Pary homoseksualne protestowały w piątek pod restauracjami Chick-fil-A na terenie całego kraju. Manifestacje odbyły się pod hasłem „Same Sex Kiss Day” („Dzień Pocałunku Osób Tej Samej Płci”) i były wyrazem sprzeciwu wobec słów szefa firmy, Dana Cathy’ego, który na nowo rozpalił debatę na temat praw mniejszości seksualnych.
Protest był reakcją na słowa, jakie Cathy wypowiedział w zeszłym miesiącu podczas programu w jednej z konserwatywnych stacji radiowych, promując „biblijną definicję związku małżeńskiego”.
– Myślę, że sprowadzamy na nasz naród sąd boży, kiedy trzęsiemy na Niego pięścią i mówimy: „Wiemy lepiej od ciebie, czym jest małżeństwo”. Modlę się, by łaska boża spłynęła na to aroganckie pokolenie – powiedział Cathy.
Pokolenie zareagowało. W manifestacjach typu „kiss-in”, w których pary tej samej płci całowały się ostentacyjnie pod restauracjami „Chick-fil-A”, walcząc o swoje prawa i przy okazji zapewne obrzydzając piątkowy lunch co bardziej bogobojnym i mniej tolerancyjnym (zastanawiające, jak często obie cechy są odwrotnie proporcjonalne, czyż nie?) klientom Chick-fil-A, wzięło udział około 15 tys. osób. Trudno tu mówić o sukcesie, zwłaszcza po zdecydowanie liczniej obchodzonym „Dniu Poparcia Dla Chick-fil-A” („Chick-fil-A Appreciation Day”) sprzed kilku dni. Lokalne media w powiecie Orange w Kalifornii określiły nawet „Same Sex Kiss Day” mianem „klapy”.
Zapewne to nie frekwencja była tu jednak najważniejsza. Jak mówi Carly McGehee z Dallas, organizatorka protestów: – Chcemy pokazać Stanom Zjednoczonym i firmie „Chick-fil-A”, że nasza miłość jest tak samo ważna, prawdziwa i dobra jak miłość heteroseksualna. Zasługujemy na to, by chroniło nas prawo, abyśmy mogli opiekować się swoimi rodzinami i kochać tych, których chcemy kochać, bez względu na płeć.
Marci Alt z Atlanty zaprosiła nawet Dana Cathy’ego na kolację z jej żoną i dwójką dzieci, by zasmakował, jak powiedziała, „całkiem normalnego życia”, jakie prowadzą.
Czytaj: Amerykanie popierają związki homoseksualne
Zarządzająca siecią 1,6 tys. restauracji serwujących dania z kurczaka firma „Chick-fil-A”, nie od wczoraj znana jest z przywiązania do Pasa Biblijnego (większość restauracji mieści się na południu USA) oraz z tego, że nigdy nie otwiera w niedzielę. Aktywiści na rzecz praw gejów i lesbijek powołali się nawet na dokumentację podatkową, z której wynika, że firma przekazała miliony dolarów grupom chrześcijańskich konserwatystów, które z wielkim zapałem walczą przeciwko „marriage equality” (wolności do zawierania związku małżeńskiego).
Małżeństwa osób tej samej płci, obecnie legalne w sześciu amerykańskich stanach (Connecticut, Iowa, Massachusetts, New Hampshire, Nowy Jork oraz Vermont), mogą stać się również ciekawym punktem spornym w roku wyborczym, jako że prezydent Barack Obama jest im przychylny, w przeciwieństwie do swojego rywala Mitta Romneya.
A co na to często zabierający ostatnio głos polityk Michael Bloomberg? Jak czytamy w „New York Times”, burmistrz Nowego Jorku zdecydowanie popiera małżeństwa osób tej samej płci, jednak nie rozumie ataku, z jakim spotkał się Cathy, choćby ze strony burmistrzów Bostonu i Chicago: Thomasa M. Menino i Rahma Emanuela, którzy sprzeciwiają się budowie nowych restauracji „Chick-fil-A” w swoich miastach.
– To niestosowne, by na podstawie czyichś poglądów politycznych lokalny czy federalny rząd decydował o tym, czy osoba taka może mieszkać w danym mieście albo prowadzić tam biznes – powiedział Bloomberg, podkreślając, że jest zaprzyjaźniony z burmistrzami Bostonu i Chicago, jednak w tej sprawie zdecydowanie się z nimi nie zgadza.
O dobitny komentarz w tej kwestii pokusiła się też Shirley Phelps-Roper z Kościoła Baptystycznego Westboro: – Homoseksualiści są pachołkami Szatana, i, jako tacy, muszą zostać zabici w imię Boga. (sic!)
Czyżby kolejna sprawa dla amerykańskiej policji? Bo przy takich słowach komentarz Dana Cathy’ego to język przepełniony miłością. Heteroseksualną.
Paweł Wiciński
Zobacz też: Prezydent Obama za małżeństwami osób tej samej płci
