REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaSportFrench Open - amerykańskie media: dominacja polskiej supergwiazdy

French Open – amerykańskie media: dominacja polskiej supergwiazdy

-

Sporo ciepłych słów o Idze Świątek można przeczytać bądź usłyszeć w amerykańskich mediach po jej zwycięstwie w wielkoszlemowym French Open. Wszystkie media podkreślają dominację Polki na nawierzchni ziemnej i sugerują, że w Paryżu nie zatrzyma się na czterech triumfach.

Relacja z Paryża na portalu stacji CNN rozpoczęła się podkreślenia, że światowa „jedynka” sięgnęła w Paryżu po trzeci z rzędu tytuł i wskazania, że czwarta łącznie wielkoszlemowa korona na Roland Garros dobitnie, pokazują skalę dominacji na „mączce” polskiej supergwiazdy, której zwycięska passa w tym turnieju wynosi już 21 meczów.

REKLAMA

„Polka w finale rozmontowała wielkoszlemową debiutantkę Jasmine Paolini w zaledwie godzinę i osiem minut, stając się pierwszą od czasów Justine Henin i 2007 roku kobietą, która sięgnęła po trzeci kolejny tytuł French Open” – napisano w CNN.

Dalej można przeczytać, że Włoszka weszła do finału jako całkowity „underdog”, na początku objęła prowadzenie, ale odpowiedź Świątek była błyskawiczna i brutalna.

„Kiedy kolejny tytuł stał się pewny, Świątek osunęła się w rozkoszy na kolana, a potem wspięła się na trybuny, aby wyściskać swój team” – opisywał portal.

Stacja zauważyła także, że Polka ma na koncie już 19 kolejnych wygranych spotkań i tytuły z Madrytu, Rzymu i Paryża, a w decydujących etapach French Open była niezrównana, tracąc zaledwie 17 gemów w pięciu meczach.

„Jedynym momentem pod górę był mecz z Naomi Osaką, która o mały włos nie wyrzuciła Świątek za burtę” – przypomniano.

Portal przypomniał też, że Świątek w Paryżu przegrała dotychczas tylko dwa mecze i że przed finałem w swoim, samokrytycznym stylu starała się uciekać od porównań z Rafaelem Nadalem, który na kortach Rolanda Garrosa zdobył 14 tytułów.

„Wydaje się jednak, że to porównanie w kolejnych latach tylko będzie przybierać na sile i trafności” – podsumowano w CNN.

Stacja ESPN wskazała, że Świątek kontynuuje swoją „niezachwianą dominację” na nawierzchni ziemnej sięgając po czwarty tytuł French Open i piąty w Wielkim Szlemie, a w finale „sprawiła lanie” Paolini.

W pomeczowej relacji z sobotniego finału portal ESPN podkreślił, że „zamknięcie bezlitosnego dla Paolini” finału zajęło Świątek zaledwie 68 minut.

„Jedyną czkawką tego dnia dla Świątek były kłopoty z przemową na pomeczowej uroczystości wręczenia nagród. Rozkojarzył ją jej własny głos, na szczęście z pomocą pospieszyła Chris Evert. Jeśli chodzi o postawę na korcie, to pokazała, że wie, jak sobie radzić ze wszystkim, co leci z jej kierunku” – chwalił Polkę ESPN.

Agencja prasowa Associated Press w relacji z Paryża wskazała, że niespodzianką pachniało bardzo krótko i tylko na początku, a generalnie Paolini nie była blisko Świątek, która wciąż dominuje nad przeciwniczkami, szczególnie na czerwonej mączce.

„Kiedy Polka zaczęła grać swój tenis – oparty na instynkcie i pracy nóg wygrywających dla niej niemal każdą wymianę, onieśmielającym i mocno podkręconym forhendzie oraz przedmeczowej strategii i poprawkach już w trakcie pojedynku – to Paolini nie mogła zrobić nic, aby ją zatrzymać” – spuentowano.

Agencja zwróciła uwagę na zdjęcie wykonane przez Świątek własnym telefonem, trzymając cztery palce w górze, co miało przedstawiać liczbę wygranych turniejów French Open. „Nikt nie będzie zszokowany, jeśli ta liczba będzie rosła” – uważa AP.

O bardzo obszerny i analityczny artykuł pokusiła się dwójka dziennikarzy ze współpracującego z „The New York Times” portalu The Athletic.

Podjęli się oni znalezienia odpowiedzi na pytanie, jak Świątek otrząsnęła się z początkowych nerwów?

„Po trzech gemach w pierwszym secie Świątek przegrywała 1:2 i wyglądała na bardziej spiętą. Być może nerwy pojawiły się dlatego, że przed meczem uważana była za zdecydowaną faworytkę i każdy inny wynik niż jej zwycięstwo byłby uznany za katastrofę. Goniła także miejsce w historii, bo przecież wygrana oznaczała zrównanie się z trzecią w tabeli wszech czasów ery open Justine Henin, która też ma cztery triumfy na Roland Garros” – napisali.

„Potem jednak Świątek zrobiła coś, co robi lepiej niż ktokolwiek inny w tym sporcie – otrzepała się z kurzu i zabrała się do pracy. Paolini nie grała źle, ale nagle po drugiej stronie siatki była przeciwniczka, która grała z zabójczo kontrolowaną agresywnością i która kategorycznie odtrąciła ideę wysyłania piłki na aut” – relacjonowano, zwracając uwagę, że w drugiej partii blisko było „bajgla”, czyli wygranej do zera, co jest „specjalnością zakładu Świątek”.

Dziennikarze zastanawiali się także, czy Polka kiedykolwiek i gdziekolwiek czuje jakąkolwiek presję wyniku?

„W tegorocznym French Open były trzy momenty, kiedy +kwitnąca+ Świątek mogła +zwiędnąć+ i była lekko oszołomiona, ale w każdym z nich wyszła z opresji w inny sposób. Jaki z tego wniosek? Że posiada niezrównaną wiarę w swoje umiejętności i w to, że bez względu na okoliczności potrafi wyjść z kłopotów, a już szczególnie na czerwonej mączce w Paryżu. W ostatnich miesiącach powtarzała, że wie, że jej tenis wystarczy do pokonania przeciwniczek zawsze i wszędzie. Jedyne, co musi zrobić, to usunąć z drogi rzeczy, które mogą być przeszkodami. Kiedy Naomi Osaka serwowała, aby wyrzucić ją z turnieju w drugiej rundzie, Świątek przestała walczyć o mecz i zaczęła walczyć o pojedyncze piłki. Wiedziała, że Japonka dopiero powraca do rywalizacji pełnej napięcia, podczas gdy ona jest w niej od dłuższego czasu głęboko zanurzona. Wiedziała, że jeden dobrze wygrany punkt pomoże w wygraniu kolejnego. I poszło…” – analizowano.

„W drugim secie półfinału przeciw Coco Gauff Świątek przegrywała już 1:3 i wydawało się, że Amerykanka potrafiła się +wgryźć w mecz+. Polka nie patrzyła na tablicę wyników. Powiedziała sobie, że już tyle razy przełamała serwis Gauff, że nie widzi powodów, dla których nie miałaby zrobić tego ponownie. I zrobiła” – kontynuowano wyliczankę.

„Natomiast w finale Paolini zanotowała pierwsze przełamanie i objęła prowadzenie 2:1. Stadion rozkołysał się od hałasu, ale Świątek wykręciła numer i dodzwoniła się do swojego przedmeczowego planu – przesuwając Paolini tam i z powrotem wzdłuż linii końcowej. Zadziałało. Od tamtej pory Włoszka wygrała już tylko jeden gem” – podsumowano.

(PAP)

REKLAMA

2090210516 views

REKLAMA

REKLAMA

2090210816 views

REKLAMA

REKLAMA

2092007276 views

REKLAMA

2090211099 views

REKLAMA

2090211245 views

REKLAMA

2090211389 views