Rok 2021 w 365 słowach

Wybór laureatów i osób wyróżnionych w tym roku nie był łatwym zadaniem. Autorzy nadesłanych prac kolejny rok z rzędu ukazali swoją ponadprzeciętną oryginalność, pomysłowość i wrażliwość. Punktem wspólnym dla młodych uczestników, podobnie jak w roku ubiegłym, była pandemia, która była wiodącym tematem ich prac. Mimo trudności, którym musieli stawić czoła, doceniają elementy otaczającego ich świata, rolę rodziny, bliskich relacji i wiary, jak i wyrażają za nie wdzięczność. Nasz konkurs po raz kolejny skłonił autorów do refleksji i pozwolił na przelanie swoich myśli, uczuć oraz przeżyć na papier. Obraz młodego pokolenia Polonii w Chicago, jaki wyłania się z nadesłanych prac, napawa dumą i radością. To portret osób dojrzałych, świadomych, wrażliwych oraz ambitnych. Osób dumnych ze swojego pochodzenia, mających wyjątkowe więzi z Polską oraz cechujących się głębokim poczuciem tożsamości narodowej i kulturowej. Serdecznie gratulujemy wyłonionym laureatom i wyróżnionym w konkursie, a pozostałym uczestnikom dziękujemy za udział oraz życzymy dalszych sukcesów!

Rok ubiegły miał swe skutki
Wszystkim przyniósł wieczne smutki
Gdy wreszcie rok ten ubiegł końca
Powiedział rok do swego gońca
-Przekaż, drogi, do następcy
Aby ludzi tak nie dręczył!
Sługa ten zawahał się nad słowami
Nigdy do tej pory rok nie spojrzał w dół oczami

Mam pewną propozycję dla waszej wysokości
Czyż nie przykro rządzić w samotności?
Skutki monarchii są ewidentne, mój panie
Rozcieńczyć moc, oto rozwiązanie!
Na tym zakończyła się era wszelakich bólów
Koniec panowania niekompetentnych królów!
Moc więc przydzielono innym kandydatom
Dwunastu różnorakim arystokratom
Lecz byli oni miesiącami
Bardzo specyficznymi w sobie władcami
Każdy się niesamowicie różnił
I żaden tego roku nie opróżnił
Więc zaczęto od pierwszego:
Pana Stycznia, najambitniejszego
Dokonał on w czasie swojej kadencji
Że wrócili do szkoły nasi studenci!
Już weselej, co nie miara
Lecz czeka dzieci sroga kara
Na ten rok ubiegły bez nauki
Pani Luty owszem ma swe sztuki
System naukowy zaczyna się walić
Młode pokolenie trzeba prędko ocalić
Ciężko będzie wrócić do dawnej rygorystyki
Gdy całkowicie zmieniono pojęcie współczesnej etyki
Panna więc przywróciła balans
Oligarchia utrzymuje udany bilans!
Same sukcesy w kadencjach odnosi
Oto ten rok, o który każdy nieustannie prosił
Trzeci z kolei władzę przejął miły pan
Taki, mający pewien świetny plan:
Przywrócić dzieciom sport! Akrobatyki!
Lecz Pani Luty wolałaby zająć się nauką fizyki
Ale skoro władzę podzielano
Pani opinii nie wysłuchano
“Niechaj Pani zrozumie, że ja tu panuję
Żadnej z mych decyzji nie pożałuję!”
Euforia ta szybko dobiegła końca
Gdyż przedstawił się nam panny obrońca
Nowy pan na scenie się pojawił
Plany na swoją rzecz postawił
Gdy semestr szkolny dobiega końca
Stres egzaminów, atmosfera gorąca
Kwiecień nas nieustannie terroryzował
Uczynił to, co nawet luty nie dokonał
Piąty z kolei to jednak radosny
Przecież maj to sam szczyt wiosny
Koniec szkoły i po wszystkim
Ulubiony sezon jest nam bliski
Czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień
Mrugniecie okiem a tu już jesień
Dni coraz krótsze i zimniejsze
Miesiące stają się ciemniejsze
I tak więc pod koniec rok się boczył
Odchodzi tak cicho, jak i wkroczył…

Rok w całości
To obraz przykrości
Przydział samotności
Z przyczyn braku radości
Ale rozebrany na elementy
Obraz ten przez nas inaczej pojęty
Zamiast okazywać lamenty
Zobaczyć jaki piękny ten obraz razem wzięty.


Ja i moje motyle 

              W tym roku, kiedy pandemia ograniczyła nasze kontakty z rodziną i kolegami, wielu z nas czuło się samotnie. Dla mnie lekarstwem na samotność okazało się rozwijanie swoich  zainteresowań. Dlatego chcę o jednym z nich opowiedzieć. 

           Czy lubisz motyle? Czy wiesz o tym, że są motyle które potrzebują naszej pomocy albo ich gatunek zginie? Takim motylem jest właśnie monarch, po polsku to danaid wędrowny, który jest jednym z najpiękniejszych stworzeń na świecie. W roku 2021 podczas wakacji miałam okazję pomóc 200 motylom z tego gatunku. Pomagam motylom monarch w przedłużeniu gatunku, który jest zagrożony wyginięciem z powodu braku odpowiedniej ilości roślin milkweedu, zmian klimatycznych na świecie oraz niszczenia lasów w Meksyku, gdzie one spędzają zimę. Monarch to piękny i pożyteczny owad, bo zapyla kwiaty. Jest jedynym motylem, który wędruje. W swym ogrodzie mam posadzone kilka różnych odmian milkweedu, na którym motyl monarch składa jajka, a później gąsienica je liście tej rośliny. W tym roku 1   czerwca znalazłam pierwsze jajko monarcha. Mam specjalną klatkę dla motyli, którą zbudował mi tata. Kilka razy dziennie karmię je liśćmi milkweedu. Jest to niesamowite, jak z jajka wielkości główki od szpilki w ciągu około dwudziestu dni gąsienica rośnie do rozmiarów czterech centymetrów. W klatce przechowuję gąsienice aż do momentu transformacji w kokony i motyle. Sam proces przemiany gąsienicy w kokon, a następnie wyklucie się motyla jest niesamowity. Bardzo lubię obserwować moment wyklucia się monarcha oraz gdy odlatują. Moje motyle, kiedy wyklują się z kokonu, są gotowe do odlotu po około 3 godzinach, gdy wysuszą swoje skrzydła. Całą rodziną wypuszczamy motyle i nadajemy im imiona. Motyl monarcha musi mieć dobrą pogodę do odlotu. Musi to być słoneczny dzień bez wiatru, poranek lub wczesne popołudnie – to najlepsze pory. Motyl ten przemieszcza się z Ameryki Północnej i Kanady do Meksyku. Jesienna generacja tych motyli pokonuje dystans około czterech do pięciu tysięcy kilometrów. Motyle te, gdy dolecą do Meksyku, zimują na drzewach. Jest ich tam tak wiele, że las z koloru zielonego zmienia barwę na kolor pomarańczowy jak monarchy. Moim marzeniem jest kiedyś zobaczyć na własne oczy tak wielką ilość motyli w jednym miejscu i mam nadzieję, że pewnego dnia to się stanie.  

       Gorąco polecam pomoc motylom monarcha poprzez sadzenie milkweedu. Im więcej roślin milkweedu, tym więcej motyli monarcha może przyjść na świat, sprawiając że będzie on piękniejszy i bardziej kolorowy. 


Godzina trzecia nad ranem. Jest 1 stycznia 2021, wreszcie idę spać po sylwestrowej nocy
spędzonej z rodzicami i siostrą u przyjaciół moich rodziców. Układając się w łóżku po
fantastycznie przeżytym wieczorze, myślę sobie: „…ale się dzisiaj fajnie bawiłem, nie mogę
doczekać się kolejnego Nowego Roku”. Zasypiając, myślę, co ten rok może przynieść, jestem
ciekaw, co się stanie w 2021 roku, jakie czekają mnie wycieczki, jakich nowych przyjaciół
spotkam na swojej drodze. Myślałem, czy od razu będę mógł się spotkać z kolegami, ale nie…
Dalej wszyscy musieliśmy siedzieć w domu, bo:

„Rok pandemii się przedłużył i nikomu nie służył.
Siedzieć w domu już nie chciałem, bo zdalnej nauki zdecydowanie dość miałem.
Każdy marzył o własnej szkolnej ławce i nauczyciela ciekawej opowiastce.
Stęskniony za boiskiem i kolegami byłem, bo ciągle sam kopać piłkę na boisko chodziłem.
Miesiąc za miesiącem ciągnął się okrutnie, każdy się zastanawiał kiedy się to utnie.
Nasza szkoła w marcu się wreszcie otworzyła i z radością młodzież do niej popędziła.
Czas wakacji to był dla mnie wielki hit, spakowałem dużą torbę i swój fotograficzny kit.
Zaczęło się wszystko na słonecznej Florydzie, gdzie każdy złapał po jednej wielkiej rybie.
Potem w Amerykę trzeba było jechać, Wschodnie Wybrzeże mieliśmy w planach przejechać.
Trasa była długa i bardzo wesoła, dwie mamy plus piątka dzieci to mieszanka wybuchowa.
Wielki samochód wynajęliśmy i w piękną podróż wszyscy ruszyliśmy.
W dwa tygodnie 6000 mil przejechaliśmy i wiele bardzo ciekawych miejsc zwiedziliśmy.
Charleston, Boston, Filadelfia, Martha’s Vineyard i Akadia.
Tylko kilka z nich wymienię, bo się zaraz zarumienię.
Piękną wakacyjną przygodę wspólnie przeżyliśmy i szczęśliwie do domu wszyscy wróciliśmy.
Na szlaku wycieczkowym radośnie nam było, ale to, co dobre, szybko się skończyło.
Ważne, że w zdrowiu dojechaliśmy i wypoczęci na rozpoczęcie roku zdążyliśmy.
Sierpień był miesiącem nowych zdarzeń, szkołę zaczęliśmy i byliśmy wszyscy pełni wrażeń.
Kiedy się zaczęła szkoła, fajnie było od rana do wieczora.
Ósma klasa to wyzwanie, do liceum wielkie przygotowanie.
Rok powoli się już kończy, zobaczymy, jak się skończy.
Pytań mam jak zawsze wiele, odpowiedzi – czas pokaże.
Oby Nowy Rok był lepszy, wszystkim zdrowie przyniósł w darze.
Wszyscy jesteśmy pełni nadziei, że to już koniec tej beznadziei.
Każdy marzy o normalności i powrocie do wolności.


Tęsknię za tym, żeby poczuć lekki wiatr na moich rękach, twarzy, włosach i zapomnieć o tym, że na drugim końcu świata ludzie nie czują już nic. Pierwszy raz w życiu mogłam zrozumieć, co to jest ból serca i brak zrozumienia. Pierwszy raz widzę cierpienie rodziny, która nie mogła się ostatni raz pożegnać z bliskimi. Pierwszy raz uczę się, co to znaczy walczyć o to, co jest najważniejsze, bo zrozumiałam, że już nie mam tyle czasu na świecie. Jutro nie jest gwarantowane dla mnie. To już nie jest tylko mój świat. To jest świat głębokiej nadziei i świat, który uczy odnowy, świat, który próbuje odnaleźć radość w morzu smutku i uleczyć wszystkie swoje bolesne, pulsujące rany. To jest świat ludzi odnalezionych i ludzi pogubionych, ale nawet najbardziej zagubiony może odnaleźć drogę przez mgłę. Samotność nie jest na zawsze, a miłość zawsze uzdrawia. Każde słowo jest refleksją najpiękniejszego – życia czystego i radosnego. Bo w tym roku nawet najmniejszy znak radości w oczach lub uśmiech pod maską może powiedzieć komuś, że warto żyć. Ani dzisiaj, ani jutro, czas tracić nadziei. Bo jeśli dostajemy tak mało czasu, wykorzystajmy go słusznie i dobrze. Bo to jest nasz świat i nasza jedyna szansa, żeby pokazać, jak bardzo go kochamy. I mimo wielkiej ilości smutku i śmierci pamiętajmy, że pewnego dnia, na drugim końcu świata, ludzie, którzy nie zapomnieli o śmiechu, poczują wiatr na twarzy, łzę w oku i nadzieję w sercu.

Gdzieś tam ktoś dba o kwiaty w ogrodzie, bo zapach róż przypomina mu mamę. Ktoś gra na fortepianie, bo daje mu to poczucie bezpieczeństwa i uwalnia od lęku i niepewności. Ktoś śpiewa piosenkę w pokoju, bo może przez chwilę poczuje radość. Ktoś czyta siostrze bajkę, żeby mogła zasnąć bez strachu pomimo ciemnej niepewności. Ktoś trzyma swego brata za rękę, żeby ze smutku nie rozpadł się jak kawałki kryształu.

Wszyscy płyniemy w jednej wielkiej podróży przez ocean życia. Nie zawsze światło przeniknie przez ciemność, ale zawsze odczujesz moc ręki bliźniego, jak wzmacnia twoją. I razem zobaczycie, że drugi koniec świata nie jest tak daleko. Bo pamiętajmy, że kiedy wydaje nam się, że nie widać końca zła, zawsze jest światło w ludzkiej duszy. Na samym końcu, prędzej czy później, razem odnajdziemy się.


Nie wszystkie urodziny są wesołe

Jego śmierć była nierozwiązaną tajemnicą, która przyniosła ból, smutek, cierpienie i wisiała nad moją rodziną. Nigdy nie miałam szansy go poznać, ale wiedziałam, jak bardzo jego niespodziewana śmierć skrzywdziła moją mamę.  Każdego dnia musiała poradzić sobie z faktem, że go straciła. Jej płacz zawsze wypełniał moje uszy i wiedziałam, że zrobiłaby wszystko, aby on znowu żył. Moja babcia i dziadek nie byli tak otwarci ze swoimi emocjami, gdy chodziło o niego, ale wiedziałam, jak bardzo jego śmierć ich zasmuciła.

Straciliśmy go wszyscy, ale zawsze byłam za mała i myślałam, że nie miałam prawa przyznać się, jak się czuję, bo nigdy go nie poznałam. Mimo to tęskniłam za nim i jego śmierć od zawsze przeszywała moje serce. Kochałam go, po prostu nigdy tego nie wyraziłam.

Przyjechałam do miejsca, które znałam zbyt dobrze. Tak jak co roku, przynieśliśmy mu kwiaty i małe zabawki, modliliśmy się i płakaliśmy, ale w tym roku było trochę inaczej. Wszystko z siebie wyrzuciłam – z głowy i z serca, dałam upust swoim emocjom. Po raz pierwszy pozwoliłam sobie pomyśleć o wszystkim, o czym wcześniej myślałam, ale wkrótce potem czułam się winna. Poczułam ból jego śmierci, który przeszył moje serce. Bolał najwięcej fakt, że nawet go nie znałam i już nigdy nie będę miała szansy, aby go poznać. Nie mogłam tego przetworzyć, ale zaczęłam płakać. Wylałam moje serce przez moje łzy. Chciałabym cofnąć czas, sprowadzić go z powrotem i pozwolić sobie i mojej rodzinie dać szansę na jego poznanie, aby po prostu z nim żyć. Myślałam o nieistniejących wspomnieniach, jakie bym z nim miała. 

Nie mogłam wyrazić słowami dokładnie tego, o czym myślałam, niektóre z uczuć nie można nazwać, a łączą się nierozerwalnie z moim życiem. Żałowałam, że go nie ma.

Wchodząc do samochodu, zobaczyłam motyla monarchę, który był symbolem jego duszy dla mnie i mojej mamy. Zdałam sobie sprawę, że kiedyś go zobaczę i uśmiechnęłam się.

Ten nieznajomy to mój starszy brat. Tylko miał osiem miesięcy, jak odszedł. Teraz miałby siedemnaście lat. 14 października 2021 roku – zrozumiałam, że nie musiałam mówić o nim jako o nieznajomym, że nawet jak nigdy nie miałam szansy go poznać, on znaczy dla mnie więcej niż mogłabym sobie wyobrazić.


„Rok Przestępny”

Wróciłem ze szkoły i przywitałem się z mamą. Zapytałem, jak się czuje. Nie musiała odpowiadać, gdy zauważyłem jej oczy. Były znacznie spokojniejsze niż przed rokiem. Widziałem, że nie boi się już tak mocno, gdy wychodzę z domu, ponieważ nie martwi się panicznie o moje zdrowie. Cieszy się, że spotykam się z przyjaciółmi. Wyraz jej twarzy nie jest jeszcze tak spokojny jak przed pandemią, ale coraz częściej się uśmiecha. 

Zapytałem ją dzisiaj, czy mój przyjaciel może mnie odwiedzić. Odpowiedziała, że niestety nie, ponieważ jego rodzice mu zabraniają. Ale dlaczego? – zdziwiłem się. Okazało się, że nie dostał jeszcze szczepionki. Zasmuciłem się, ale pogodziłem się z tą decyzją. W tych niepewnych czasach przyzwyczaiłem się do niemiłych niespodzianek.  

W takich sytuacjach często skrywam się w ciszy mojego pokoju i kontynuuję swój dzień, nie starając się użalać nad sobą, ale raczej doceniać to, co mam. My, ludzie, jesteśmy zaprogramowani, aby skupiać się na negatywnych rzeczach, podczas gdy naprawdę powinniśmy doceniać to, czym jesteśmy pobłogosławieni. Ja jestem bardzo wdzięczny za życie w Ameryce, gdy widzę, co się dzieje w innych krajach. Obecnie na granicy polsko – białoruskiej trwa kryzys humanitarny. W Afganistanie Talibowie unieważniają prawa kobiet i dzieci. Wszędzie są miliony bezdomnych. W nacjach afrykańskich od lat grasują epidemie, głód i brak dostępu do edukacji. Miliony ludzi po obu stronach półkuli ryzykuje życie, aby uciec od politycznej i ekonomicznej opresji. 

 Jestem bezgranicznie wdzięczny za pokój i stabilność w moim obecnym życiu. Bez obaw mogę udać się do parku i bezpiecznie wrócić. Jestem wdzięczny rodzicom, którzy zapewniają mi wszystko, o czym sobie zamarzę, dzięki temu, że mają stabilną pracę i nie muszą martwić się o podstawowe środki do życia. Wiele osób nie ma kochającego domu. Mam też opiekę zdrowotną. Może nie lubię dentysty, ale wiele osób nie ma dostępu lub nie może sobie pozwolić na taki luksus. Przede wszystkim, mogę wrócić ze szkoły, aby sprostać wymaganiom codziennego życia.

 Patrząc w przyszłość, mam nadzieję, że nadchodzące lata stopniowo wrócą do normalności sprzed pandemii. Mam nadzieję, że ludzie będą mogli się widywać i razem rozmawiać coraz częściej i bez strachu przed zachorowaniem. Ogólnie jestem wdzięczny, że rok 2021 jest o wiele łatwiejszy niż poprzedni, ale podkreślam, że zawsze powinniśmy pamiętać o przeszłości i mieć nadzieję na lepszą przyszłość.  


Na łyżwach, pomoście i w kuchni

W marcu 2021 roku skończyłam 15 lat, zaczęłam postrzegać otaczającą mnie rzeczywistość zupełnie inaczej. To prawda, że mamy kolejny rok ograniczeń i pandemii, ale ja chcę się cieszyć, korzystać z życia i z tego, że pandemia nieco zelżała.

Sylwestra i Nowy rok spędziłam z koleżanką u mojej Babci w Fox Lake na granicy stanów Illinois i Wisconsin. Ucieszyłam się na wiadomość, że stok narciarski w Wilmot będzie otwarty, więc z koleżanką zaplanowaliśmy Nowy Rok na stoku. Mimo uciążliwych maseczek utrudniających swobodne oddychanie i padającego deszczu ze śniegiem było cudownie. Noc Sylwestrowa była bardzo mroźna, rozświetlona blaskiem księżyca i gwiazd, ziemię pokrywała warstwa zlodowaciałego śniegu, było bardzo ślisko, jezioro było pokryte warstwą grubego lodu, w oddali rybacy łowili ryby z przerębli. My śmialiśmy się ze szczęścia, zjeżdżając w dół.

Moje 15. urodziny spędziłam w gronie bliskiej rodziny. Jak zwykle, były życzenia dla mnie i moje przy gaszeniu urodzinowej świeczki.

W kwietniu po raz pierwszy po dwuletniej przerwie – ze względu na pandemię – brałam udział w zawodach jazdy figurowej na lodzie „US Figure Skating Open” w grupie „Novice”. Zajęłam 1. miejsce, sędziowie bardzo wysoko ocenili mój występ. Fakt, że ucieszyło to moich rodziców, był największą dla mnie nagrodą. Tego roku w sumie uczestniczyłam w 6 konkursach, za każdym razem kończyłam je na medalowej pozycji. 

Moją pasją jest łowienie ryb, na wędkę z brzegu lub z pomostu – mogę powiedzieć, że rok był owocny – złowiłam szczupaki, sumy, okonie, pstrągi.

Lubię również zajęcia w kuchni, przyprawiać potrawy, mięsa i piec ciasta. W tym roku nauczyłam się robić kawę na zimno lub ciepło – przysmak mojej Babci.

Cieszę się, że w końcu chodzę na zajęcia do polskiej szkoły w towarzystwie moich rówieśników. Przyznam, że brakowało mi tych kontaktów.

Jeśli chodzi o naukę zdalną – nie narzekam tak, jak większość moich kolegów i koleżanek, bo od 6 lat uczę się zdalnie, drogą internetową, ponieważ każdego dnia intensywnie ćwiczę jazdę figurową. Górę więc biorą moje przyzwyczajenia, to dla mnie zwykła sytuacja. Mimo wszystko, mimo pandemii – dla mnie toczy się moje zwykłe, sportowe i rodzinne życie.  


Rok 2021 w 365 Słowach


Ten rok był dla wszystkich bardzo nieprzewidywalny. Wiele osób liczyło na to, że ten rok będzie
lepszy niż ubiegły. Mieliśmy nadzieję, że 2021 będzie inny. Teraz, gdy dobiegamy końca,
wszyscy możemy być pewni, że ten rok był dla nas wspaniałym doświadczeniem.
1 stycznia 2021 rozpoczął się jak każdy inny rok; z okrzykami „Szczęśliwego Nowego Roku”.
Jedyna różnica polegała na tym, że przechodziliśmy przez jedną z najbardziej śmiercionośnych
pandemii dekady. COVID-19 wyrządził wiele szkód naszemu społeczeństwu. Rodziny ucierpiały
z powodu ograniczeń w podróżowaniu i utraty miejsc pracy. Wirus spowodował również śmierć
milionów ludzi i wywołał niepewność, jak poradzić sobie z tą sytuacją.
Na początku roku dużą rolę w naszym zdrowiu psychicznym odegrały kanały informacyjne.
Słyszało się tylko wiadomości o jeszcze większych ograniczeniach i większej liczbie zgonów.
Brakowało nam możliwości robienia rzeczy, które robiliśmy przed covidem i które sprawiały
nam przyjemność.
To także fakt, że podczas pandemii zapomnieliśmy, jak się ze sobą komunikować. Ta sytuacja
zmusiła nas do pozostawania w kontakcie za pośrednictwem urządzeń elektronicznych w
aplikacjach takich jak Zoom. Staliśmy się tak zależni od naszych telefonów, że często
chowaliśmy w nich głowy. W rezultacie zapominaliśmy, jak naprawdę słuchać innych i
zdobywać doświadczenia.
Teraz, gdy ograniczenia zostały złagodzone, próbowaliśmy nawiązać kontakty z ludźmi twarzą
w twarz, przez całą wiosnę i większość lata. Czasami nawet nie mogłam rozpoznać moich
przyjaciół bez masek! To była walka, ale ją przetrwaliśmy, chociaż życie nie było takie samo.
Pomimo masek i wielu miesięcy przebywania z dala od sąsiadów i przyjaciół, udało nam się
odzyskać trochę normalności w naszym życiu!
Przez cały ten rok utwierdziliśmy się w przekonaniu, jak ważna jest rodzina. Nasze rodziny
pomogły nam przetrwać trudne czasy i nadrobić straty podczas pandemii. Dzięki temu naprawdę
lepiej poznaliśmy naszych bliskich a także obowiązki domowe! W rezultacie staliśmy się
bardziej wdzięczni, pokorni i wyrozumiali.
Ponad wszystko, jak dotąd, rok 2021 nauczył nas wdzięczności za każdy drobiazg, bo tak
naprawdę wszystko może się zmienić w mgnieniu oka. Każdego dnia staram się być wdzięczna
za dni dobrego zdrowia, wychodzenia na zewnątrz bez strachu przed pandemią i możliwością
rozmowy z ludźmi twarzą w twarz. Tak naprawdę to nie wiemy, jak bardzo coś doceniamy,
dopóki tego nie mamy. Bądźmy wdzięczni za rodziców, rodziny, przyjaciół, zdrowie oraz za
naszą wiarę.


„Rok 2021 w 365 słowach”

   Rok 2021 był lepszym rokiem od poprzedniego. Pierwszy miesiąc przyniósł nam zaprzysiężenie nowego prezydenta. Do końca marca wszystkie amerykańskie szkoły prowadziły zajęcia online. Jedynie do polskiej szkoły uczęszczałam w soboty oraz na zajęcia tańca w Lajkoniku. Wszystko zaczęło powoli wracać do normy, gdy otworzyli szkoły i zajęcia sportowe. W kwietniu odbyła się uroczysta msza święta z okazji 30-lecia Zespołu Pieśni i Tańca Lajkonik. Często po polskiej szkole sobotniej spotykałam się z koleżankami, wędrowałyśmy uliczkami Wicker Park i radowałyśmy się z bycia razem.

W czerwcu z początkiem wakacji poleciałam razem z rodziną do Polski. Wszyscy byliśmy nastawieni pozytywnie i pełni nadziei, że ten czas, który mamy przed sobą, upłynie nam wesoło i szczęśliwie. Tak też się stało. Pogoda dopisywała nam przez całe dwa miesiące. Dzięki babci z Krakowa mogliśmy pojechać na wypoczynek na północ, do Krynicy Morskiej. Polskie morze było czyste, woda ciepła, towarzystwo wspaniałe, a jedzenie najlepsze na świecie. Wypady do Gdańska i Gdyni udały się znakomicie, gdyż kolejny raz mogłam podziwiać urokliwe stare miasto Gdańska, zwiedzić stocznię gdańską i jeść smaczne lody. Wieczory obfitowały w długie spacery po plaży oraz taneczne noce. Podczas ostatniej nocy zachęciłam wszystkich wczasowiczów do wspólnego tańca („belgijki”)  .

Po powrocie do Krakowa bardzo często spacerowaliśmy uliczkami starego miasta. Zwiedziliśmy: Wawel, Sukiennice, Kościół Mariacki i inne zabytki. Głębokie wrażenie wywarły na mnie portrety w Muzeum Książąt Czartoryskich. Oglądając dzieła Leonarda da Vinci (Dama z Gronostajem), Henryka Siemiradzkiego, Kazimierza Wojniakowskiego i innych, byłam pełna podziwu. 

Drugą część wakacji spędziłam na podkarpaciu w gminnej wiosce u mojego wujka. Miałam okazję pracować przy zbiorze malin. W dużym upale, w pocie czoła chodziłyśmy od krzaczka do krzaczka, by uzupełniać koszyczki malinami. Często braliśmy rowery i pędziliśmy w las, gdzie czuliśmy się wyśmienicie, wdychając leśne powietrze, szukając grzybów i podziwiając leśną roślinność.

Uchwałą Sejmu i Senatu Polski rok 2021 został ogłoszony rokiem Kardynała Stefana Wyszyńskiego w 120. rocznicę urodzin i 40. rocznicę śmierci. Jego punktem kulminacyjnym była msza beatyfikacyjna 12 września, podczas której do godności błogosławionych zostali wyniesieni: Kardynał Wyszyński i Matka Elżbieta Róża Czacka. Rok 2021 to także rok Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (w 100. rocznicę urodzin) oraz rok Cypriana Kamila Norwida (w 200. rocznicę urodzin). Miniony rok był pełen nadziei, dużo lepszy i bogatszy w przeżycia. 


Gdy usłyszałam tematykę konkursową skupiającą się na 2021 roku, od razu podskoczyłam z radości! Dla mnie to wyjątkowy czas z dwóch powodów. Po pierwsze stałam się nastolatką, przez co moje spojrzenie na świat nabiera innych wymiarów. Ciekawią i inspirują mnie odmienne tematy niż dotychczas, a przez ich pryzmat obserwuję własną transformację z dziecka – w osobę dojrzalszą – młodą dziewczynę.

Po drugie to rok, kiedy miała miejsce eskapada turystyczna w kosmos, a to nie tylko dla ludzkości, ale dla mnie osobiście ogromne przeżycie!

Moją ulubioną zabawą w dzieciństwie było utożsamianie się z postacią astronauty.

Statek kosmiczny zbudowany przy pomocy rodziców z tekturowego pudełka i folii aluminiowej przenosił mnie w wyimaginowane przestrzenie kosmiczne do świata dostępnego tylko wyobraźni. Dla mnie, jako dziecka, było to wspaniałe doświadczenie; aż tu nagle, kilka lat później, moje dziecięce fantazje mają swoje miejsce w rzeczywistości, sen staje się jawą…

Posiadam się z radości, wiara otwiera szeroko oczy, delikatny rumieniec rysuje się na policzku, nadzieja nabiera tempa…

Najprawdopodobniej, gdy wkroczę w dorosłość, wszystko będzie możliwe!

Optymizm ociepla moje serce…

Z ogromnym zaciekawieniem śledziłam wyprawę kosmiczną Jeffa Bezosa i jego towarzyszy podróży. Tylko jedenaście minut lotu, a jakie przełomowe wydarzenie i wrażenia na pewno zapisane w ich pamięć do końca życia. Czułam, że jest to niesamowita przygoda!

Chciałam być jej częścią. Wyobraziłam sobie, że patrzę na kulę Ziemi z tego kawałka nieba co oni, wtapiam się w przestrzeń zupełnie nieznaną, a tak dla mnie upragnioną!

I unoszę się w powietrzu, odbijam jak piłka od ścian! Ale fajnie! Czuję ich emocje sięgające zenitu, niezmierną radość płynącą łzami po policzkach… Przygodo, trwaj! Jak najdłużej…

Jestem dopiero dwunastoletnią dziewczynką, mam wiele zainteresowań, lubię wyzwania,

ale to właśnie ta podróż w kosmos jest moją największą inspiracją do spełniania marzeń, mierzenia wysoko. Udowodniła, że nigdy nie należy wątpić, ani w siebie, ani w cele, które chcemy osiągnąć, że w ogóle nie jest za późno na ich realizację. Przecież jedną z uczestniczek tej wyprawy była emerytowana astronautka!

Rozpiera mnie radość i rośnie przekonanie, że nasze miraże będą tak po prostu dostępne.

Napełniona wiarą w lepsze, choć niewiadome jutro, zaczynam zastanawiać się, jaką drogą iść,

aby dotrzeć do mojej oazy szczęścia, tam gdzie limit nie istnieje, a rzeczywistość może przerosnąć wyobraźnię.


Nowy Rok zaczął się normalnie, tak jak każdy inny, nic nie wskazywało na to, że dla mnie i dla mojej rodziny w szczególności, będzie to najgorszy rok. A tak to się zapowiadało! Marzec pozostanie w mojej pamięci do końca życia, gdyż w tym miesiącu zmarł mój tata. Wydawało nam się, że świat się zawalił i nigdy już nie będzie tak samo. Jednak dzięki dobrym ludziom i ich pomocy stanęliśmy na nogi. Czas jakby zatrzymał się w miejscu przez to, że musieliśmy zostać w domu przez pandemię. Nie wiem, czy jest coś gorszego niż siedzenie w domu przez kilka tygodni i sytuacje, kiedy nie można nigdzie wyjść, tylko na swoje podwórko. Jedynie moja mama mogła jeździć do sklepu, aby zrobić zakupy. Nie można było chodzić do szkoły, kościoła ani nawet spotykać się z koleżankami. To był bardzo zły czas.

W końcu w połowie roku można było już pójść do kościoła i nawet pojechaliśmy z moją ciocią do Wisconsin na trzy dni. Trochę zapomnieliśmy o codzienności, więc mogliśmy pojechać dalej od domu, żeby zatrzeć przykre wspomnienia.

W sierpniu zaczęła się amerykańska szkoła, a we wrześniu wróciliśmy do polskiej szkoły, gdzie mogliśmy się w końcu spotkać w klasach z panią oraz z koleżankami i kolegami. Następne miesiące okazały się trochę lepsze. Wsparcie sióstr z Food Pantry z St. Blase pomogło naszej rodzinie ogromnie. Zorganizowali nam spotkanie ze sponsorem, który zrobił dla nas bardzo wiele. Otrzymaliśmy moc prezentów i mogliśmy te święta spędzić nieco inaczej. Nie myśleliśmy o tym, co ten rok nam przyniósł, bo mogłabym wymieniać bardzo długo. Jedynie chciałabym powiedzieć wszystkim, którzy nam pomogli – wielkie DZIĘKUJĘ.

Myślę, że ten rok był dla mojej rodziny rokiem aniołów, którzy czuwali nad całą moją rodziną, która przeszła bardzo dużo. Niedawno moja mama przyniosła kartkę od pewnej rodziny, która też miała bardzo ciężką sytuację w czasach wojny. Teraz po wielu latach pomaga ludziom, którzy tej pomocy potrzebują. Chciałabym bardzo za kilkadziesiąt lat tak samo pomagać innym. Mam nadzieję, że tak się stanie, bo móc, to znaczy chcieć. Dobro, które dostajemy, trzeba przekazywać innym.

Mam nadzieję, że następny rok będzie rokiem lepszym niż ten obecny, że ta pandemia kiedyś się wreszcie skończy i będziemy żyć normalnie bez strachu i bez masek.


Pechowy 13 lutego

13 lutego 2021 roku był najczarniejszym dniem w moim dotychczasowym życiu. Po kilku długich miesiącach walki z chorobą odszedł mój najlepszy, najwierniejszy i najukochańszy przyjaciel.

Stasiek towarzyszył mi, odkąd pamiętam. Był w naszej rodzinie dłużej niż ja. Mała, kudłata czarna kulka z wielkimi oczami, nie odstępowała mnie na krok. Dopiero w dniu, w którym go zabrakło, uświadomiłem sobie, jak wiele dla mnie znaczył. Mój świat ogarnęła niewyobrażalna cisza i pustka. W każdej chwili czułem jego nieobecność i straszną pustkę, którą po sobie pozostawił.

Zawsze wszystko robiliśmy razem. Codziennie czekał na mnie przy drzwiach, merdając ogonkiem, gdy wracałem do domu ze szkoły. Dłuższą chwilę trwały te nasze powitania, musiał mnie całego obwąchać i wylizać, nie było końca jego miłości. Razem graliśmy w piłkę w parku, razem oglądaliśmy telewizję i odrabialiśmy lekcje. Uwielbiał filmy o zwierzętach, szczególnie te z psami w roli głównej.

To Staśkowi mogłem powierzyć wszystkie sekrety, miałem pewność, że nikomu nie powie, wszystko zrozumie i na pewno nie będzie krytykował. W jednej chwili wszystko się skończyło. Teraz w domu czeka tylko mama, jak zawsze przytula, daje buziaka i pyta, jak minął dzień. Często zdarza mi się wołać Staska lub pytać, co myśli – niestety nie odpowiada, nie szczeka ani nie popatrzy na mnie już swoimi cudnymi psimi oczętami. Bardzo za nim tęsknię każdego dnia o każdej porze, ale tak jest lepiej dla niego, bo już nie cierpi, nie czuje bólu. Wierzę, że biega teraz po niebiańskich łąkach i jest szczęśliwy.

Od niedawna pojawił się ktoś nowy u nas w domu i od niedawna chodzę na spacery z Kazikiem. Jest jeszcze mały i głupiutki, często psoci, ku utrapieniu mamy, ale szybko się uczy i z zaciekawieniem słucha, gdy do niego mówię. Myślę, że szybko się zaprzyjaźnimy. Tak, mam nowego kumpla, co wcale nie znaczy, że zapomniałem o Staśku, po prostu nie mogę zbyt dużo czasu spędzać na rozpamiętywanie. Stasiek zawsze będzie w mojej pamięci. Jednak teraz Kazik ciągle jest ze mną i nie pozwala mi się smucić ani nudzić.

Wiem, że przyjdzie dzień, w którym będę musiał pożegnać się z Kazikiem, ponieważ psy zazwyczaj żyją krócej niż ludzie. Staram się o tym nie myśleć i korzystam z każdej danej nam chwili.


Rok 2021 był pełen nadziei i optymizmu, które przepełniały serca ludzi i pozwalały im na pokonywanie własnych słabości. W ubiegłym roku wybuchła pandemia, ludzie bali się zachorować na nieznanego wirusa, świat został poddany kwarantannie, a smutną rzeczywistością stał się dystans społeczny i noszenie masek. Chociaż pandemia zasiała strach u wielu ludzi, bieżący rok wydawał się bardziej optymistyczny i przynoszący perspektywę powrotu do normalności.

Naukowcy i pracownicy służby zdrowia dołożyli wszelkich starań, by zapewnić zdrowie i bezpieczeństwo naszemu społeczeństwu oraz pozwolić na ponowne otwarcie większości budynków i instytucji. Co najważniejsze, uczniowie są w stanie uczęszczać do szkół, a dorośli mogą wrócić do pracy, co było przejawem w miarę normalnego życia.

Rok 2021 został ogłoszony rokiem Cypriana Kamila Norwida oraz Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, a także rokiem Konstytucji 3 maja – co ukazuje temat nadziei na lepszą przyszłość.

Cyprian Kamil Norwid był poetą romantyzmu, który w swoich utworach podkreślał miłość do ojczyzny. Pozbawienie możliwości powrotu do domu i zmuszenie do tułaczki wzbudziło w nim uczucia smutku i tęsknoty za ukochaną ojczyzną. Jego twórczość symbolizuje prace wielu innych polskich ówczesnych poetów wyrażających żal za ojczyzną, ponieważ Polska jako samodzielne państwo w tych czasach nie istniała. Ogromna rola literatury podnosząca na duchu Polaków w tych trudnych czasach dała nadzieję, że Polska nigdy nie przestanie istnieć, dopóki będziemy pielęgnować polskie tradycje i język.

Widać to również w przypadku Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, ważnego przedstawiciela poetów czasów wojennych w Polsce. W czasie II wojny światowej Baczyński był aktywnym uczestnikiem polskiego ruchu oporu. Był wśród tych, którzy zginęli w Powstaniu Warszawskim. Mimo trudów wojennych nie zaniedbywał pisania patriotycznych wierszy. Baczyński, podobnie jak reszta polskiej społeczności, pragnął zachować polską kulturę, walcząc w czasie wojny i Powstania Warszawskiego, próbując uratować wiele najcenniejszych skarbów kultury i ocalić bezcenne dzieła sztuki. Ta walka o przetrwanie Polski podczas wojny jest doskonałym przykładem nadziei i optymizmu Polaków.

Z kolei uchwalenie Konstytucji 3 maja w 1791 roku było ostatnią próbą ratowania Rzeczypospolitej po I rozbiorze Polski. Dawało nadzieję na umocnienie władzy w Polsce, która cierpiała z powodu wielu wewnętrznych konfliktów. Konstytucja została określona „ostatnią wolą i testamentem gasnącej Ojczyzny” i była symbolem nadziei na lepszą przyszłość Polski.

Reasumując, rok 2021 przyniósł nadzieję, po trudnej sytuacji z poprzednich miesięcy i panice wywołanej pandemią. Zarówno Norwid, jak i Baczyński byli w stanie pokonać przeciwności losu i z ufnością patrzeć w przyszłość Polski – powinniśmy traktować to jako przykład tego, jak zachować nadzieję w dzisiejszych czasach.


„Rok 2021 w 365 słowach”

Długo układałam sobie w głowie i zastanawiałam się, jakie wydarzenia ująć w moim opowiadaniu, aby było interesujące.Trzysta sześćdziesiąt pięć słów to pokaźna liczba, jednak zawarcie w niej wydarzeń z całego roku to już nie lada wyzwanie.

20 stycznia Ameryka rozpoczęła nowy rozdział, ponieważ Joe Biden został zaprzysiężony na 46. prezydenta USA.

Niewątpliwie historyczne znaczenie ma zaprzysiężenie Kamali Harris

26 stycznia, która została wiceprezydentem USA jako pierwsza kobieta, pierwsza osoba czarnoskóra i pierwsza osoba o azjatyckich korzeniach.

Następnie 9 lutego odbył się proces impeachmentu Donalda Trumpa w Senacie. Trump okazał się pierwszym w historii prezydentem, wobec którego procedurę zastosowano dwukrotnie i pierwszym, który był sądzony przez Izbę Wyższą Kongresu już po ustąpieniu ze stanowiska. 

Odbiegając nieco od tematu politycznego, 11 lutego najstarsza zakonnica na świecie – siostra Andre świętowała swoje 117. urodziny po wygranej walce z COVID-19. Szczęśliwą nowiną 14 lutego podzielili się ze światem Meghan Markle i książę Harry, kiedy to oznajmili, że ponownie powiększy się królewska rodzina. Ten rok przyniósł również wiele dramatycznych wydarzeń. Mianowicie 23 marca rozpoczął się proces wobec Dereka Chauvina w bardzo głośnej sprawie dotyczącej śmierci George’a Floyda, który spowodował falę protestów, dotykając prawie całą Amerykę. Kolejna wiadomość, która obiegła świat, pojawiła się 9 kwietnia, kiedy to w wieku 99 lat odszedł na zawsze książę Filip. Zły los odmieniła na przełomie lipca i sierpnia Olimpiada w Tokio, która okazała się najlepszymi igrzyskami od dekad, Polacy zdobyli w sumie 14 medali:

4 złote, 5 srebrnych i 5 brązowych. Sportowcy ze Stanów Zjednoczonych po raz siódmy z rzędu wygrali klasyfikację medalową letnich igrzysk olimpijskich. W Tokio zdobyli

113 medali, w tym 39 złotych, 41 srebrnych i 33 brązowe.

Trudno również zapomnieć o tym,  że 24 sierpnia wróciłam do szkoły kontynuować naukę w trybie stacjonarnym na pięć dni. Uchwałą Sejmu i Senatu RP rok 2021 ogłoszony został rokiem Kardynała Stefana Wyszyńskiego w 120. rocznicę urodzin i 40. rocznicę śmierci. Polacy, ale nie tylko oni, 12 września obchodzili uroczystość beatyfikacji Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie.

Uważam, że ten rok jest lepszy od poprzedniego. Tym optymistycznym faktem kończę i wyrażam swoją wdzięczność za zdrowie moje i bliskich w tym trudnym czasie.


Rok 2021 rozpoczął się pierwszego stycznia, (jaka niespodzianka, prawda?).

Jak zwykle na początku roku, robiłem sobie różne postanowienia, przede

wszystkim chciałem ulepszyć mój rower elektryczny, który zbudowałem w roku

2020. Liczyłem, ile mam pieniędzy i ile mi jeszcze brakuje na zmiany, które chciałem dokonać. Przez ostatnie lata byłem wielkim fanem silników elektrycznych i aut elektrycznych, a także Elona Muska. Często oglądałem filmy o tym, potem odkryłem, że elektryczne silniki mają duży problem, ponieważ trzeba je długo ładować.

Zastanawiałem się, jak to jest silnikami spalinowymi i zorientowałem się, że nie są

takie złe, jak myślałem. Sprzedałem swój rower elektryczny i zdecydowałem, że

kupię rower z silnikiem spalinowym. Zamówiłem rower z silnikiem spalinowym i gdy dostałem przesyłkę, to z tata zbudowałem rower. Gdy pierwszy raz

przejechałem się na rowerze, to czułem, jak wielką przyjemność sprawia jazda

motorem. Czułem wolność, taką jakiej nigdy nie czułem. Zaraziłem również moją pasją kolegę, który też kupił taki rower. Razem ścigaliśmy się po całej naszej miejscowości i okolicznych parkach. Przez całe wakacje moja pasja do silników i motorów tylko się zwiększyła, tym bardziej, że jeździłem z kolegą do jego letniego domu i jeździłem tam na quadach I Utv. Nie mogłem się doczekać, kiedy skończę 15 lat, żebym mógł dostać mój permit i zacząć jeździć autem. W końcu przyszedł ten dzień i zdałem mój test na prawo jazdy, codziennie chciałbym jeździć samochodem. Pewnego dnia, wracając ze szkoły, zobaczyłem że sąsiada motor był do sprzedaży, pobiegłem do domu i zacząłem błagać tatę, żeby go kupić. Dobrze się składa, że tata też lubi jeździć motorem i nie musiałem prosić długo. Teraz mam nawet większa frajdę, kiedy mogę pojeździć na prawdziwym motorze.

Jak widać, cały rok 2021 upływa u mnie pod znakiem motoryzacji. Nastąpiła zmiana mojego myślenia, od fascynacji silnikami elektrycznymi i nowoczesną motoryzacją wróciłem do zainteresowań związanych z tradycyjną motoryzacją. Nie wiem, jak ułoży się moja przyszłość, ale kiedyś chciałbym studiować jakiś kierunek związany z silnikami spalinowymi. Zawsze ten rok będę pamiętał jako rok przełomowy w moim życiu, bo nastąpiła zmiana moich zainteresowań. Cieszę się, że moją pasję mogę dzielić z moim tatą i moimi kolegami, bo wspólna jazda na rowerach to niezwykła przyjemność. Lubię czuć wolność i wiatr we włosach. Kiedy jeżdżę, znikają moje problemy i czuję się wspaniale.


Nadzieja

Wyobraź siebie stojącego boso na skraju zbocza i obserwującego roztaczający się krajobraz. Lekki deszcz łaskocze cię w stopy, a ciepłe słońce opromienia twarz. Spoglądasz przed siebie na horyzont i nie możesz powstrzymać uśmiechu. Wśród falującego pola kwiatów widzisz maki, hortensje, słoneczniki i irysy, które tworzą magiczny ogród u twoich nóg. Za horyzontem dostrzegasz słabą, ledwie widoczną tęczę. Pomimo przemoczenia nadal wpatrujesz się w piękną scenę, jaka się tobie jawi. Poczucie nadziei rośnie, w miarę jak obserwujesz rozpraszające się chmury. Często nadzieję odnajdujemy w zaskakującym miejscu. To dobro pośród zła, ostatnia szansa, gdy wszystko inne zawodzi, promienie słońca przedzierające się przez burzowe chmury. Od dwóch lat ludzkość jako całość, ale jednocześnie każdy z osobna, jest uwikłany w swoisty rodzaj walki. Pandemia dotykała nas w różny sposób i wszyscy, walcząc z własnymi problemami i demonami, zadawaliśmy sobie to samo palące pytanie: „Kiedy to się skończy?”. Mimo iż ludzie nienawidzą odpowiedzi, to pozostaje ona ciągle taka sama. Nikt nie wie, kiedy to się skończy. Nie potrafimy niestety wybiec w przyszłość i zmienić lub kontrolować tego, co nadchodzi, ale bez wątpienia możemy pracować nad sobą i dążyć do własnego ideału. Inną rzeczą jest pragnienie zmiany, ale to faktyczna wola działania na rzecz zmian czyni nas silniejszymi zarówno psychicznie, jak i duchowo. Więc gdy pyta się mnie, jak bym opisała rok 2021 to odpowiadam – determinacja. Jest to słowo, które każdy może interpretować inaczej niezależnie od wagi i złożoności danego wydarzenia. To jest naprawdę piękna umiejętność wytrwania w dążeniu do celu bez względu na to, jak trudne to może być i jak wiele przeszkód napotykamy. Jest to niewątpliwie warte świętowania. Tego roku udało nam się zmienić pandemię w coś, z czego możemy się uczyć i doświadczeniem rozwijać. Tego roku, mimo wszystko, chwyciliśmy nasze marzenia za rogi i stworzyliśmy z nich piękną rzeczywistość. Jest wiele rzeczy, które zrobiliśmy i których żałujemy, ale na pewno nauczyliśmy się odpuszczać wszelkie żale i żyć dalej. Każdego dnia było coraz trudniej utrzymać zdrową rutynę, ale i tak wytrwaliśmy. O to właśnie chodziło w tym roku. O sposób, w jaki ludzie znaleźli nadzieję w walce i byli w stanie wyjść zwycięsko. Gratulacje dla nas wszystkich, tym razem wygraliśmy.


Pokolorować rok

W naszym życiu wszystko dzieje się „po coś”, chociaż rzadko zdajemy sobie z tego sprawę. Wiele sytuacji życiowych szybko nas zniechęca, chcielibyśmy mieć wszystko łatwo i na wyciągnięcie ręki.

Pewnego dnia wróciłam do domu po ciężkim dniu w szkole i treningu. Usiadłam przy stole nad obiadem, ale byłam zniechęcona niepowodzeniami i perspektywą rozmowy z rodzicami. Wiedziałam dokładnie, co mi powiedzą: „za mało się przykładasz, nie myślisz o przyszłości, co chcesz w życiu osiągnąć?”

Czego ja właściwie chcę? Moje myśli przerywają słowa piosenki, które płyną z mojego telefonu: „Daję słowo, wszystko było po coś…”. Piosenka jest banalna, ale przypomina mi czasy, kiedy byłam młodsza i uważałam, że mam o wiele więcej wolności. I znowu słowa piosenki: „ten to nigdy nie dorośnie, tak się tu martwili o mnie”.

Może rodzice mają rację, martwiąc się tak bardzo o moją przyszłość? Jeszcze nie wyszliśmy z pandemii, a świat jest pełen nowych zakazów i nakazów. Od tak dawna nie miałam możliwości swobodnych kontaktów z rówieśnikami, że podobnie jak większość koleżanek i kolegów utkwiłam w świecie Internetu. Czuję się ubezwłasnowolniona przez blogerów i mędrców internetowych. Coraz trudniej się rozmawia ze znajomymi o tym, co się dzieje na około. Wszyscy mają na ustach albo slogany dotyczące obostrzeń covidowych, albo hasła polityczne, które stają się coraz bardziej agresywne. Zaczynam mieć wrażenie, że przestaje istnieć przestrzeń do rozwoju wiary, kultury, wrażliwości na piękno i dobro w naszym życiu. 

Ponownie wsłuchuję się w fragment piosenki „Złoto”, w wykonaniu polskiego wokalisty – Łukasza Mroza. „Daję słowo, wszystko było po coś. To, co traci kolor, zamienimy w złoto”.

Czy wszystko, co traci kolor, rzeczywiście zamienia się w złoto? Chciałabym, żeby ktoś oddał mi zabrane minuty, godziny, dni, tygodnie, miesiące. Nie widzę nikogo, kto mógłby to zrobić. Teraz już wiem, że muszę swoje niepowodzenia, rozterki zamienić w „złoto”, chociaż wolałabym zostać dzieckiem, być wolną od myśli o przyszłości i obowiązkach. Chcę żyć w świecie, gdzie dzieciństwo jest przyjemnością i radością, gdzie spędza się czas wśród przyjaciół i rodziny.  

Dlatego muszę dorosnąć i pokolorować rok, który stracił barwy. Rok 2021 to rok mojego dojrzewania. 


„Poloneza czas zacząć. – Podkomorzy rusza
I z lekka zarzuciwszy wyloty kontusza,
I wąsa podkręcając, podał rękę Zosi
I skłoniwszy się grzecznie, w pierwszą parę prosi.
Za Podkomorzym szereg w pary się gromadzi,
Dano hasło, zaczęto taniec”
Takimi słowami za wieszczem narodowym Adamem
Mickiewiczem mogłabym podsumować rok 2021. Począwszy
od maja aż do września w Zespole Pieśni i Tańca
Polonia przetoczyła się fala wesel. Każde z nich było inne,
piękne, przepełnione polskimi tradycjami. Tak jak słowa
piosenki „Piękna nasza Polska cała”, tak wszystkie te
wesela przedstawiały tańce i zabawy z różnych regionów
Polski. Pomimo dalej obowiązujących obostrzeń covidowych,
wszyscy członkowie zespołu włożyli całe swoje
serca w przygotowania do każdego wesela, aby było ono
wyjątkowe. Godziny ćwiczeń w maseczkach choć uciążliwe,
przyniosły wspaniały efekt. Oryginalne choreografie
oraz scenariusze pozwoliły choć na chwilę przenieść się w
polską rzeczywistość, poczuć polskie korzenie, tu w Chicago.
Nowe, odświeżone stroje dodały splendoru naszym
występom i zachwyciły niejednego gościa. Pamiętam u Oli
i Michała robiliśmy bramę na schodach Bazyliki Św.Jacka,
przejeżdżający ludzie zatrzymywali się, robiąc nam zdjęcia,
a nas stojących w dostojnych kontuszach rozpierała duma
z tego, że jesteśmy Polakami, że nasz kraj ma tak piękną
i bogatą kulturę. Odprowadzając ulicami Gosie i Pawła
z domu do kościoła, obserwowało nas całe sąsiedztwo,
zachwycone polskimi przyśpiewkami i obyczajami. Natomiast
u Januszka i Gosi dopadł nas upał. Pot spływał po
plecach, a asfalt kleił się do butów. Jednakże nikomu to nie
przeszkadzało, aby z entuzjazmem przedstawić i wyśpiewać
scenkę przygotowaną specjalnie dla nich. Z kolei u
Karoliny i Mateusza nasz występ odbył się w deszczu, ale
daliśmy radę. Podczas każdego tańca dawaliśmy z siebie
wszystko, czując jedność z rozbawionymi weselnikami,
którzy wspomagali nas brawami, wiwatami. Ogromna
energia, radość, jaka towarzyszyła naszym tańcom to
życzenia dla młodych, aby szczęście i miłość ich nie opuszczały,
aby potomstwo się mnożyło i dalej kultywowało
nasze polskie obyczaje. Dynamiczne tańce, optymistyczne
przyśpiewki, wyprowadzanie pani młodej, brama to czar
naszej polskiej tradycji związanej z organizacją wesel. Coś,
co jest unikatowe i piękne. Sama w przyszłości marzę o
takim weselu, a moim wymarzonym tańcem jest „Biłgoraj”,
wytańczony z przytupem u Mateusza i Victorii. W tańcu,
tak jak w relacjach – tańczą oboje, prowadzony pomaga
prowadzonemu, inaczej nic się nie uda.