PAP
W ciągu ostatnich czterech dekad w USA z rąk policji zginęło ponad 30 tys. osób, ponad 17 tys. więcej niż uwzględniają to oficjalne statystyki - wynika z badania grupy naukowców Uniwersytetu Waszyngtońskiego. Badanie sugeruje, że czarnoskórzy Amerykanie 3,5-krotnie częściej padali ofiarami przemocy policji.
Według artykułu opublikowanego w piątek w piśmie medycznym "The Lancet" policjanci w latach 1980-2019 zabili ok. 30,8 tys. osób, podczas gdy w systemie NVSS, głównym zbiorze danych demograficznych w USA, uwzględniono tylko 13,7 tys. z nich. Tylko w roku 2019 z rąk policji zginęło w USA ponad 1,5 tys. osób, co stanowiło ponad 13 proc. ofiar policyjnych interwencji na całym świecie.
Autorzy badania z Uniwersytetu Waszyngtońskiego w Seattle dokonali tych szacunków, porównując dane z NVSS z kilkoma niezależnymi bazami danych - opartych na informacjach z otwartych źródeł - na temat ofiar policyjnej przemocy.
Według naukowców przy klasyfikacji zgonów rutynowo - w 55 proc. przypadków - pomijany jest fakt, że do śmierci doszło w wyniku policyjnej interwencji, w efekcie czego w wielu przypadkach zgony te są błędnie klasyfikowane jako zabójstwa. Szczególnie często ten błąd w klasyfikacji pojawiał się w przypadku czarnoskórych Amerykanów - w ponad 59 proc. sytuacjach.
Badanie wykazało też, że Afroamerykanie 3,5 raza częściej padali ofiarami policji niż biali, zaś Latynosi - 1,8 raza częściej.
"Policyjna przemoc i rasizm to tak naprawdę problem zdrowia publicznego" - stwierdził w wywiadzie dla telewizji ABC główny autor badania Mohsen Naghavi.
Współautorka Eve Wool dodała, że badanie potwierdziło, że skargi na dyskryminacyjne praktyki policji są uzasadnione. Jak dodała, potwierdzają to też inne statystyki, pokazujące np. że policja częściej interweniuje w przypadkach, kiedy sprawcami przestępstw są czarnoskórzy Amerykanie.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
