniu wykluczał zagwarantowanie zasady bezstronności sędziowskiej. "Stąd wniosek prokuratury o wyłączenie sędzi od orzekania w sprawie przeciwko Romanowi G., który nie został jednak uwzględniony" – przekazała prokuratura.
Sędzia Markowska poinformowała, że o wyłączenie sędzi Dobrzańskiej ze składu orzekającego prokuratura wystąpiła we wtorek. Natomiast w czwartek Sąd Okręgowy w Lublinie, w składzie bez udziału sędzi Dobrzańskiej, nie uwzględnił wniosku prokuratury.
Wniosek prokuratury Roman Giertych określił na Twitterze, jako próbę wywarcia presji na sąd i element "nieuczciwych zagrywek procesowych prokuratury".
Rzecznik Prokuratury Regionalnej w Lublinie Karol Blajerski informował, że od grudnia 2020 r. prokuratura wysłała do Giertycha pod różne adresy ponad 100 wezwań na przesłuchanie, wyznaczając 21 terminów. "Korespondencja była kierowana pod wszystkie znane adresy Romana G., w tym za granicą, do jego kancelarii adwokackiej i do jego obrońców, a także w formie w formie MMS-ów wysyłanych na numer telefonu podejrzanego. On sam rozłączył się po telefonie z prokuratury, gdy zorientował się, czego dotyczy rozmowa" - podał Blajerski.
Giertych odpierał twierdzenia śledczych w tej sprawie. Argumentował, że wezwania kierowane przez prokuraturę są bezprawne, a on sam "nie popełnił nigdy żadnego przestępstwa".(PAP)
Autor: Piotr Nowak