Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 29 września 2024 08:32
Reklama KD Market
Reklama

Za kółkiem w stanie Utah

Z dniem 1 stycznia 2019 roku w stanie Utah weszła w życie ustawa, która obniżyła dozwoloną zawartość alkoholu we krwi u ludzi prowadzących pojazdy mechaniczne do poziomu 0,05 (0,5 promila). Limit ten, znany jako Blood Alcohol Content (BAC), we wszystkich innych stanach USA pozostaje na poziomie 0,08. Ustawodawcy argumentowali przed zatwierdzeniem ustawy, że krok taki jest potrzebny w celu redukcji liczby wypadków drogowych z udziałem nietrzeźwych kierowców...

Kontrowersyjne przepisy

Nie wszyscy się z tą zmianą zgadzają. Między innymi organizacja American Beverage Institute twierdziła i nadal twierdzi, że bardziej restrykcyjne prawo niczego nie zmieni i że prowadzi do większej liczby kar nakładanych na ludzi, którzy piją mało oraz okazjonalnie i w zasadzie nie stanowią zagrożenia dla ruchu drogowego. Rzecznik tej organizacji, Jackson Shedelbower, zwrócił ponadto uwagę na fakt, że w 70 proc. przypadków kolizje drogowe powodowane przez pijanych kierowców dotyczą osób, u których zawartość alkoholu we krwi przekracza 1,5 promila, a zatem jest trzykrotnie większa od dozwolonego limitu.

Jednak dane statystyczne z ostatnich dwóch lat pokazują, że ustawa odniosła zamierzony skutek. Liczba wypadków drogowych z udziałem nietrzeźwych kierowców spadła w stanie Utah o 20 proc. Zdecydowanie mniej jest też mandatów i kar aresztu wymierzanych kierowcom prowadzącym samochody pod wpływem alkoholu.

Trzeba przypomnieć, że do roku 1983 dozwolony limit zawartości alkoholu we krwi wynosił w USA 0,1 (jeden promil). I to właśnie stan Utah przed prawie 40 laty jako pierwszy obniżył ten limit do 0,08. Wszystkim pozostałym stanom zabrało 20 lat podjęcie podobnej decyzji, a później poziom 0,08 stał się przepisem federalnym, choć każdy stan ma prawo do jego dowolnego obniżania.

Obowiązujące obecnie w Utah prawo jest zgodne z przepisami stosowanymi w większości krajów Europy, choć są wyjątki. W Czechach, Islandii, Rumunii, Słowacji i na Węgrzech obowiązuje zerowa tolerancja na zawartość alkoholu we krwi, natomiast w Polsce, Norwegii i Szwecji dozwolony poziom wynosi 0,2 promila. Wszystkie te różnice mogą się wydawać małe, ale w praktyce mają spore znaczenie. Przeciętny mężczyzna ważący 180 funtów (nieco ponad 80 kg) osiąga poziom 0,08 alkoholu we krwi po wypiciu 4 drinków (np. czterech piw, czterech kieliszków wina, itd). Żeby dojść do poziomu 0,05, wystarczą tylko dwa drinki, natomiast zaledwie jeden drink prowadzi do wskaźnika 0,02. Wszystko to jednak zależne jest w znacznej mierze od płci i wagi danego człowieka. Poziom alkoholu we krwi u kobiet wzrasta szybciej, podobnie jak u ludzi ważących niewiele.

Sporo jest ponadto kontrowersji na temat tego, jak szybko ludzki organizm metabolizuje etanol i po jakim czasie BAC spada do zera. Dominuje przekonanie, że ślady po jednym drinku znikają po godzinie. Jednak jest to nieco bardziej skomplikowane. Załóżmy, że mężczyzna wypija dwa napoje alkoholowe w krótkim odstępie czasu. Średnio oznacza to, iż ktoś, kto waży 100 funtów, osiągnie BAC rzędu 0,06 (czyli poniżej dozwolonego limitu), a alkohol zniknie z jego organizmu całkowicie po mniej więcej 5 godzinach. U osobnika ważącego 150 funtów BAC w tym samym scenariuszu nie przekroczy 0,05, a całkowite pozbycie się alkoholu zabierze nie więcej niż cztery godziny. Wreszcie u kogoś ważącego 200 funtów wypicie dwóch drinków doprowadzi do poziomu 0,04, a BAC spadnie do zera po dwóch godzinach.

Zasady religijne?

W realiach polskich osoba prowadząca samochód już po jednym piwie stanowi w świetle prawa zagrożenie na drodze, gdyż jej BAC wynosi średnio 0,026. Oznacza to, że mężczyzna ważący 80 kg, który wypił jedno piwo, może legalnie usiąść za kierownicą najwcześniej po upływie 2 godzin. W praktyce jednak dozwolony BAC w RP jest tak niski, iż w zasadzie nie powinno się pić przed jazdą niczego z alkoholem.

Ponadto w Polsce obowiązuje 2-stopniowy system kar. Jeśli BAC u kierowcy wynosi od 0,02 do 0,05, jego stan określa się mianem „prowadzenia po spożyciu”, a jazda autem w takim przypadku stanowi zwykłe wykroczenie drogowe. Jednak gdy zawartość alkoholu we krwi wynosi ponad pół promila, kierowca znajduje się prawnie w stanie nietrzeźwości, a kierowanie autem jest traktowane jako przestępstwo. Innymi słowy, ci, którzy w Polsce są określani jako nietrzeźwi, w 49 stanach USA mogliby nadal legalnie prowadzić samochód.

Specjaliści twierdzą, że zawartość 0,5 promila alkoholu we krwi kierowcy zwiększa czterokrotnie ryzyko wypadku. Jeśli stężenie alkoholu wynosi 0,8 promila, ryzyko wypadku wzrasta dziesięciokrotnie. Natomiast skrajny przypadek – 2 promile we krwi – to stukrotny wzrost takiego ryzyka. Wynika stąd, że ludzie siadający za kierownicą w Stanach Zjednoczonych po dwóch lub trzech drinkach mają znacznie większe szanse na spowodowanie wypadku niż ludzie trzeźwi, ale nie łamią obowiązującego prawa.

Wracając do stanu Utah, jest to, jak wiadomo, miejsce zamieszkałe w znacznej mierze przez mormonów, którzy wprawdzie nie zakazują spożywania napojów alkoholowych, ale od wielu dekad namawiają swoich wiernych do zachowywania całkowitej trzeźwości. W związku z tym niektórzy wyborcy i politycy w tym stanie twierdzą, że ustawa z 2019 roku, forsowana zresztą przez mormońskiego prawodawcę, jest próbą narzucenia wszystkim zasad czysto religijnych. Mormoni bronią się jednak twierdzeniem, że gdyby istotnie takie były ich intencje, nalegaliby na zerowy BAC u wszystkich kierowców.

Krzysztof M. Kucharski


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama