W 2008 roku w Karolinie Północnej zaginęła młoda dziewczyna. Zniknęła w drodze do szpitala, do którego postanowiła się zgłosić z ostrym bólem brzucha. Mężczyzna, który był głównym podejrzanym w sprawie, został znaleziony martwy dwa miesiące później. Do dziś nie wiadomo nawet, czy dziewczyna żyje...
Choroba dwubiegunowa
Jamie Fraley z Gaston County w Karolinie Północnej urodziła się w 1986 roku i była chorowitym niemowlęciem. Mało kto wierzył, że dożyje roku. A jednak udało się. Niestety przez całe swoje życie zmagała się z zaburzeniami afektywnymi dwubiegunowymi. Oprócz problemów ze zdrowiem psychicznym miała problemy z niedowagą i niskim wzrostem. Jako dorosła osoba w wieku 22 lat mierzyła zaledwie 147 centymetrów.
Z powodu jej choroby bipolarnej nie była w stanie prowadzić w pełni samodzielnego życia. Nie miała prawa jazdy. Gdy natrafiła w końcu na leki, które zaczęły jej pomagać, mogła pójść na studia. Myślała o zawodzie terapeuty uzależnień. Rodzina pomogła jej wyprowadzić się na swoje. Poza tym objęta była programem pomocy socjalnej. I właśnie wtedy, gdy życie zaczęło jej się układać, kiedy poznała swoją drugą połówkę, nagle jakby zapadła się pod ziemię...
Gdzie się podziały sznurówki?
Stało się to 8 kwietnia nad ranem. Jamie od wielu godzin cierpiała na ostre bóle brzucha. Dwa razy z tego powodu zgłosiła się do szpitala zaledwie w ciągu jednej doby. Podejrzewano grypę żołądka lub zakażenie wirusem. Po północy bóle wróciły i to z jeszcze większym natężeniem. Jamie poprosiła sąsiada, by zawiózł ją znowu do szpitala. Ale tym razem tam nie dotarła.
Gdy następnego dnia nie stawiła się na umówioną wizytę w urzędzie, pracownica socjalna, która miała ją tam zawieźć, zaalarmowała matkę informując, że dziewczyna nie otwiera drzwi i nie odbiera telefonu. Matka wyobrażając sobie, że córka z powodu dolegliwości tak zaniemogła, że leży nieprzytomna w mieszkaniu, powiadomiła policję. Funkcjonariusze uzyskali dostęp do mieszkania, ale w środku nie znaleźli ani Jamie, ani niczego niepokojącego.
Matka postanowiła sama jeszcze raz przeszukać apartament, bo wiedziała, że niestawienie się Jamie w urzędzie nie było w jej stylu. Na miejscu znalazła jej portfel i klucze. Odkryła też, że w butach córki nie było sznurówek. Cały czas bezskutecznie próbowała dodzwonić się do Jamie. Co gorsza, gdy wreszcie odebrano jej połączenie, w słuchawce usłyszała głos jakiegoś mężczyzny. Okazało się, że był to pracownik naprawiający linię elektryczną na skrzyżowaniu w pobliżu osiedla Jamie. Telefon znalazł na ziemi. Wtedy wiadomo już było, że stało się coś niedobrego.
Obsesja na punkcie Jamie
Policja w Gaston County zakasała rękawy. W pierwszym rzędzie trzeba było ustalić, kto ostatni miał z dziewczyną kontakt. W nocy przed podróżą do szpitala około 2.00 nad ranem rozmawiała przez telefon z przyjaciółką. Mówiła jej, że czuje się tak źle, iż podejrzewa, że to nie zwykła grypa żołądkowa tylko coś poważniejszego i że zmuszona jest znów pojechać do szpitala. W pewnym momencie Jamie powiedziała, że musi już kończyć, ponieważ zjawiła się osoba, która miała ją zawieźć. Przyjaciółka nie wiedziała, kto to był, ale pamiętała, że Jamie użyła słowa „on”. Chłopaka zaginionej wykreślono od razu z listy podejrzanych, choć miał wiele za uszami. Jednak w momencie zniknięcia dziewczyny odsiadywał wyrok za kradzież.
Oczy śledczych zwróciły się na jego ojca. Ricky Simonds Sr mieszkał w tym samym budynku co Jamie. Kiedy przy drugim ataku bólu potrzebowała dostać się do szpitala, to właśnie on ją podwiózł. Ricky był kryminalistą, który w latach osiemdziesiątych został skazany za uduszenie w afekcie swojej partnerki. Jednak po sześciu latach za dobre sprawowanie wyszedł na wolność. Mówiło się, że ma obsesję na punkcie Jamie Fraley. Dlatego policja zaczęła go śledzić.
Zwłoki w bagażniku
Wtedy okazało się, że mężczyzna prześladuje swoją byłą dziewczynę, Kim Sprenger. Ta za radą śledczych wniosła o zakaz zbliżania się do niej. Zaraz po tym, jak go uzyskała, uświadomiła sobie, że od dwóch dni czuje bardzo nieprzyjemny zapach w swoim aucie. Dochodził on z bagażnika. Gdy go otworzyła, nie mogła uwierzyć własnym oczom. W środku były zwłoki Rickiego Simondsa. Autopsja wykazała, że zmarł na skutek udaru cieplnego. Temperatury w tych dniach sięgały 90°F (32°C). W zamkniętym bagażniku mężczyzna się po prostu ugotował.
Dlaczego nie próbował wydostać się na zewnątrz? W jego organizmie wykryto obecność alkoholu i narkotyków. Znaleziono przy nim nóż. Wszystko wskazywało więc na to, że Ricky zamierzał w bagażniku zaczaić się na Kim i ją zaatakować. Tydzień wcześniej ktoś włamał się do jej auta. Tym sposobem zdobył kluczyki. Możliwe, że wraz ze śmiercią Simondsa stracona została szansa na ustalenie prawdy o losie Jamie.
Tajemnica wciąż nierozwiązana
Niektórzy spekulują, że Simonds natarł na nią w jej własnym mieszkaniu, gdy przyszedł zabrać ją do szpitala. Policja nie znalazła śladów walki, bo wijąca się w bólu Jamie nie miała sił, by się opierać. Możliwe, że sznurówki, które zniknęły z butów, posłużyły do jej uduszenia. Za teorią o jej śmierci w domu przemawia również fakt, że portfel i klucze zostały w mieszkaniu. Gdyby wyszła, na pewno zabrałaby je ze sobą. Ale co w takim razie robił jej telefon na pobliskim skrzyżowaniu?
Spekuluje się również, że dziewczyna postanowiła zniknąć, na co miała wpływ jej choroba dwubiegunowa. Jednak bliscy nie zauważyli, by na krótko przed zaginięciem zachowywała się niespokojnie lub by przeżywała epizod maniakalny.
Do dziś tajemnicą pozostaje zawartość worka na śmieci znalezionego na poboczu drogi w pobliżu mieszkania Jamie. Ricky przyznał się, że to on go tam zostawił. Rzekomo przez przypadek – kiedy wyciągał zapasowe koło do wymiany, zapomniał włożyć go z powrotem. Policja dla dobra śledztwa nie zdradziła opinii publicznej, co znajdywało się w środku. Kapitan W.P. Downey, który miał dyżur wtedy, gdy odkryto zniknięcie Jamie, po latach pracy w innym mieście powrócił do Gaston County i jako już komendant główny otworzył na nowo śledztwo w 2019 roku. Matka dziewczyny wierzy, że córka nadal żyje. W marcu będzie obchodzić jej 36. urodziny.
Emilia Sadaj