Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 29 września 2024 04:29
Reklama KD Market
Reklama

Krzyż i korona

Chrzest księcia Mieszka I oraz koronacja jego syna Bolesława Chrobrego na króla Polski – znaczenia tych wydarzeń dla przyszłych losów naszej ojczyzny nie sposób przecenić. Odległe od siebie 59 lat, okazały się tak kluczowe, że to od nich rozpoczęła się właściwa historia Polski. Łączy je również i to, że oba wiążą się ściśle z Wielkanocą…

Ryzykowna decyzja Mieszka

14 kwietnia 966 roku – była to Wielka Sobota – w czasie liturgii Wigilii Paschalnej odbył się chrzest Mieszka I oraz jego dworu. Mieszko wszedł do specjalnego basenu chrzcielnego, w którym woda sięgała mu do pasa. Następnie kapłan zanurzył jego głowę w wodzie. Uroczystość odbyła się prawdopodobnie w Poznaniu. Sakramentu chrztu udzielił władcy biskup Jordan, który przybył do Polski wraz z księżniczką Dobrawą.

Dobrawa, pierwsza żona Mieszka I, była spokrewniona z biskupem praskim Wojciechem – misjonarzem Prusów i późniejszym świętym. Gall Anonim, pierwszy polski kronikarz, był głęboko przekonany, że to właśnie Dobrawa potrafiła ostatecznie przekonać Mieszka I do podjęcia decyzji o chrystianizacji kraju.

Ale niezależnie od podszeptów połowicy ów pierwszy wielki władca Polski zdawał sobie sprawę, że bez przyjęcia chrztu nie da się utrzymać niezależności kraju. Wszyscy cywilizacyjnie rozwinięci sąsiedzi na zachodzie i południu byli schrystianizowani. Gdyby Mieszko nie poszedł w ich ślady, dawałby im powód do najazdów w imię nawracania pogan na prawdziwą wiarę. A nie wszyscy nawracali jak święty Wojciech, posługując się głównie słowami Ewangelii. Częściej robili to z pomocą ognia i miecza.

Zgoda na przyjęcie chrztu zależała wyłącznie od woli Mieszka. Przede wszystkim miała służyć jego interesom i jego pozycji wśród władców ówczesnej Europy. Tyle że pozycja Mieszka była równoznaczna z pozycją jego kraju. Decyzja, którą podjął, nie należała do łatwych. Mieszko musiał brać pod uwagę, że narzucone poddanym nowe wyznanie, narzucenie nowego Boga, mogło zostać przez nich odparte i stać się powodem buntu przeciw księciu.

Nowa religia miała zastąpić wiarę polskich Słowian w pogańskie bóstwa. Najważniejszym wówczas bóstwem Słowian był Swaróg – bóg ognia i błyskawicy – i jego syn Swarożyc, dzięki któremu świeciło słońce. Ci bogowie mieli cztery twarze, co symbolizowało ich wszechobecność. Ich kult praktykowano w lasach i gajach uważanych za święte. Te wierzenia były mocno zakorzenione wśród poddanych Mieszka I.

Chrystianizacja Polski jako narodu jednak nie dokonała się z dnia na dzień. To był wieloletni proces. Większość mieszkańców kraju Mieszka nie była świadoma chrztu i jego znaczenia. Oddziaływanie pierwszej organizacji kościelnej było ograniczone do największych grodów. Lud jeszcze długo składał ofiary Swarogowi i Swarożycowi. Jeżeli zaś poddani nawet usłyszeli o chrzcie ich księcia, o tym, że Mieszko przyjął nowego Boga, to po prostu uznawali go za kolejnego bożka. Przypuszczalnie nie byłoby im trudno przyjąć go do swojego prostego systemu wierzeń.

Chrzest w 966 roku uznaje się na ogół za początek polskiej państwowości. Ale chrystianizacja nie był początkiem państwa, tylko jedną z ważkich, podjętych w imię rozwoju tego państwa decyzji. Była zarazem dowodem na wcześniejsze tego państwa istnienie. Mieszko I, przyjmując chrześcijaństwo, już zarządzał sprawnie funkcjonującym krajem o określonym terytorium, z rozwiniętym aparatem państwowym i armią.

Chrzest księcia miał ogromne znaczenie w stosunkach z innymi krajami. Od tej chwili państwo Piastów, jako równoprawny partner, zaczęło odgrywać coraz większą rolę.

Pierwszy polski król

W Wielkanoc 1025 roku odbyła się koronacja pierwszego polskiego króla, Bolesława Chrobrego. Droga do tego była długa i trudna. Na początku Bolesław, jedyny syn Mieszka I i Dobrawy, musiał walczyć o władzę z przybranym rodzeństwem, synami Ody, drugiej żony Mieszka. Wielu panów feudalnych popierało Odę i jej synów.

Zanim Bolesław samodzielnie objął rządy, musiał wygnać z Polski macochę i jej synów. Z panami feudalnymi rozprawił się w ten sposób, że kilku z nich kazał oślepić. Wówczas zapewnił sobie posłuch wśród możnych. Później już nie było słychać o jakimkolwiek oporze wobec jego władzy.

W 1000 roku, osiem lat po śmierci Mieszka I, rządy Bolesława były niekwestionowane w Polsce i wśród sąsiadów. Co więcej, został uznany za władcę tak silnego, że musiał się z nim liczyć nawet cesarz niemiecki Otton III. Gdyby tak nie było, Otton III nie przyjechałby w 1000 roku na zjazd do Gniezna.

Cesarz snuł plany jak na nowo urządzić Europę. Pragnął przekształcić swoje cesarstwo w potęgę obejmującą Italię, Galię, Germanię i ziemie słowiańskie. W roli zarządcy tej ostatniej dzielnicy widział polskiego władcę Bolesława. Utwierdziły go w tym dowody siły i bogactwa państwa polskiego. Podczas zjazdu gnieźnieńskiego cesarz dostał w darze od Chrobrego m.in. trzystu pancernych wojów. W zamian cesarz ofiarował mu diadem cesarski i grot włóczni św. Maurycego. Tak obdarowują się tylko wielcy monarchowie.

W Europie wkrótce dostrzeżono, że rośnie międzynarodowe znaczenie państwa Bolesława Chrobrego. Temu władcy brakowało już tylko korony na głowie, czyli oficjalnego tytułu monarchy. A taka koronacja mogła się odbyć wyłącznie za zgodą papieża.

Jednak kolejni papieże – podjudzani przez niechętnego polskiemu księciu następcę Ottona III, Henryka Bawarskiego – nie zgadzali się na koronację Bolesława. Następny cesarz, Henryk II, także nie chciał, aby poprzez koronację polskiego władcy jeszcze bardziej wzmocnić jego pozycję.

Bolesławowi Chrobremu dane było dostąpić koronacji, jednak dopiero ćwierć stulecia po zjeździe gnieźnieńskim. Polski władca potrafił wykorzystać zamieszanie, jakie nastało w Niemczech po śmierci Henryka II, a także śmierć nieprzychylnego mu papieża Benedykta VIII, i postawić wszystkich przed faktem dokonanym.

Koronacja odbyła się w Gnieźnie. Biskup gnieźnieński, Hipolit, włożył na skronie Bolesława królewską koronę. Bolesław dokonał tego niemal w przeddzień swojej śmierci, która nastąpiła dwa miesiące później.

Ryszard Sadaj


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama