Polscy koszykarze od wyjazdowej przegranej w Pradze z Czechami 64:73 (17:19, 17:19, 13:15, 17:20) rozpoczęli udział w pierwszym etapie baraży o finały mistrzostw Europy Serbia i Czarnogóra 2005.
Polska - Michał Ignerski 17, Szymon Szewczyk 15, Radosław Hyży 9, Marcin Stefański 7, Rafał Bigus 6, Filip Dylewicz 4, Michał Chyliński 2, Marcin Gortat 2, Robert Skibniewski 2;
Czechy - Lubos Barton 24, Jiri Welsch 20, Pavel Milos 6, Petr Benda 6, Maurice Whitfield 5, Petr Czudek 4, Ondrej Starosta 4, Ladislav Sokolowsky 2, Stanislav Votroubek 0.
Kolejne spotkanie w grupie A Polacy rozegrają w najbliższy piątek w Starogardzie Gdańskim, gdzie zmierzą się z Estonią.
Młodzi Polacy mimo porażki pokazali, że stać ich na dobrą grę. Spotkanie było zacięte, bo podopieczni trenera Veselina Matica nie pozwolili sobie narzucić stylu gry rywali. W grze Polaków dobre momenty i efektowne akcje przeplatały się jednak z okresami słabszej dyspozycji, w których popełniali zbyt wiele strat i to było główną przyczyną porażki.
Polscy koszykarze nie potrafili także znaleźć sposobu na najlepszego w zespole Czechów zawodnika hiszpańskiego Juventutu Badalona, Lubosa Bartona, który był nie do zatrzymania w akcjach podkoszowych i trafiał z dystansu, uzyskując w meczu 24 pkt.
W pierwszej piątce na parkiet Sazka Arena, w której zgromadziło się ponad 5000 kibiców, wyszli: Robert Skibniewski, Michał Chyliński, Michał Ignerski, Szymon Szewczyk i Rafał Bigus. Pierwsze minuty były nieco chaotyczne i po 180 sekundach Polacy przegrywali 3:9, co zmusiło trenera Veselina Matica do wzięcia czasu. Po przerwie polscy koszykarze spisywali się znacznie lepiej. W 8 minucie był remis 17:17.
Druga kwarta była nie mniej zacięta od pierwszej i po 20 minutach gospodarze prowadzili 38:34, a po 30 minutach przewaga faworyzowanych Czechów wzrosła do sześciu punktów (53:47). Polacy nie zrazili się jednak słabszą końcówką tej kwarty i walczyli do końca meczu.
W 34 minucie po indywidualnej, trzypunktowej akcji Michała Ignerskiego był remis 55:55. W kolejnych minutach popis gry Bartona i zbyt duża liczba niecelnych rzutów Polaków z dystansu spowodowała, że Czesi uzyskali najwyższe prowadzenie w meczu 69:60 i tej przewagi nie oddali już do ostatnich sekund spotkania.