REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaArchiwumKandydat podróżuje

Kandydat podróżuje

-

Już od dawna Iran miał być następnym przystankiem. Od dawna też Ameryka domaga się wstrzymania realizacji programu nuklearnego. Jak na razie, świat wie, że nie nastąpiło ani jedno ani drugie.

Co prawda tydzień temu William J. Burns poleciał z Departamentu Stanu do Genewy na rozmowy z przedstawicielem Iranu, ale po wysłuchaniu jego sprawozdania pani Condoleezza Rice powtórzyła znane stanowisko amerykańskie, nie wchodząc w szczegóły samych rozmów ani też nie wskazując na sytuację wewnętrzną w samym Iranie. Znaczy, że spotkanie genewskie nie dało żadnych wyników.

W ramach obecnego podejścia do Iranu, administracja oferuje jego władzom pomoc w budowie reaktora na lekką wodę i jednocześnie ma dostarczać paliwo dla tego reaktora. Amerykanie mają przyjść z pomocą w pracach nad przeglądem stanu technicznego irańskiej infrastruktury energetycznej. Z pretensjami i krytyką takiej polityki występuje, między innymi, komentator dziennika „Wall Street Journal”, dający czytelnikowi wejrzenie w to, co się dzieje w tamtym kraju.

A to, co się dzieje w Iranie, wg komentatora, nie jest optymistyczne. Przede wszystkim, już w bieżącym roku Irańczycy zainstalowali ponad trzy tysiące wirówek w bazie, która może pomieścić pięćdziesiąt tysięcy takich urządzeń. No i do tego przeprowadzili odpalanie rakiet, które mogą zbombardować cele w odległości dwóch tysięcy kilometrów. W jednym z przemówień prezydent Ahmadineżad zapowiedział, że Iran wystrzeli własnego satelitę. To jest jedna strona obrazu, ta zewnętrzna.

Wewnątrz Iranu władze wprowadzają, jak podaje komentator, racjonowanie paliwa i rotacyjne wyłączenia prądu elektrycznego (blackouts). Wg publicznie podanej informacji, ceny irańskich domów wzrosły o 125 procent, inflacja spowodowała wzrost cen artykułów spożywczych o 50 procent, wydobycie ropy naftowej spada o 300 tys. baryłek dziennie, eksport koronnego produktu irańskiego – dywanów – spadł o 10 procent, robotnicy nie dostają wynagrodzeń już od miesięcy (to samo dzieje się w Polsce, nie tylko w fabrykach, także w stoczniach i szpitalach – na przykład w warszawskim szpitalu na Solcu personel lekarski i pielęgniarski nie otrzymywał wynagrodzeń przez pierwsze sześć miesięcy bieżącego roku i zdaje się, że nadal nie dostaje).

Kończy się jedno z ważniejszych wydarzeń amerykańskich – Barack Obama wraca do domu po podróży przez pół świata. Na jego podróż zwraca uwagę kilku komentatorów. Parę ciekawych spostrzeżeń znajduje się w dzienniku „Washington Post”. Najpierw to, że obecny rok jest czasem niespokojnego niezadowolenia z republikanów, czasem, w którym Ameryka odrzuca partię republikanów. A przy omawianiu jakości kandydatów, podkreśla się, że Barack Obama ma bardziej interesującą osobowość i że daje się lubić bardziej niż taki były kandydat jak John F. Kerry. To nie oznacza jednak, że obecny kandydat demokratyczny może ostatecznie zwyciężyć, pisze komentator dziennika, bo wszystko zależy od tego, który kandydat stanie się problemem dla wyborców: jeśli problemem stanie się Barack Obama, to zwyciężyć może John McCain.
Z podróży kandydata wynika jednak poważniejszy wniosek. Okazuje się, pisze ten sam dziennik w innym numerze, że kampanijna gra w politykę zagraniczną uległa zmianie. Przede wszystkim, Barack Obama zadeklarował, że wojna w Iraku prawie się skończyła, że postępowi w zakresie bezpieczeństwa towarzyszyć muszą rozwiązania polityczne. Obecny premier iracki zgadza się z apelem Baracka Obamy o zakończenie wycofania wojsk do 2010 roku. Terminy wycofania traktuje się jak rzecz już uzgodnioną między władzami obu krajów, ale jednocześnie kandydat zastrzega się, że jego obowiązkiem jest wysłuchać opinii generałów. Takie podejście, wysłuchanie tego, co mówią wojskowi, akceptuje admirał Mike Mullen, obecny przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabu. Przypomnijmy, że Rząd Polski na Uchodźstwie pozostawił dowódcy Armii Krajowej, generałowi Tadeuszowi Bór-Komorowskiemu, podjęcie decyzji o wybuchu powstania.

Podejmowana jest też próba racjonalnego, uporządkowanego zdefiniowania tego, co reprezentuje sobą demokratyczny kandydat. Taka próba znajduje się w tygodniku „Time”, który ocenia, że wbrew konserwatywnym komentatorom piszącym o Baracku Obamie jako o liberalnym wizjonerze, własnym życzeniem chcącym oddalić groźby współczesnego świata, kandydat jest daleki od typowego liberała, raczej bliższy tradycyjnemu realiście. Wydaje się, pisze komentator tygodnika, że Obama jest zimnym konserwatystą, zaś John McCain – wylewnym idealistą. Z dotychczasowych wypowiedzi Obamy wynika, że starszy Bush zasługuje na pochwały, że świata nie można dzielić na część dobrą i złą – co jest standardem u obecnego prezydenta, nie używa wolnościowej retoryki i nie podziela obsesji młodego Busha (odnoszących się do wyborów i praw politycznych).

Co do samego Iraku, komentator jest zdania, że Obama zajmuje konsekwentne stanowisko oznaczające, że im szybciej Ameryka zmniejszy swą obecność, tym lepiej dla kraju – a na tym polega zasadniczy interes Ameryki. Republikanie zdają się być – w końcówce swej władzy – idealistami, przylepiającymi różnym krajom różne etykietki jak „zły” czy „dobry”, nie dającymi się przekonać do prowadzenia rozmów z brzydkimi reżimami a nade wszystko nie starającymi się myśleć kategoriami historycznymi. Najlepszą tego ilustracją, dodaje komentator, są fantazyjne pomysły, z którymi John McCain wychodzi publicznie, jak utworzenie „ligi państw demokratycznych” („League of Democracies”) czy też wyrzucenie Rosji z grupy pod kryptonimem G-8, a także wykluczenia Chin z obu tych międzynarodowych tworów.

Źródła:
– o krytyce amerykańskiego podejścia do Iranu: pomoc w budowie reaktora, o sytuacji wewnętrznej w tym kraju: rotacyjne wyłączenia prądu, racjonowanie paliwa, wzrost cen, ograniczenie wydobycia ropy, za dziennikiem „Wall Street Journal”, wydanie na 21 lipca, artykuł „Now Bush Is Appeasing Iran”, autor Michael Rubin (pracownik naukowy American Enterprise Institute),
– o niezadowoleniu z republikanów i odrzuceniu ich partii, o interesującej osobowości Baracka Obamy, za dziennikiem „Washington Post”, wydanie na 21 lipca, artykuł „In Iraq, and Under the Spotlight”, autor Robert D. Novak, str. A15,
– o zmianie kampanijnej gry w politykę zagraniczną po podróży Baracka Obamy: wojna w Iraku prawie na ukończeniu, terminy wycofania jakby uzgodnione, za dziennikiem „Washington Post”, wydanie na 23 lipca, artykuł „Obama Shifts the Foreign Policy Debate”, autorzy Karen DeYoung i Jonathan Weisman, str. A08,
– o uporządkowanym zdefiniowaniu stanowiska Baracka Obamy: bardziej zbliżony do tradycyjnego realisty, bez wolnościowej retoryki i obsesji młodszego Busha, konsekwentne stanowisko wobec Iraku, za tygodnikiem „Newsweek”, wydanie online z 19 lipca, artykuł „Obama Abroad”, autor Fareed Zakaria.
Andrzej Niedzielski

REKLAMA

2090280183 views

REKLAMA

REKLAMA

2090280483 views

REKLAMA

REKLAMA

2092076943 views

REKLAMA

2090280766 views

REKLAMA

2090280912 views

REKLAMA

2090281056 views