Na ludową nutę
Chicago (Inf. wł.) – Harmonia, akordeon, skrzypce, trąbka i bęben, to instrumenty muzyczne nierozerwalnie związane z muzyką ludową, której uroki zna chyba każdy z nas niezależnie od regionu, z którego pochodzi. Skocznych melodii wygrywanych na wiejskich weselach, różnego rodzaju majówkach i zabawach organizowanych w remizach strażackich przy różnych okazjach miałem okazję słuchać wielokrotnie w okresie szczenięcych lat spędzonych na wielkopolskiej wsi w rejonie królewskiego miasta Pyzdry, leżącego w pradolinie, gdzie z Wartą swój nurt łączy Prosna. Czysta, dźwięczna muzyka, słowa przyśpiewek i piosenek opiewające codzienne życie z jego przywarami, słabościami, ale i wartościami tak ważnymi jak miłość, szczęście, wiara w Boga w wykonaniu najróżniejszej maści wiejskich solistów, którzy bez tak wszechobecnych dzisiaj mikrofonów i wzmacniaczy potrafili przez kilkanaście godzin bawić uczestników tych imprez, brzmią mi w uszach do tej pory budząc wspomnienia i wprawiając w nostalgiczny nastrój.
Te wspomnienia w naturalny sposób odżywają przy okazji różnego rodzaju okolicznościowych koncertów, jak chociażby kapeli ludowej „Weselisko” na dorocznym „Taste of Polonia” czy też dożynek organizowanych przez Teatr Ludowy „Rzepicha”, a ostatnio podczas biesiadnych spotkań z muzyką ludową, które w polonijnym środowisku przez ostatni miesiąc zafundował nam Władysław Skóra, znawca i piewca muzyki ludowej, rodem z ziemi kieleckiej, który jeszcze kilka lat temu na radiowej antenie w programie „O nas dla nas” prezentował słuchaczom najróżniejsze ludowe kawałki. I chociaż melodie i teksty z ziemi „Scyzoryków” wydają się być bardziej siarczyste, dosadne i skoczne, a zarazem nie pozbawione „grubszej” nuty, to z pewnością brzmią podobnie do tych nadwarciańskich, chociaż troszeczkę brakuje mi w nich „pobekiwania” „kozy” i furczenia grzebienia, instrumentów na tyle zapomnianych, co i rzadkich, które teraz najczęściej możemy spotkać w etnograficznym skansenie lub muzeum.
Wrześniowo-październikowy cykl spotkań taneczno-biesiadnych na ludową nutę z Władysławem Skórą w roli głównej zakończył koncert zorganizowany w niedzielne popołudnie 23 października w siedzibie Związku Klubów Polskich przy 5835 W. Diversey przez Polsko-Amerykańskie Stowarzyszenie Akordeonistów, którzy pod kierownictwem prezesa Edwarda Smolenia spotykają się tam raz w miesiącu. Obok wspomnianych już Edwarda Smolenia i Władysława Skóry, z którym w duecie śpiewała Alina Szymczyk, etnograf i znawca kultury ludowej, podczas muzyczno-tanecznego wieczoru z udziałem ponad stu osób wystąpili: sekretarz Klubu Marek Lichota, grający na klawiszach, oraz Stan Mercik, który akompaniował na saksofonie. Gościnnie na scenie pojawiło się jeszcze paru akordeonistów.
W przerwie koncertu serwowano kapustę po chłopsku z ziemniakami w „mundurkach”, a bohater wieczoru podpisywał swoje płyty i rozmawiał z uczestnikami, wśród których nie brakowało uroczych pań zachęcających pana Władysława do kolejnego przyjazdu z Kielc do Chicago.
– Zabieram ze sobą miłe i sympatyczne wspomnienia – wyznał podczas przerwy koncertu Władysław Skóra. – Polonia wspaniale zna się na muzyce ludowej i potrafi się przy niej cudownie bawić. Jestem mile zaskoczony. W czasie moich czterech spotkań muzycznych przez salę bankietową przewinęło się ponad osiemset osób. To jest jedna wielka rodzina. Pragnę pozostawić jej jak najlepsze życzenia, żeby Polonia nadal kochała się w muzyce ludowej i stanowiła wspaniałą publiczność, jaką miałem przyjemność poznać i do której mam nadzieję powrócić ponownie na przełomie wiosny i lata przyszłego roku – podkreślił bohater wieczoru dziękując wszystkim za życzliwe przyjęcie.
– Stowarzyszenie Akordeonistów zostało założone w 1998 roku, posiada numer federalny jako instytucja charytatywna i zbliża się do trzynastej rocznicy swojej działalności. Z tej okazji 13 listopada w „New Polonia Club” przy 6101 W. Belmont odbędzie się koncert galowy, na który pragnę już teraz wszystkich entuzjastów tego wspaniałego instrumentu zaprosić – wyznał prezes Edward Smoleń podkreślając, że blisko sześćdziesięciu nieformalnych członków klubu pochodzi z różnych grup etnicznych. Założyciel klubu jest z wykształcenia muzykiem. W 1971 roku ukończył średnią szkołę muzyczną w Krakowie przy ulicy Pawiej w klasie akordeonu. Jednym ze słuchaczy na roku był Zbigniew Wodecki. Podobnie jak prezes, również sekretarz Klubu Marek Lichota jest absolwentem krakowskiej szkoły muzycznej II stopnia, a pasję do muzyki akordeonowej wyniósł z dzieciństwa. Uwielbia grę na akordeonie preferując muzykę kameralną i klasyczną.
Tekst i zdjęcia:
AB/NEWSRP
(Zdjęcia na stronie: www.newsrp.smugmug.com)