REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaSpołeczeństwoFacebook, czyli machina do szpiegowania?

Facebook, czyli machina do szpiegowania?

-

Czy portal Facebook to rzeczywiście „machina do szpiegowania”, jak twierdzi założyciel WikiLeaks? „Korzystamy z informacji, jakie użytkownicy zamieszczają na tym Facebooku”- przyznaje w rozmowie z naszym portalem agent FBI, Ross Rice. To co trafi w ręce organów ścigania zależy jednak w głównej mierze od samych użytkowników.

fot. Wszystko co zamieścisz na Facebooku jest ogólnie dostępne. Dla wszytskich…

„Portal Facebook to jeden z najważniejszych instrumentów w dyspozycji rządu USA do szpiegowania Amerykanów” – twierdzi Julian Assange. „Facebook to najbardziej szczegółowa baza danych o ludziach, ich kontaktach towarzyskich i rodzinnych, nazwiskach, adresach, miejscu aktualnego pobytu, sposobie komunikowania się. Wszystko to znajduje się w USA i dostępne jest amerykańskim organizacjom wywiadowczym” – zaznaczył twórca WikiLeaks.

REKLAMA

– Każdy powinien zrozumieć, że za każdym razem, gdy dodaje przyjaciół do swego profilu na Facebooku, staje się darmowym pracownikiem służb wywiadowczych USA – dodał Assange.

To, że z informacji jakie użytkownicy umieszczają na Facebooku i innych portalach korzystać może każdy nie jest niczym nowym. „To publiczne informacje, ogólnie dostępne, także dla naszych agentów” – przyznaje Ross Rice, agent FBI w Chicago. „To naturalne że organy ścigania i agencje wywiadowcze zmieniają swoje sposoby działania wraz z rozwojem techniki i nowych sposobów komunikowania się” – dodaje agent Rice.

To jednak tylko jedna strona medalu. Rice przyznaje bowiem, że agencja w niektórych przypadkach idzie o krok dalej. „Agenci prowadzący tajne operacje mogą i zakładają fikcyjne konta na portalach społecznościowych w celu pozyskania informacji o podejrzanych. Taka jest specyfika pracy tajnych agentów”. Niewykluczone więc, że John Smith, który właśnie został naszym przyjacielem na Facebooku i z którym chętnie dzielimy się informacjami na temat naszego sąsiada prowadzącego podejrzane interesy, jest w rzeczywistości agentem FBI.

Agenci z informacji umieszczonych w sieci – oprócz standardowych danych, jak imię, nazwisko, data urodzenia czy ukończone szkoły – bez problemów mogą odtworzyć naszą sieć znajomych, miejsca pobytu, codzienne nawyki czy ewentualne alibi.

Z zasobów informacji umieszczonych na ogólnie dostępnych portalach korzystają na szeroką skalę także pracodawcy czy prawnicy. Ci pierwsi dokładnie przeglądają profile kandydatów ubiegających się o zatrudnienie. Dla prawników – w szczególności socjalizujących się w prawie rodzinnym i rozwodach – Facebook i Twitter to prawdziwa kopalnia informacji, które mogą przydać się w sądowych bataliach.

Jak się przed tym „bronić”. „Zasada jest prosta. Jeżeli ktoś nie chce żeby pewne informacje trafiły np. w ręce FBI, to najzwyczajniej nie powinien ich zamieszczać na takich stronach jak Facebook czy Twitter” – mówi Ross Rice.

Zanim więc zdecydujemy się pochwalić całemu światu swoimi szaleństwami, warto przez chwilę zastanowić się czy to aby na pewno dobry pomysł. Nie każdy kto jest naszym „facebookowym przyjacielem” jest naszym przyjacielem poza wirtualną rzeczywistością.

MP

REKLAMA

2091025398 views

REKLAMA

2091025697 views

REKLAMA

2092822156 views

REKLAMA

2091025978 views

REKLAMA

2091026124 views

REKLAMA

2091026268 views