Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 22:59
Reklama KD Market

Kapela o tajemniczej nazwie

Foo Fighters już na trwałe wpisali się w historię światowego rocka. Na scenie muzycznej są od ponad ćwierć wieku, mają na koncie 11 nagród Grammy, a w ubiegłym roku, po wydaniu swojej dziesiątej płyty Medicine at Midnight, trafili do Rock and Roll Hall of Fame. Wciąż są rockmanami, choć ich ostatni krążek jest zaskakująco taneczny. W tym roku będzie można ich zobaczyć w pełnometrażowym filmie o demonicznym tytule Studio 666, w którym zagrają kapelę Foo Fighters...

Zespół założył Dave Grohl, były perkusista Nirvany. Kultowa grupa rozpadła się w 1994 roku, kiedy wskutek przedawkowania narkotyków zmarł jej lider i wokalista, Curt Kobain. Początkowo Dave wycofał się z życia muzycznego. Nie mógł wyobrazić sobie grania na bębnach w innym zespole. Ale choć był w szoku, wiedział jedno – nie zrezygnuje z rocka. Poza tym nie chciał spędzić całego życia oglądając się wstecz, gdyż z natury jest optymistą.

Początkowo był to jednoosobowy projekt. Grohl we współpracy z producentem Barrettem Jonesem nagrał własny materiał, w którym samodzielnie (!) wykonał wszystkie partie instrumentów, a także zaśpiewał utwory. Wkrótce Grohl postanowił założyć grupę muzyczną i zaprosił do niej basistę Nate’a Mendela, perkusistę Williama Goldsmitha i gitarzystę Pata Smeara.

Słowo, którego nie ma

Dave nie życzył sobie, by na nagraniach widniało jego nazwisko. – Nie chciałem, by ludzie mówili: „O, to ten gość z Nirvany” – wyjaśnił dziennikarzom. I tak oto w 1995 roku na rynku muzycznym pojawiła się grupa Foo Fighters oraz album o tej samej nazwie. Krążek osiągnął wielki sukces i wkrótce pokrył się platyną.

Nazwa zespołu pochodzi od tajemniczego do dziś zjawiska z czasów II wojny światowej „foo fighter”. To niewyjaśnionego pochodzenia kule świetlne obserwowane przez żołnierzy, marynarzy i pilotów. Nieznana jest etymologia tej nazwy, ale prawdopodobnie zapożyczona została z popularnego w końcu lat 30. komiksu Smokey Stover, the Foo Fighter – surrealistycznej opowieści o dzielnym strażaku, który notorycznie powtarzał, że „gdzie fu, tam ogień” (Where’s the foo, there’s the fire). Co prawda słowo „foo” nie istnieje w języku angielskim, jednak Bill Holman, autor komiksu, twierdził, że znalazł je na spodzie jakiejś chińskiej figurki.

Dekadę później, podczas promocji krążka Sonic Highways, lider grupy wyznał dziennikarzom, że nazwa ta wcale mu się nie podoba: – Gdybym potrafił sobie wyobrazić, że to potrwa dłużej niż miesiąc, półtora, nazwałbym to inaczej. To najgłupsza nazwa zespołu na świecie.

Najmilszy człowiek rocka

Przez ćwierć wieku kilkakrotnie zmienił się skład grupy. Dziś jej trzon stanowią: Nate Mendel, Taylor Hawkins, Chris Shiflett, Pat Smear i oczywiście Dave Grohl. To on jest osobą, która trwa na posterunku nieprzerwanie, jest frontmenem i dobrym duchem zespołu. To jemu grupa zawdzięcza tytuł „najmilszych rockmanów świata”.

W przeciwieństwie do wielu innych gwiazd rocka, muzycy Foo Fighters totalnie szanują swoich fanów i wiele dla nich zrobią. Podczas koncertu w Krakowie w 2015 roku Dave wystąpił… na tronie. Kilka tygodni wcześniej, w trakcie koncertu w Szwecji wokalista spadł ze sceny i złamał nogę. A jednak nie wrócił do domu. Pojechał do szpitala na rentgen i założenie gipsu, a następnie wrócił na Ullevi Stadium w Goeteborgu i wykonał jeszcze 20 piosenek! Po tym koncercie – przypuszczalnie po to, by uśmierzyć ból – Dave opalił się trawką. Miał wówczas wizję królewskiego tronu. Rockman pomyślał, że to idealny pomysł do wykorzystania na scenie. Jak pomyślał, tak zrobił i dwa tygodnie później zasiadł na nim podczas koncertu w Waszyngtonie, a potem w Polsce.

Jednym z największych fanów grupy jest David Letterman, legenda amerykańskiej telewizji. W 2000 roku gospodarz The Late Show przeszedł poważną operację kardiologiczną. Kiedy w lutym wrócił do studia nagraniowego, jego pierwszymi gośćmi byli właśnie muzycy z Foo Fighters. Letterman zapowiedział ich tak: „Oto mój ulubiony zespół, grający moją ulubioną piosenkę”, a chodziło mu o „Everlong”. Zespół wykonał też ten utwór w 2015 roku, podczas nagrania ostatniego odcinka The Late Show with David Letterman, kiedy dziennikarz odchodził na emeryturę.

We wrześniu 2015 roku jeden z włoskich fanów, niejaki Fabio, postanowił przekonać swoich idoli do występu w jego rodzinnej miejscowości Cesena. W tym celu zebrał tysiąc różnych muzyków, aby razem zagrali „Learn to Fly”. Filmik z nagraniem rozszedł się po całym świecie w mediach społecznościowych. Obejrzał go również Grohl, po czym nagrał własny filmik, w którym po włosku (!) podziękował wszystkim uczestnikom wydarzenia i zapewnił, że Foo Fighters zagrają w Cesenie. Dotrzymał słowa i trzy miesiące później zgromadzonej tam publiczności mówił: – Kiedy zobaczyłem was wszystkich śpiewających naszą piosenkę, to poczułem, że to najlepszy moment w moim życiu. Nie mogliśmy odmówić. Złapaliście nas w pułapkę. Do dziś video obejrzało na YouTube ponad 58 milionów ludzi!

Imprezowa płyta i magiczne klipy

Prace nad ostatnim albumem grupy rozpoczęły się jeszcze przed pandemią. Zespół nastawił się na huczne imprezowanie w trasie w związku ze swoimi 25. urodzinami i wydaniem albumu. Ponieważ trudno było przewidzieć rozwój sytuacji, grupa postanowiła, że będą bawić fanów na całym świecie zgodnie z hasztagiem #stayhome. Grohl w wywiadach udzielanych w trakcji promocji płyty przyznał, że sam był zaskoczony, iż wyszła im aż tak taneczna płyta. – W przeszłości nagrywaliśmy punkowe, ciężkie kawałki, jak również akustyczne, delikatne piosenki i utwory popowo-rockowe. Jednak nigdy nie stworzyliśmy czegoś, co by dobrze „bujało”. Myślę, że wszyscy wyrośli, słuchając rockowych zespołów i ich płyt, do których można tańczyć, np. Queen – wyjaśniał dziennikarzom.

Zespół uwielbia zaskakiwać swoich fanów niezwykłymi teledyskami, wielokrotnie nagradzanymi MTV Video Music Awards. Są klimatyczne, pokazują ich ogromną wyobraźnię i poczucie humoru. Każdy klip to dzieło sztuki. Artyści przebierają się, inspirują filmami, symbolami popkultury, zapraszają do gościnnego udziału gwiazdy kina czy inne znane osoby. Przykładowo w „Learn to Fly” pojawia się ekipa z Tenacious D. Natomiast teledysk do utworu „Walk” wyraźnie nawiązuje do filmu Falling Down Joela Schumachera z 1993 roku. Tylko tu „bronią” głównego bohatera jest gitara.

Niedawno Grohl wyznał, że teledysk do utworu z najnowszej płyty pt. Shame Shame zainspirowany jest jednym z jego marzeń sennych. – Mam różne pokręcone sny. Gdy miałem 14-15 lat, przyśniło mi się, że stałem na wzgórzu, na którym była paląca się trumna. Podbiegłem do niej i poparzyłem ręce, chcąc ją otworzyć. Całe życie zastanawiałem się, o co chodzi z tym snem, bo byłem wesołym dzieciakiem. Gdy nagrywaliśmy „Shame Shame”, pomyślałem, by w klipie wykorzystać mój sen – mówił dziennikarzom.

Czas na film

W ubiegłym roku muzycy dostali propozycję zagrania w pełnometrażowym horrorze komediowym Studio 666, w reżyserii BJ’a McDonnella. Film opowiadać będzie o zespole… Foo Fighters, który wprowadza się do tajemniczej posiadłości w Kalifornii, by nagrać tam nową płytę. Kiedy muzycy się tam pojawiają, odkrywają, że w domu panoszą się paranormalne siły, które zagrażają zarówno ukończeniu albumu, jak i im samym.

Jak do tego doszło? Grohl tak to relacjonuje: – Jak większość rzeczy, które robi Foo, zaczęło się od luźnego pomysłu, który wykiełkował w coś, o czym nie myśleliśmy, że kiedykolwiek będzie możliwe. Kręcąc go w tym samym miejscu, w którym powstało Medicine at Midnight (mówiłem, że to miejsce jest nawiedzone!), chcieliśmy uchwycić klasyczną magię, którą miały nasze ulubione, rock’n’rollowe filmy. (…) Przygotujcie się na śmiech, krzyk i machanie głową w popcornie. Znając poczucie humoru, wyobraźnię oraz szaleństwo Dave’a i jego kapeli, można śmiało przyjąć, że nie są to obietnice bez pokrycia. Fanom pozostaje tylko poczekać, bo premiera zapowiadana jest na ten rok.

Małgorzata Matuszewska

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama