Były prezydent Donald Trump zaprzeczył w czwartek doniesieniom reporterki "New York Times", że miał spuszczać dokumenty w toaletach Białego Domu, wbrew prawu zakazującemu niszczenia akt.
"Fałszywa historia o tym, że spuszczałem papiery i dokumenty w toalecie Białego Domu jest kategorycznie nieprawdziwa i po prostu wymyślona przez reporterkę, by zdobyć rozgłos dla jej głównie fikcyjnej książki" - oznajmił Trump w wydanym w czwartek oświadczeniu. Odniósł się w ten sposób do opublikowanego przez portal Axios fragmentu książki dziennikarki "New York Timesa" Maggie Haberman.
Haberman napisała, powołując się na pracowników Białego Domu, że toalety w rezydencji prezydenta co jakiś czas zatykały się w wyniku spuszczania zadrukowanych kartek przez prezydenta.
Trump skomentował też rewelacje "NYT" i "Washington Post" o tym, że Archiwa Narodowe USA zwróciły się do prokuratury o wszczęcie śledztwa w związku z zabraniem przez niego do domu oficjalnych dokumentów, w tym dokumentów niejawnych, potencjalnie wbrew prawu.
W ubiegłym tygodniu przedstawiciele archiwów odebrali z domu Trumpa na Florydzie 15 kartonów dokumentów, które powinny były zostać im przekazane wraz z opuszczeniem przez prezydenta Białego Domu. Wśród nich była m.in. korespondencja z północnokoreańskim dyktatorem Kim Dzong Unem, określona przez Trumpa mianem "listów miłosnych".
"Te papiery zostały przekazane łatwo i bez konfliktu w bardzo przyjaznej atmosferze, wbrew relacjom wymyślanym przez media Fake News" - napisał Trump.
Dokumenty byłego prezydenta są w centrum uwagi ze względu na toczące się dochodzenie komisji śledczej Izby Reprezentantów ws. szturmu na Kapitol. Komisja zwróciła się o udostępnienie dokumentów Białego Domu z ostatnich tygodni kadencji Trumpa. Mimo starań byłego prezydenta o zablokowanie tego ruchu, Sąd Najwyższy USA oddalił jego prośby. Jak się później okazało, wiele z przekazanych dokumentów było posklejanych taśmą, porwanych lub zniszczonych.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)