0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaPolskaWarszawa. Ruszył proces Roberta Bąkiewicza za naruszenie nietykalności

Warszawa. Ruszył proces Roberta Bąkiewicza za naruszenie nietykalności

-

Przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia ruszył proces wytoczony byłemu przewodniczącemu Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Robertowi Bąkiewiczowi. Chodzi o naruszenie nietykalności aktywistki uczestniczącej w protestach Strajku Kobiet.

Ogólnopolski Strajk Kobiet 25 października 2020 r. zorganizował w świątyniach w całej Polsce akcję protestacyjną. Doszło do starcia protestujących i Straży Narodowej, na której czele stał Bąkiewicz. Według relacji aktywistki przed kościołem św. Krzyża w Warszawie były przewodniczący Stowarzyszenia Marsz Niepodległości miał ją ciągnąć i zepchnąć ze schodów przez co kobieta upadła i mocno się uderzyła.

REKLAMA

Sprawą zajęła się policja, a potem została przekazana do prokuratury, która zdecydowała się umorzyć postępowanie. Wówczas aktywistka zdecydowała się wnieść do sądu prywatny akt oskarżenia.

„Poprzednia prokuratura rządzona przez Zbigniewa Ziobrę odmówiła wszczęcia procedury z urzędu, dlatego pozywam Roberta Bąkiewicza o naruszenie nietykalności osobistej. Zrzucił mnie ze swoim nieustalonym jeszcze kolegą ze schodów kościoła. Wtedy jako mama niepełnosprawnego dziecka brałam udział w proteście, aby nie zakazywać aborcji ze względu na wady letalne płodu. Panowie we dwóch rzucili się na mnie, bo postanowili usunąć mnie ze schodów. Ja byłam na mszy wewnątrz” – mówiła w sądzie mediom pani Andżelika.

W piątek odbyła się pierwsza rozprawa w jej sprawie. Został odczytany akt oskarżenia. Swoje wyjaśnienia zaczął też składać Robert Bąkiewicz, który nie przyznał się do winy.

Podkreślił, że kobieta uczestniczyła w Strajku Kobiet. „Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby ruch ten nie zachęcał do ataków na świątynie katolickie. Hasło, które dominowało w przekazach i wewnętrznych komunikatorach tej organizacji, było zilustrowane palącą się świątynią” – mówił na sali rozpraw Bąkiewicz.

Zaznaczył, że wiedział, że 25 października 2020 r. będą odbywały się próby zakłócania mszy świętej, profanacji i ataków, co stwarzało „faktyczne zagrożenia dla Najświętszego Sakramentu, kapłanów i wiernych”.

„Znajdowałem się pod kościołem św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Pod tym kościołem zebrało się kilkuset agresywnych i wulgarnych osób używających gróźb wobec mnie, osób w kościele oraz znajdujących się na schodach kościoła” – powiedział Bąkiewicz.

Wskazał też, że był to teren należący do kościoła, a on i Straż Narodowa otrzymali upoważnienie od proboszcza do tego, by stanowić tam służbę porządkową, „sprzeciwiając się wulgaryzmom, próbom ataku i zakłócaniu mszy świętej poprzez okrzyki, rozrzucanie papierów i wnoszenie wulgarnych antykatolickich haseł”.

Dodał, że jedną z osób zakłócających msze świętą była aktywistka, która go pozwała i która przez nieznane mu osoby została wyprowadzona ze świątyni, gdy „podnosiła jakieś hasła w trakcie mszy świętej, przeszkadzała w uroczystościach religijnych, rozrzucając ulotki i podejmując inne działania, które były ewidentnym zakłócaniem nabożeństwa”.

„O jej bezprawnym łamiącym porządek zachowaniu dowiedziałem się od osób trzecich po wyprowadzeniu z kościoła” – zaznaczył na sali rozpraw Bąkiewicz.

Swoje wyjaśnienia będzie kontynuował 17 grudnia, bo na ten dzień sąd wyznaczył kolejny termin rozprawy. (PAP)

REKLAMA

2088948225 views

REKLAMA

REKLAMA

2088948525 views

REKLAMA

REKLAMA

2090744985 views

REKLAMA

2088948808 views

REKLAMA

2088948954 views

REKLAMA

2088949098 views