Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 29 września 2024 04:28
Reklama KD Market
Reklama

Legendarna operacja

Wojna na Ukrainie pełna jest totalnie fałszywej rosyjskiej propagandy, ale także różnych mistyfikacji i mylących doniesień. W czasie II wojny światowej również stosowano taktykę dezinformacji, tyle że nie było wtedy mowy o używaniu mediów elektronicznych, Internetu, telewizji, serwisów społecznościowych, itd. W roku 1943 Brytyjczykom udało się sprokurować zdumiewającą akcję dezinformacyjną, dzięki której alianci zdobyli Sycylię bez większych strat...

„Tajne dokumenty”

Operacja „Mincemeat” była przygotowana i z powodzeniem zastosowana przez brytyjski kontrwywiad. Śmiały plan polegał na przekonaniu dowództwa Wehrmachtu, że alianci w roku 1943 dokonają inwazji na Sardynię i Bałkany, a nie na Sycylię, która była rzeczywistym celem przygotowywanej operacji desantowej pod kryptonimem „Husky”. Strategia sama w sobie nie szokuje, natomiast jej szczegóły są wręcz niewiarygodne.

Brytyjczykom chodziło o to, by przekonać Niemców, że – przez zupełny przypadek, szczęśliwym zbiegiem okoliczności – weszli w posiadanie nader ważnych tajnych dokumentów alianckich. Niezwykłość operacji polegała na tym, że dokumenty te znajdowały się przy martwym „oficerze brytyjskim”, którego ciało fale wyrzuciły na plaże Hiszpanii. Podstęp się udał – Hitler kazał osłabić inne fronty (w tym również front wschodni, gdzie wkrótce miało dojść do wielkiej bitwy na Łuku Kurskim), by wzmocnić obronę Grecji, Albanii, Jugosławii, Sardynii i Korsyki, bo taką inwazję sugerowały „tajne dokumenty”.

Jednak owe tajne dokumenty nie miały nic wspólnego z rzeczywistością. Kiedy tzw. kampania północnoafrykańska zbliżała się do końca, alianccy sztabowcy zaczęli przygotowania do desantu na kontynencie europejskim. Sycylia, ze względu na swe wysunięte położenie, miała być pierwszym celem ataku. Wyspa była bazą operacji lotniczych Luftwaffe przeciwko Malcie. W Berlinie podejrzewano, że alianci właśnie tam zdecydują się na desant. Celem operacji „Mincemeat” było zatem przekonanie niemieckiego dowództwa, że plany Brytyjczyków były zupełnie inne.

Pierwszym, który wpadł na pomysł, by wprowadzić Niemców w błąd, był porucznik Charles Christopher Cholmondeley z wywiadu wojskowego MI5. Zaproponował on, by podrzucić do okupowanej Francji nadajnik radiowy, który miałby posłużyć aliantom do dostarczania Niemcom odpowiednio spreparowanych informacji. Pomysł ten został początkowo odrzucony jako niepraktyczny i niewykonalny, jednak kilka miesięcy później zainteresowała się nim tzw. sekcja B1(a), czyli niewielki zespół pracowników grupy zwanej „Komitetem XX”.

Fikcyjny major Martin

Szefem tego zespołu, pracującego w ciasnym i dusznym piwnicznym pokoju nr 13 w gmachu brytyjskiej admiralicji, był Ewen Montagu, oficer wywiadu marynarki. To on zdecydował, że sfałszowane tajne dokumenty miała dostarczyć Niemcom sfingowana ofiara katastrofy lotniczo-morskiej u wybrzeży Hiszpanii. Pojawiła się wtedy potrzeba znalezienia odpowiednich zwłok.

Po dość żmudnych poszukiwaniach natrafiono na zwłoki 34-letniego mężczyzny, który zmarł w końcu listopada 1942 roku w wyniku zatrucia się trutką na szczury. Ponieważ zmarł na spowodowane trucizną zapalenie płuc, płyny w jego organizmie mogły uchodzić za takie, jakie zbierają się w płucach człowieka, który utonął i dość długo przebywał w morzu. W ten sposób powstał fikcyjny major William Martin, urodzony w 1907 roku w Cardiff.

Dalszy plan mistyfikacji wymagał zakupienia munduru polowego z odpowiednimi dystynkcjami i naszywkami, butów oraz płaszcza. By nadać im cechy znoszenia, Cholmondeley chodził w nich dzień w dzień przez trzy miesiące. Potrzebna była także legitymacja ze zdjęciem, ale ponieważ nieboszczykowi nie da się zrobić zdjęcia imitującego żywego człowieka, wykorzystano fotografię podobnej osoby. Dla uprawdopodobnienia legendy Martina, „przyznano mu” narzeczoną imieniem Pam, której zdjęcie znalazło się w jego portfelu wraz z listami miłosnymi. W kieszeniach znalazł się także komplet kluczy, kupony biletów do kina, list z klubu w Londynie itp.

Tak przygotowany nieboszczyk, vel major Martin, odziany w mundur Royal Marines i obłożony suchym lodem, został umieszczony w szczelnie zamkniętym stalowym cylindrze i przewieziony na pokład okrętu podwodnego HMS Seraph. Miał przy sobie teczkę z dokumentami, które zostały spreparowane przez brytyjski wywiad. Sugerowały one, że alianci zaatakują Grecję i Sardynię, a nie Sycylię.

Jednostka „Seraph” opuściła port Holy Loch w Szkocji 19 kwietnia 1943 roku i przez Morze Irlandzkie oraz Zatokę Biskajską skierowała się ku Huelvie u wybrzeża Hiszpanii. Miejscowość ta została wybrana dlatego, że prądy morskie w tym miejscu sprzyjały wykonaniu zadania. 30 kwietnia Seraph wynurzył się w odległości kilku mil od hiszpańskiego brzegu. Tam ciało „Martina” zostało zwodowane, a silny prąd popchnął je w kierunku brzegu.

Ciało w stanie zaawansowanego rozkładu zostało znalezione niedaleko brzegu przez miejscowego rybaka, José Antonio Reya Maríę, który natychmiast powiadomił policję. Wkrótce dowiedział się o tym znalezisku rezydent Abwehry, Adolf Clauss. Niemcy dali się bez trudu przekonać, że mieli do czynienia z prawdziwym majorem brytyjskim, wiozącym prawdziwe, tajne dokumenty. W ten sposób inwazja na Sycylię stała się znacznie łatwiejsza.

Ewen Montagu za swój udział w operacji „Mincemeat” został odznaczony Orderem Imperium Brytyjskiego. Po wojnie został prawnikiem, a w 1953 roku napisał książkę pt. Człowiek, którego nie było. Operacja „Mincemeat” stała się legendą, jednak nie zostało do końca wyjaśnione, kim w rzeczywistości był człowiek, którego ciała użyto w operacji. Został pochowany jako major Martin na cmentarzu w Huelvie. W 1996 roku Roger Morgan, historyk amator, znalazł rzekomo dowód na to, że „Martin” był walijskim włóczęgą i alkoholikiem o nazwisku Glyndwr Michael. Rok później na płycie jego grobu, na zlecenie brytyjskiego rządu, dopisano: Glyndwr Michael, served as major William Martin.

Andrzej Heyduk


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama