REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaArchiwumWielorasowa tożsamość na wagę złota

Wielorasowa tożsamość na wagę złota

-

Młodzi biali Amerykanie w dziesięciu stanach USA znajdują się w mniejszości. Tak mówią statystyki Biura Spisu Powszechnego. Jednak jak naprawdę wygląda kwestia identyfikacji rasowej mieszkańców USA – kraju, w którym „pierwszy czarnoskóry prezydent” jest w rzeczywistości mulatem, a odgadnięcie rasy przeciętnego Amerykanina zadaniem coraz bardziej karkołomnym, gdyż okazuje się, że nasz znajomy reprezentuje cechy występujące na całej kuli ziemskiej?

fot.Młodzi Amerykanie o mieszanym pochodzeniu stają przed pytaniami o swoją rasową tożsamość

Nie da się ukryć, że młodzi Amerykanie w coraz mniejszym stopniu są przedstawicielami rasy białej w porównaniu do starszych pokoleń. Jeżeli jednak dotychczas mówiliśmy o przepaści kulturowej, to jak nazwać najnowszy demograficzny trend, który niesie za sobą poważne społeczne i polityczne konsekwencje? I może się to na początku wydać śmieszne, ale wystarczy zapytać na ile starsze pokolenia białych będą chętne przeznaczać środki finansowe na edukację potomków, którzy wcale nie przypominają już ich własnych dzieci?

REKLAMA

Odsetek białych Amerykanów spadł od 2000 do 2008 roku o 6 procent. Natomiast udział mieszkańców USA pochodzenia latynoamerykańskiego i azjatyckiego oraz czarnoskórych w ogólnym przyroście ludności w latach 2000-2009 wyniósł 79 procent. Przoduje Arizona, gdzie białej młodzieży jest ok. 42 proc., a liczba Latynosów w latach 1990-2009 potroiła się i stanowi obecnie jedną trzecią wszystkich mieszkańców stanu.

Jednak nowy trend ma dużo szerszy zasięg i dotyczy także stanów, w których większość skupisk ludności koncentruje się na przedmieściach, np. Wirginii.

Kenneth M. Johnson, demograf z Uniwersytetu stanu New Hampshire wieszczy nawet koniec białych przedmieść: – Jeszcze niedawno amerykańskie życie na obrzeżach miast sprowadzało się do białej rodziny z dwójką dzieci, telewizorem, garażem i psem. Obecnie przedmieścia są mikrokosmosem Ameryki. Są wieloetniczne i wielorasowe. I odzwierciedlają kierunek, w którym zmierzamy.

fot. Wizerunek amerykańskiej rodziny z przedmieść to już nie biali rodzice z dwójką dzieci i psem, ale związek mieszany… (z jednym dzieckiem i dwoma psami…)

Coraz częściej młodzi Amerykanie o mieszanym pochodzeniu odrzucają określenia rasy, które towarzyszyły mieszkańcom USA od pokoleń. Wolą być bardziej elastyczni w wyborze tożsamości. 20-letnia Michelle López-Mullins, przewodnicząca Multiracial and Biracial Student Association (MBSA) na pytanie jakie rubryki dotyczące rasy zaznacza w deklaracji dla biura spisu powszechnego, odpowiada, że niemal wszystkie dostępne opcje. Natomiast pytana o rasę przez rówieśników nie traktuje tego jako prowokacji, ale sposób na przełamanie lodów, choć wolałaby, żeby jej pochodzenie nie odgrywało tak wielkiej roli. Znajomi ze szkoły byli zafascynowani jej rodzicami – ojcem Peruwiańczykiem z azjatyckimi korzeniami i matką, Europejką, pochodzącą z dalszej linii plemienia Indian Czerokezów i Shawnee.

Wielorasowe młode osoby za wszelką cenę nie chcą dać się zaszufladkować. W większej grupie także łatwiej przyznać się do pochodzenia, które niegdyś wzbudzało politowanie lub wiązało się z poczuciem wstydu. 19-letnia Laura Wood, mulatka, oświadcza z dumą: – Jeśli ktoś chce mi wyperswadować, że jestem czarna, mówię: Owszem – i biała. Dziewczyna dodaje, że społeczeństwo najchętniej rozebrałoby człowieka na części pierwsze, byle tylko ten zdecydował się i wybrał jedną konkretną rasę.

Jednak większość Amerykanów wciąż myśli o sobie jako przedstawicielach jednej rasy. Najlepszym tego przykładem jest prezydent Barack Obama, który w rubryce „rasa” w spisie powszechnym zaznaczył tylko jeden kwadracik potwierdzający, że jest „pierwszym czarnoskórym prezydentem USA”, pomimo, że miał białą matkę i w rzeczywistości jest mulatem.

fot.multiracialidentity.com/ Dopiero od 2000 roku Amerykanie mogą zaznaczać w deklaracji dla Biura Spisu Powszechnego więcej niż jedną rasę

Przyczynkiem do takiej sytuacji mogą być uwarunkowane historycznie. Temat mieszania ras jest obecny w historii USA od czasów pierwszych osadników, którzy mieli potomków z Indianami. W epoce niewolnictwa w spisie z 1890 roku widniały takie rubryki jak „quadroon” (murzyn/ka ćwierć krwi) „octoroon” (osoba posiadająca 1/8 krwi murzyńskiej) itp. Wszystkie te określenia zniknęły w 1930 roku, kiedy linię podziału rasowego zastąpiła tzw. zasada „jednej kropli krwi” oznaczająca, że dana osoba jest rasy czarnej jeżeli miała jakiegokolwiek potomka tej rasy. (podobnie potomkowie białych i Indian byli uznawani za Indian). Są to przykłady, które doskonale ilustrują dbałość Amerykanów o „czystość” rasy.

Od lat 70. XX wieku Amerykanie wybierali spośród oficjalnie uznanych grup rasowych: czarnej, białej, Indian, japońskiej, filipińskiej, chińskiej, hawajskiej, koreańskiej i „innej” (przeznaczonej dla Latynosów, którzy według Biura Spisu Powszechnego uznawani są za grupę etniczną, nie rasę).

Dopiero od 2000 roku Amerykanie mogą zaznaczać więcej niż jedną rasę wypełniając swoje deklaracje. W tym samym roku odpowiedzi takiej udzieliło 7 mln osób, czyli ok. 2,4 proc. społeczeństwa. Według Biura Spisu powszechnego obecnie grono to powiększyło się o 35 procent. Czy oby nie czeka nas dużo wyższa niespodzianka? Oficjalne statystyki już niedługo…

Jedno jest pewne, demografią w USA rządzi obecnie imigracja i związki mieszane. Co siódme małżeństwo w USA zawierane jest przez osoby rożnej rasy. I wieloetniczność mieszkańców USA nie ogranicza się do kampusów amerykańskich college’ów. Wielorasowe osoby są obecne w świecie polityki, biznesu, sportu. Coraz częściej stają się grupą docelową serwisów informacyjnych, portali społecznościowych, reklam telewizyjnych…

fot. Biały czy czarny? Wielu młodych ludzi wciąż zmaga się z uprzedzeniami rasowymi

W jaki sposób zatem wzrost multietnicznej populacji zmieni Amerykę? Optymiści twierdzą, że zlewanie się ras to krok ku utworzeniu jednej wspólnej rasy, a tym samym Ameryki wolnej od nietolerancji i uprzedzeń.

Pesymiści z kolei przekonują, że wzmocniony ruch obywateli o mieszanym pochodzeniu doprowadzi do jeszcze większych podziałów, a stracą na tym najwięcej mniejszości sensu stricte, jak Afroamerykanie. Poza tym, w praktyce, utrata poczucia przynależności do konkretnej mniejszości etnicznej utrudniłaby na przykład śledzenie przypadków dyskryminacji rasowej.

Profesor Rainier Spencer, dyrektor programu studiów Afroamerykańskich na Uniwersytecie stanu Nevada, w Las Vegas twierdzi, że pojęcie wielorasowości niesie za sobą zbyt duży ładunek emocjonalny, by mógł załagodzić podziały. – Powstanie tożsamości wielorasowej nie przyczyni się do utworzenia jednej wspólnej rasy, tylko nowego plemienia. Nowej bałkanizacji rasy.

Warto dodać, że samo pojęcie rasy postrzegane jest inaczej przez różne grupy rasowe i poszczególne parametry klasyfikujące rasy są względne. Termin ten nie ma także uzasadnienia genetycznego.

Ian Winchester, uczeń college’u, który jest po części Ghańczykiem, ale ma też korzenie szkocko-norweskie, opowiada jak dziadek Szkot zawsze ubierał go w kilt. A rodzina z Afryki w koszule dashiki. – Dwurasowość sprawia, że czuję się silniejszy. Nie lubię jednak utożsamiać się w ogóle z jakąkolwiek rasą. Rodzina motywowała mnie zawsze do podążania w dwóch kierunkach w określaniu mojej tożsamości. Jednak przede wszystkim chcę być człowiekiem.”

Anna Samoń (na podstawie New York Times)

REKLAMA

2091066031 views

REKLAMA

2091066330 views

REKLAMA

2092862789 views

REKLAMA

2091066611 views

REKLAMA

2091066757 views

REKLAMA

2091066901 views