Chicago (Inf. wł., CT) – Federalna ława przysięgłych kontynuowała wczoraj swoje obrady nad werdyktem w sprawie Conrada Blacka, potentata medialnego, oskarżonego o udział w kradzieży 84 mln dol. z kasy firmy wydawniczej Hollinger, która była właścicielem wielu tytułów prasowych, między innymi gazety Chicago Sun-Times.
Warto przypomnieć, że Black posiada tytuł brytyjskiego lorda.
Dzień wcześniej (10 lipca) ława przysięgłych, obradująca w Federalnym Sądzie Rejonowym w Chicago, stwierdziła, że nie może osiągnąć jednomyślności odnośnie werdyktu.
Ława przysięgłych – składająca się z 9 kobiet i 3 mężczyzn – obradowała do wtorku 9 dni i nie osiągnęła porozumienia w odniesieniu do większości ciążących na Blacku zarzutów.
Przypomnijmy, że proces Blacka zaczął się 20 marca.
Sędzia federalna Amy St. Eve jeszcze raz 9 lipca przyczytała jurorom instrukcje i poleciła kontyunowanie obrad nad werdyktem.
Jak wyjaśniła, rutynowo udziela ławom przysięgłych instrukcji dwa albo trzy razy.
Akt oskarżenia przeciwko Blackowi skada się z 13 zarzutów.
Gdyby 62-letni Black został uznany winnym, to resztę swojego życia spędziłby w więzieniu, a jego majątek uległby konfiskacie.
Na ławie oskarżonych znajdują się z Blackiem jego trzej byli bliscy współpracownicy z wydawnictwa Hollinger: John Boultbee, Peter Atkindon i Mark Kipnis.
Adwokat Kipnisa, Ron Safer, sugerował, że sędzia St. Eve powinna przyjąć werdykt taki, jaki jest, ale sędzia odmówiła i zarządziła dalsze obrady.
(ao)
Trudny werdykt
-