REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaSportGirona, Stuttgart, Aston Villa, Nice, Bologna, Śląsk - "intruzi" atakują ligowych gigantów

Girona, Stuttgart, Aston Villa, Nice, Bologna, Śląsk – „intruzi” atakują ligowych gigantów

-

Niektórzy stali bywalcy czołówek tabel obniżyli loty, a ich miejsce zajęły znacznie mniej utytułowane drużyny. W okolicach półmetka sezonu piłkarskich lig dość niespodziewanie wysoko wciąż są Girona, VfB Stuttgart, Aston Villa, Nice czy Bologna, a w Polsce – Śląsk i Jagiellonia.

Manchester United, Chelsea Londyn, Borussia Dortmund, Ajax Amsterdam, Sevilla, Napoli, Olympique Lyon – to niektóre z ekip, które przyzwyczaiły swoich kibiców do zajmowania wysokich lokat w lidze, biorąc pod uwagę całą swoją historię lub tylko ostatnie lata. Obecnie wszystkie są już praktycznie bez szans na tytuł mistrzowski, a pod znakiem zapytania stoi ich perspektywa awansu do Ligi Mistrzów lub europejskich pucharów w ogóle.

REKLAMA

W Anglii być może najbardziej spektakularny jest upadek Manchesteru United, który nie tylko jest dopiero ósmy w ligowej tabeli, ale i odpadł z rozgrywek europejskich, zajmując ostatnie miejsce w grupie A Ligi Mistrzów, za Bayernem Monachium, FC Kopenhaga i Galatasaray Stambuł.

„Old Trafford, już dalekie od miana +Teatru Marzeń+, przypomniało kibicom Manchesteru United o przykrej rzeczywistości. Klub przegrał połowę ze swoich 24 meczów o stawkę i odkrył nowe dno, przegrywając u siebie z Bayernem Monachium, jadącym na trzecim biegu” – podsumował Reuters po ostatniej kolejce fazy grupowej Champions League.

„Czerwone Diabły” zdobyły cztery punkty, najmniej w historii swoich występów w tych rozgrywkach, i straciły 15 goli, co jest niechlubnym rekordem wszystkich angielskich ekip.

Kandydatów do pierwszej czwórki w tabeli Premier League tradycyjnie jest sześciu, ale jednym z nich nie jest trzecia obecnie Aston Villa, której piłkarzem jest Matty Cash. Pod koniec ubiegłego roku pracę rozpoczął tam trener Unai Emery, a wtedy „The Villans” mieli zaledwie punkt przewagi nad strefą spadkową. Sezon zakończyli na siódmej pozycji, a później zostali grupowym rywalem Legii Warszawa w Lidze Konferencji – i zajęli pierwsze miejsce.

W połowie lutego Aston Villa przegrała przed własną publicznością z Arsenalem Londyn 2:4, a później rozpoczęła serię 15 zwycięstw w lidze u siebie – zakończoną w piątek remisem 1:1 z Sheffield United. W historii Premier League granicę 15 takich wygranych osiągnęło tylko czterech innych trenerów: Szkot Alex Ferguson, Włoch Roberto Mancini, Niemiec Juergen Klopp i Hiszpan Josep Guardiola.

„Chyba już nigdy nie dokonam czegoś takiego w karierze. To cudowne, genialne. O szansach na tytuł porozmawiamy jednak po 30 albo 32 kolejkach i jeśli dalej będziemy w tym samym miejscu” – uciął Emery.

Ekipa z Birmingham zgromadziła 39 punktów w 18 kolejkach, tyle samo co wicelider Liverpool. Prowadzący Arsenal Londyn ma tylko o jeden więcej.

Coraz bardziej otwarty na rozmowy o mistrzostwie staje się natomiast Michel, czyli trener sensacyjnego wicelidera hiszpańskiej ekstraklasy – Girony. W niedzielę 10 grudnia klub z Katalonii pokonał swojego wielkiego lokalnego rywala Barcelonę 4:2, i to na wyjeździe, i po raz trzeci od początku sezonu objął prowadzenie w tabeli. Obecnie jest drugi, ale ma tyle samo punktów, co prowadzący Real Madryt – 45.

„Moi zawodnicy zapisują się w historii. Nie wiem jeszcze, czy jesteśmy w stanie zatriumfować w lidze, ale wiem na pewno, że możemy rywalizować z każdym przeciwnikiem. Trudno powiedzieć, czy będziemy w stanie utrzymać poziom Barcelony, Realu Madryt i Atletico Madryt przez cały sezon” – dywagował szkoleniowiec, ale i dodał, że zdobycie mistrzostwa w tej chwili nie jest jego nadrzędnym celem.

W Niemczech niespodzianką jest postawa lidera po 16 kolejkach Bayeru Leverkusen, który pod wodzą Hiszpana Xabiego Alonso osiąga wprost niewiarygodne wyniki. Dotychczas „Aptekarze” rozegrali łącznie 25 spotkań w ekstraklasie, Pucharze Niemiec i Lidze Europy. Bilans: 22 zwycięstwa i trzy remisy.

To nowy rekord wśród zespołów Bundesligi. Wcześniej najlepszy pod tym względem był Hamburger SV z sezonu 1982/83, który rozpoczął rozgrywki od 24 meczów o stawkę bez porażki.

„Nie zaprzątam sobie tym głowy. Jeśli takie rzeczy nam się udają, to super, ale to nie jest nasz cel, a jedynie konsekwencja naszej pracy” – skomentował Xabi Alonso, były piłkarz m.in. Realu Madryt, Liverpoolu czy Bayernu Monachium.

Sensacją w Bundeslidze jest trzecie obecnie miejsce VfB Stuttgart. Drużyna ze stolicy Badenii-Wirtembergii już od ponad dekady nie grała w fazie grupowej europejskich rozgrywek, a teraz jest na dobrej drodze, żeby uzyskać bezpośredni awans do tych najważniejszych – Ligi Mistrzów.

Po 16 kolejkach ma 34 punkty, mniej tylko od Bayeru – 42 i Bayernu Monachium – 38 (i jeden mecz zaległy). Za plecami Stuttgartu są RB Lipsk – 33 i Borussia Dortmund – 27.

W poprzednim sezonie Stuttgart zajął 16. miejsce w tabeli i z trudem utrzymał się w elicie. Zdobył 33 punkty, czyli o jeden mniej niż już ma na koncie. Niewiele lepiej było w rozgrywkach 2021/22, kiedy był na 15. pozycji. Dwa lata wcześniej spędził cały sezon na zapleczu ekstraklasy, ale szybko do niej powrócił.

„Tak wielu zwycięstw w pierwszej połowie sezonu stuttgartczycy nie odnieśli jeszcze nigdy, nawet w sezonie 1991/92, w którym zostali mistrzami Niemiec. O robiącym wrażenie rozwoju świadczy fakt, że VfB już ma więcej punktów (34) niż na koniec poprzednich rozgrywek (33). Jeszcze na początku czerwca ledwo uniknął spadku po barażu z Hamburgerem SV” – przypomniała agencja dpa.

W trwającym sezonie drużyna prowadzona przez trenera Sebastiana Hoenessa jest jedną z tych trzech, które nie przegrały meczu z Bayerem. Zremisowała z liderem 1:1, a ta sztuka powiodła się jeszcze tylko Borussii Dortmund (1:1) i Bayernowi (2:2). W styczniu Stuttgart i Bayer spotkają się jeszcze raz, w ćwierćfinale Pucharu Niemiec. VfB w poprzedniej rundzie wyeliminował Borussię Dortmund.

We Francji do czołówki, pomiędzy Paris Saint-Germain – 40 pkt a AS Monaco – 33, wdarła się ekipa OGC Nice – 35 pkt. Duża w tym zasługa polskiego bramkarza Marcina Bułki, który zachował czyste konto w ośmiu kolejnych ligowych spotkaniach, między 22 września a 26 listopada. Łącznie nie dał się pokonać w 11 z 17 kolejek.

„35 punktów to dużo, ale zasłużyliśmy na to. W niektórych meczach może dopisało nam szczęście, w innych nam go zabrakło, ale chłopcy wywalczyli to wszystko na murawie ciężką pracą, dyscypliną i poświęceniem” – ocenił trener Francesco Farioli.

W okolicach szczytu tabeli brakuje natomiast tak uznanej marki, jak Olympique Marsylia, aktualnego wicemistrza kraju Lens, a także jednego z francuskich gigantów, fatalnie spisującego się Olympique Lyon, sklasyfikowanego tuż nad strefą spadkową.

We Włoszech trzy pierwsze miejsca są obsadzone zgodnie z oczekiwaniami. Wszystko wskazuje, że o tytuł powalczą Inter Mediolan – 44 pkt i Juventus Turyn – 40, a na trzeciej pozycji jest AC Milan – 33. Ciekawiej jest natomiast bezpośrednio za plecami „Rossonerich”, gdzie nie ma ani broniącego tytułu Napoli, ani żadnej z rzymskich ekip, ani nawet zadomowionej w czołówce w ostatnich latach Atalanty Bergamo. Jest natomiast Bologna z 30 punktami.

Drużyna, której piłkarzami są bramkarz Łukasz Skorupski oraz Kacper Urbański, zdołała pozbawić punktów m.in. Romę (2:0), Lazio (1:0), Napoli (0:0) i Atalantę (1:0) u siebie oraz Inter (2:2) i Juventus (1:1) na wyjeździe. Poniosła tylko dwie porażki – z Fiorentiną i Milanem. Co więcej, w środę wyeliminowała broniący trofeum Inter w 1/8 finału Pucharu Włoch, zwyciężając 2:1 po dogrywce.

Bolończycy nie grali w europejskich pucharach od 2002 roku, kiedy wystąpili w nieistniejącym już Pucharze Intertoto.

„Wytworzyła się chemia pomiędzy drużyną a kibicami. Fani mają prawo marzyć, my natomiast musimy skupić się na każdym kolejnym meczu i wykonywać swoją pracę. Na marzenia nie możemy sobie pozwolić, bo naszym obowiązkiem jest ciągłe poprawianie się” – zaznaczył trener Thiago Motta.

W Polsce na pierwszych dwóch lokatach nie ma żadnego z najpoważniejszych kandydatów do mistrzostwa: Lech Poznań jest trzeci – 33 pkt, broniący tytułu Raków Częstochowa czwarty – 32, a Legia Warszawa piąta – również 32 pkt, przy czym mistrz ma jeden mecz zaległy. Zamiast nich na czele po 19 kolejkach są Śląsk Wrocław – 41 i Jagiellonia Białystok – 38.

„Cieszymy się, bo inaczej być nie może. 16 meczów bez porażki, wspaniała seria. Jedziemy teraz na urlopy i 10 stycznia ruszamy z przygotowaniami do kolejnej rundy” – powiedział szkoleniowiec wrocławian Jacek Magiera. Ekstraklasa wznowi rozgrywki 9-12 lutego.

Przykład Ajaxu Amsterdam, który po ośmiu ligowych występach miał pięć punktów i zamykał tabelę, a obecnie jest w niej piąty, pokazuje, że wielkich klubów nie wolno skreślać, bo w każdej chwili mogą złapać odpowiedni rytm. Tym niemniej „intruzi” w czołówkach europejskich lig postarali się o to, żeby sezon był w wielu krajach ciekawszy.

Warto dodać, że słabszą formę Ajaxu bezbłędnie wykorzystał jego największy od lat rywal PSV Eindhoven, który wygrał wszystkie 16 spotkań w tym sezonie ekstraklasy, ma 10 punktów przewagi nad drugim w tabeli Feyenoordem Rotterdam i niewiarygodny wręcz bilans goli 56-6.

(PAP)

REKLAMA

2090282608 views

REKLAMA

REKLAMA

2090282908 views

REKLAMA

REKLAMA

2092079368 views

REKLAMA

2090283191 views

REKLAMA

2090283337 views

REKLAMA

2090283481 views