REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaAmerykaNYC: Czy burmistrz zapłaci głową za śnieg?

NYC: Czy burmistrz zapłaci głową za śnieg?

-

Gdyby wybory na urząd burmistrza odbywały się w Nowym Jorku w najbliższym czasie, Michael Bloomberg rządzący tu już trzecią kadencję, przegrałby z kretesem. Nowojorczycy są na niego wściekli. Uważają, że nie potrafił sprostać katastrofie śnieżnej, jaka nadciagnęła nad miasto w drugi dzień świąt. Nie tylko nie sprawadził się w sytuacji kryzysowej, ale w ogóle ją zbagatelizował. Musi więc odejść – twierdzi ogromna większość mieszkańców metropolii nowojorskiej.

fot. Po świątecznym ataku zimy Nowy Jork ma już dosyć swego burmistrza

Jeszcze niedawno, Nowojorczycy zmienili prawo wyborcze tak, aby Michael Bloomberg nie musiał wyprowadzać się z ratusza po dwóch kadencjach, lecz nadal dzierżyć stery rządów.

REKLAMA

Kiedy nadciągnęła śnieżyca, tym co rzucało się w oczy był brak na ulicach jakiechkolwiek pojazdów NYC Sanitation (miejskiego przedsiebiorstwa oczyszczania). Ani nie odgarniały śniegu, ani nie posypywały nawierzchni chlorkiem wapnia powdujacym jego topnienie. Było to o tyle dziwne, iż w przeszłości takie reakcje były natychmiastowe i nawet ironizowano, że drogowcy atakują śnieg nim zdąży… spaść.

Pytany na konferencji prasowej Bloomberg żartował, że media przesadzają. O co chodzi? – pytał. Przecież teatry na Broadway’u są pełne. Turyści chodzą po Manhattanie. Samochody jeżdżą. Słowem – jakieś czepianie się.

W tym samym czasie śnieg paraliżował Brooklyn, Queens, Bronx i Staten Island. Ludzie zostali uwięzieni w domach, ich auta zasypane. W niektórych częściach miasta zabrakło prądu. Zaczęło dochodzić do sytuacji dramatycznych. Przez zasypane ulice nie mogły przejeżdżać pojazdy służb ratunkowych.

Karetki pogotowia grzęzły po drodze do wezwań. Często w ogóle odmawiano ich wysyłania. Do najbardziej dramtycznej sytuacji doszło w brooklyńskiej dzielnicy Crown Heights zamieszkiwanej przez Żydów z hasydzkiego odłamu Lubawiczerów i społeczność afroamerykańską. Będąca w dziewiątym miesiącu ciąży, 22-letnia studentka, ktorej nazwiska nie ujawniono, zaczęła rodzić. Wezwała pogotowie. Po dziewięciu godzinach oczekiwania, wielokrotnych ponagleniach i braku jakiejkolwiek pomocy, postanowiła sama wyjść na ulicę i prosić o pomoc. W korytarzu budynku upadła i na podłodze urodziła dziecko. Nim karetka wreszcie dotarła, noworodek zmarł. Historia ta przelała czarę goryczy i przebrała miarę wściekłości Nowojorczyków. Zaczęli domagać się głowy Bloomberga.

fot. Dan Holloran, prawicowy radny, atakuje burmistrza po skandlaicznych zaniedbaniach w czasie akcji odśnieżania miasta

Dodatkwo do Dana Hallorana, republikańskiego radnego miejskiego z dzielnicy Queens zgłosili się trzej pracownicy służb oczyszczania i dwaj kierownicy z miejskiego Wydziału Transportu z informacją, że… Sanitation miała otrzymać „zalecenia”, aby nie śpieszyć się z akcją odśnieżania. Według nich, ruszajacy do pracy słyszeli: „ Burmistrz zobaczy, jak bardzo nas potrzebuje” , „Będzie mnóstwo godzin nadliczbowych” . Radny, w przeszłości oficer policji i prokurator, publicznie ujawnił te rewelacje i zażądał od burmistrza Bloomberga natychmiastowych wyjaśnień. Temat podjęły media nie tylko lokalne, ale i ogólnoamerykańskie.

Bloomberg, przyparty do muru, przyznał, że miasto nie poradziło sobie z zimą, przeprosił mieszkańców i wszczął śledztwo w sprawie opóźniania odśnieżania. Jeżeli zarzuty miałby się potwierdzić, w sprawę wkroczy bez wątpienia prokuratura. Wygląda to bowiem zarówno na działanie na szkodę mieszkanców, jak też na próbę zaszkodzenia i wywarcia presjii na Bloomberga. Komisarz Sanitation Department, John Doherty upiera się, że coś takiego nie mogło mieć miejsca. Cóż jednak może innego powiedzieć?

Równie gorliwy w zaprzeczaniu jest Harry Naspoli, szef potężnego związku zawodowego Uniformed Sanitationmen’s Association, zrzeszającego pracowników służb komunalnych. W Nowym Jorku ich pensje są wysokie, a przywileje tak atrakcyjne, że posada w NYC Sanitation jest dla wielu marzeniem. Wspomniany Naspoli usiłuje przechodzić do ofensywy i odpowiada, że w departamenci oczyszczania miasta nie jest obsadzonych 400 miejsc pracy, a jest to taka służba, że nie powinno się na niej oszczędzać, bo ludzie… nie po to płacą podatki.

Dan Halloran z pewnością nie popuści i zmusi Michael Bloomberga do wyjaśnień i zapewne jakiejś akcji. Ma za sobą opinię całego miasta. Halloran był zagorzałym przeciwnkiem stowrzenia możliwości ubiegania ubiegania się Bloomberga o trzecią kadencję. Teraz ma dowód słuszności swej postawy.

Coraz głośniej zaczyna się już mówić, że Bloolmberg był dotąd „dzieckiem szczęścia”, bo żadnej spektakularnej sytuacji kryzysowej nie musiał stawiać czoła. Tak, jak chociażby jego poprzednik Rudi Giuliani, który zasłynął sprawnością i poświęceniem w kierowaniu miastem po ataku na World Trade Center 11 września 2001 roku. Giuliani na swego nastepcę wskazał Bloomberga, a Nowjorczycy to uszanowali. Teraz nawołują Bloomberga, aby wołał do pomocy… Giulianiego. A najlepiej, żeby podał się do dymisji.

Waldemar Piasecki, Nowy Jork

Copyright ©2010 4NEWSMEDIA. Wszelkie prawa zastrzeżone.

REKLAMA

2091066378 views

REKLAMA

2091066677 views

REKLAMA

2092863136 views

REKLAMA

2091066958 views

REKLAMA

2091067105 views

REKLAMA

2091067249 views