Przez ostatnie kilkanaście lat media rzadziej informowały o niezidentyfikowanych obiektach latających. Opublikowany w minionym roku sensacyjny w treści raport wywiadu Stanów Zjednoczonych na nowo wzbudził zaintrygowanie tymi zjawiskami. Przesłanie raportu jest czytelne: skoro w sprawę zaangażował się Pentagon, to znaczy, że kosmici nie są mrzonką. A przecież siły zbrojne nie po raz pierwszy zajęły się kwestią UFO...
UFO w starożytności
Sama nazwa UFO powstała w połowie XX stulecia. Jednak niezidentyfikowane obiekty latające zdają się towarzyszyć człowiekowi od kolebki naszej cywilizacji. Miliony wszelkiego rodzaju obserwacji UFO znajdują odzwierciedlenie w legendach, mitach, starych tekstach indyjskich i żydowskich (Stary Testament), malowidłach, rzeźbach, budowlach. Właściwie to cała ludzkość, od początków istnienia, przesiąknięta jest obecnością Obcych, tajemniczych istot spoza Ziemi.
Większość ludzi ma tendencje do myślenia o niezidentyfikowanych obiektach latających jako o współczesnej osobliwości. Tymczasem już nasi starożytni przodkowie obserwowali dziwne zjawiska na niebie. W jednym z pisemnych raportów wojskowych, pochodzącym z 218 roku p.n.e., czytamy o „lśniącej flocie statków płynących przez niebo nad Rzymem”. Tego rodzaju wzmianek było więcej.
W 216 roku p.n.e. dostrzeżono na niebie, także nad Rzymem, przedmioty wyglądające jak statki. W tym samym czasie w Arpii, na wschód od Rzymu, widziano unoszącą się okrągłą tarczę. W miejscowości Kapua niebo stanęło w ogniu, po czym widziano unoszące się statki. W 99 roku p.n.e. w Tarquinii w kilku różnych miejscach spadło coś, co wyglądało jak płonące pochodnie. Pojawiły się znienacka w pogodny dzień, następnie przemieniły się w kule i przemierzyły niebo z zachodu na wschód. W 99 roku p.n.e. w Umbrii na ziemię spadła kula ognia, po chwili zaczęła zwiększać swój rozmiar, aż podniosła się i poleciała na powrót ku niebu. W 150 roku n.e. raport donosi o bestii, która wyglądała „niczym ceramiczne naczynie wielkie na sto stóp, wielobarwne na górze i wystrzeliwujące ogniste płomienie”.
Najpoważniejszym starożytnym kronikarzem opisującym dziwne zjawiska na niebie był Tytus Liwiusz, rzymski historyk zmarły w I wieku. Liwiusz, autor bardzo wielu prac, między innymi przekazał nam legendę o założycielach Rzymu: Remusie i Romulusie. Jest także autorem relacji, które obecnie można uznać za pierwsze w historii udokumentowane spotkania z UFO. Te dziwne obiekty nazwał „fantomowymi statkami błyszczącymi na niebie”.
Jest charakterystyczne, że ludzie ze starożytności w podobny sposób jak dzisiaj opisują niezidentyfikowane obiekty latające. Bo też, mimo upływu wielu lat i rozwoju techniki, wiedzy, wciąż wiemy niewiele więcej o UFO niż w starożytności. Obcy, mimo iż często nie skrywają swej obecności, to jednak nie pozwalają na bliższy kontakt. Różnie można to tłumaczyć. Być może istnieje tak wielka różnica pomiędzy Ziemianami a kosmitami, że przybysze nie widzą możliwości porozumienia się z mieszkańcami Ziemi. Tak jak ludzie nie widzą możliwości porozumienia się z małpami czy pszczołami, choć są bardzo inteligentne. Albo że to Obcy stworzyli życie na Ziemi i teraz obserwują, jak ów proces przebiega, nie chcąc więcej ingerować.
Obcy czy tajna broń?
Za tą drugą hipotezą przemawia to, że UFO częściej pojawiają się na Ziemi, kiedy dochodzi na niej do niebezpiecznych konfliktów. Jakby nie chcieli pozwolić, aby ludzie dokonali samozagłady.
W czasie I i II wojny światowej piloci samolotów wszystkich walczących stron często raportowali o latających obiektach niespotykanego kształtu, które rozwijały ogromną prędkość. Próbowali je zestrzelić, ale bez skutku. Utrzymywano te raporty w ścisłej tajemnicy, gdyż uważano, że to tajna broń wroga. W archiwach policyjnych z czasów I wojny światowej zachowały się setki dziwnych telegramów, raportów i protokołów dotyczących zjawisk, które dzisiaj przypisane zostałyby UFO.
Podczas zimnej wojny działo się podobnie. Piloci też widywali latające maszyny, mogące niesamowicie prędko przyspieszać i w ułamku sekundy zmieniać tor lotu. I też uznawano je za nową broń strony przeciwnej. W sztabach wojsk amerykańskich i radzieckich dochodziło z tego powodu do histerii, bo tak latający przeciwnik był nie do pokonania.
Raporty wywiadów
Ostatni raport amerykańskiego wywiadu zawiera podsumowanie 144 przypadków, kiedy zaobserwowano UFO (w raporcie mowa jest o UAP – niezidentyfikowane zjawiska latające). Wyszczególnione są przypadki, które zauważyli amerykańscy piloci wojskowi w latach 2004-2021. Do końca udało się wyjaśnić tylko jeden z nich. Niezidentyfikowanym zjawiskiem okazał się nieszczelny fruwający balon. Pozostałe przypadki były trudne do wyjaśnienia, gdyż – jak napisali autorzy dokumentu – brakuje dobrej jakości raportów na ich temat.
Mimo to autorzy raportu zaproponowali kilka wyjaśnień zagadkowych wydarzeń. Pośród możliwych rozwiązań nie ma jednak mowy o aktywności przybyszów z Kosmosu. W raporcie można między innymi przeczytać, że „obiekty wykazujące niezwykłą charakterystykę lotu, wydające się posiadać zaawansowane możliwości techniczne, mogą być wynikiem błędu czujników, fałszerstwem lub pomyłką obserwatora”.
Z dużej chmury mały deszcz. Poza tym dziwne, że przedstawiono tylko 144 przypadki. Wojsko amerykańskie od czasów ostatniej wojny światowej bez przerwy interesuje się nieznanymi obiektami latającymi. Nie z obawy przed kosmitami, tylko przed rosyjską technologią, obecnie także chińską.
Największy rozmach miał projekt amerykańskich sił powietrznych znany jako „Blue Book”. Obejmował okres od 1959 roku do 1969. Zbadano wówczas 12,5 tysiąca raportów o UFO. 701 z nich uznano za niewyjaśnione. W tym samym czasie, ze względu na potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego, tematem spotkań z niezidentyfikowanymi obiektami zajęła się także CIA.
Agencja dokładnie przyjrzała się materiałom zgromadzonym przez amerykańskie lotnictwo. Wzięła też pod uwagę inne dziwne przypadki, jak na przykład relację amerykańskiego senatora, który w czasie wizyty w ZSRR widział UFO. Z dochodzeń CIA do opinii publicznej przedostała się jedynie wiadomość, że połowę obserwacji UFO można przypisać tajnym lotom samolotów szpiegowskich U-2 i SR-71. O drugiej połowie nie ma żadnej wzmianki.
Ostatni raport, nie wiadomo dlaczego, wywołał duże poruszenie w mediach. Departament Obrony USA już dużo wcześniej publikował różne raporty o UFO, bardziej wnikliwe. Jeszcze w 2007 roku uruchomił kolejny program badawczy do identyfikacji zaawansowanych zagrożeń w przestrzeni powietrznej. Już wtedy potwierdzono prawdziwość słynnego nagrania wideo z 2004 roku. Wówczas to piloci myśliwca, który wystartował z lotniskowca o napędzie atomowym USS Nimitz i znajdował się 100 mil od San Diego, zaobserwowali biały obiekt wielkości samolotu ponaddźwiękowego Super Hornet, tyle że bez skrzydeł i smugi spalin.
Podobnych filmów było więcej. Jeden z nich nakręciła załoga myśliwca z lotniskowca USS Theodor Roosevelt w 2015 roku. U wybrzeży Florydy zobaczyli ogromną flotę UFO, nie mogli się ich doliczyć. W 2017 roku rzeczniczka Pentagonu potwierdziła prawdziwość kolejnego nagrania, które dokumentowało latający obiekt w kształcie przypominającym piramidę. To były prawdziwe sensacje, a nie ostatni raport wywiadu, który w zasadzie nie wnosi niczego nowego. A raczej zaciemnia sprawę.
Były szef Departamentu Obrony USA Luis Elizondo popadł w konflikt z Pentagonem, gdyż za bardzo naciskał na badania niezidentyfikowanych obiektów latających. Niedawno powiedział – co zacytował dziennik Washington Post – że jest pewny, iż mamy do czynienia z technologią, która jest o wiele pokoleń przed nami.
Ryszard Sadaj