Jedną z rzeczy, której najbardziej nie cierpię w pandemii (oprócz faktu, że zabiła miliony ludzi na całym świecie) jest to, że utrudnia nam rozrywkę.
Pamiętacie stare czasy sprzed pandemii?
Pamiętacie, jak chodziliśmy bez masek do restauracji i nigdy nie myśleliśmy o tym, jak blisko innych ludzi siedzimy, nigdy nie martwiliśmy się tym, czy są zaszczepieni? Pamiętam, jak po prostu uśmiechając się, wchodziliśmy do ulubionej włoskiej restauracji, a kelnerka, którą znaliśmy od lat, witała nas i prowadziła do ulubionego stolika, bez maski, uśmiechając się, i wszyscy żyliśmy w świecie, gdzie wszyscy byli uśmiechnięci, gościnni i ciepli.
Jeśli wrócicie do tej restauracji dzisiaj, prawdopodobnie wszyscy będą w maskach i niespokojni i być może będziecie musieli czekać chwilę, by usiąść przy swoim stoliku, ponieważ w restauracjach brakuje pracowników. Albo co gorsza, restauracja mogła się zamknąć kilka tygodni temu – tak jak to zrobiła moja ulubiona – ponieważ ludzie przestali przychodzić, a COVID wyeliminował personel.
Czy pamiętasz chodzenie do kina i barów, bibliotek i muzeów, kręgielni i kościołów? Pamiętasz odwiedziny u przyjaciół? Witali cię uściskiem, gdy stanąłeś w drzwiach? Siedzenie z nimi na kanapie? Siedzenie blisko – bez poczucia dystansu społecznego – że mógłbyś wyciągnąć rękę i poklepać ich po plecach, kiedy powiedzieliby coś naprawdę zabawnego?
Minęły dwa lata, odkąd po raz pierwszy usłyszeliśmy o obcym wirusie, który spowodował zamknięcie miasta Wuhan w Chinach. A wiadomości wcale nie są lepsze. Zadbały o to warianty Delta i Omikron. Do dzisiejszego popołudnia w Stanach Zjednoczonych zgłoszono 66,5 miliona przypadków i 851 tys. zgonów. To o milion więcej przypadków i tysiąc zgonów od wczoraj, kiedy zacząłem myśleć o napisaniu tego felietonu o rozrywce w czasie pandemii.
A więc w obliczu tych wszystkich złych wiadomości, co możemy zrobić, aby dobrze się bawić podczas pandemii?
Opowiem wam o tym, co odkryłem. Odkryłem, że oglądanie telewizji nie jest zabawne. Może jest inaczej dla innych ludzi, ale siedzenie przed telewizorem i czekanie, aby pośmiać się ze starego filmu albo podskoczyć z podekscytowania, kiedy jeden z superbohaterów zacznie latać dookoła, nie jest dla mnie. Ciągle myślę o COVID i tych wszystkich rzeczach, które wolałbym robić.
Jednakże, to co daje mi radość, to moja rodzina dookoła mnie, opowiadanie o wakacjach, na których byliśmy w starych czasach, oglądanie zdjęć sprzed kilkunastu lat, granie w gry planszowe z naszą córką i jej córką, pieczenie rzeczy w kuchni, oglądanie naszej 12-letniej wnuczki, kiedy ćwiczy figury baletowe.
To są rzeczy, które pozwalają mi na chwilę zapomnieć o bałaganie, jaki wywołała ta pandemia.
Looking for Fun in the Pandemic
One of the things I hate most about the pandemic (besides the fact that it’s killed millions around the world) is that it’s made it hard for us to have fun.
Remember the old, pre-pandemic days?
Remember when we used to go maskless to restaurants and never think about how close we were to the others seated in the restaurant, never worried about whether they were vaccinated? Remember when we would just walk smiling into our favorite Italian restaurant, and the waitress who we’ve known for years would greet us and show us to our favorite table, and she was maskless and smiling too, and we all existed in a world where everybody was smiling and welcoming and warm.
If you went back to that restaurant today, probably everybody would be masked and anxious, and you might have to wait for a while to be seated because the restaurant is so short staffed. Or what’s worse, the restaurant might have closed down a couple weeks ago – like my favorite restaurant just did – because people had stopped coming and COVID has taken out the staff.
And do you remember going to movie theaters and bars and libraries and museums and bowling alleys and churches? Do you remember visiting friends? Getting a hug when you came to their door? Sitting down on a couch with them? Sitting so close – with no sense of social distancing – that you could actually put your hand out and pat them on the back when they said something really funny?
It’s been two years now since we first heard about the strange virus that was causing Wuhan in China to go into lockdown. And the news hasn’t gotten better. The Delta variant and the Omicron variant have seen to that. As of this afternoon, there have been 66.5 million cases reported in the US, and 851,000 deaths. That’s a million more cases and a thousand deaths since yesterday when I started thinking about writing this column about fun in the pandemic.
So faced with all this bad news, what can we do to have fun in this pandemic?
I’ll tell you what I’ve discovered. I’ve discovered that watching TV isn’t fun. Maybe it’s different for other people, but sitting there in front of the TV and waiting to laugh at some old movie or jump up with excitement when superheroes start flying around isn’t fun for me. I’m still thinking of COVID and all the things I’d rather be doing.
What does give me fun, however, is having my family around, talking about the vacations we took in the old days, looking at photos from a dozen years ago, playing board games with our daughter and her daughter, baking things in the kitchen, watching our 12-year old granddaughter practice her ballet moves.
Those are the things that let me forget for a little while the mess this pandemic has created.
John Guzlowski
amerykański pisarz i poeta polskiego pochodzenia. Publikował w wielu pismach literackich, zarówno w USA, jak i za granicą, m.in. w „Writer’s Almanac”, „Akcent”, „Ontario Review” i „North American Review”. Jego wiersze i eseje opisujące przeżycia jego rodziców – robotników przymusowych w nazistowskich Niemczech oraz uchodźców wojennych, którzy emigrowali do Chicago – ukazały się we wspomnieniowym tomie pt. „Echoes of Tattered Tongues”. W 2017 roku książka ta zdobyła nagrodę poetycką im. Benjamina Franklina oraz nagrodę literacką Erica Hoffera za najbardziej prowokującą do myślenia książkę roku. Jest również autorem serii powieści kryminalnych o Hanku i Marvinie, których akcja toczy się w Chicago oraz powieści wojennej pt. „Retreat— A Love Story”. John Guzlowski jest emerytowanym profesorem Eastern Illinois University.-John Guzlowski's writing has been featured in Garrison Keillor’s Writer’s Almanac, Akcent, Ontario Review, North American Review, and other journals here and abroad. His poems and personal essays about his Polish parents’ experiences as slave laborers in Nazi Germany and refugees in Chicago appear in his memoir Echoes of Tattered Tongues. Echoes received the 2017 Benjamin Franklin Poetry Award and the Eric Hoffer Foundation's Montaigne Award for most thought-provoking book of the year. He is also the author of two Hank Purcell mysteries and the war novel Road of Bones. Guzlowski is a Professor Emeritus at Eastern Illinois University.