Tutaj, gdzie mieszkam – w Lynchburgu w stanie Wirginia, w ciągu ostatniego miesiąca temperatura to głównie 90 stopni F w ciągu dnia i nie mniej niż 70 F w nocy. Jest tak gorąco, że większość czasu spędzam w naszym domu ze świetną klimatyzacją.
Kiedy spoglądam na zewnątrz, widzę wyschniętą brązową trawę, suche liście, które obumarłe opadają z drzew dookoła domu. Marzę o jesieni, o zimnej pogodzie i śniegu, i wiem, że nie nadejdą tutaj zbyt szybko. Ale w ostateczności jestem szczęśliwy, że mamy klimatyzację.
Oczywiście tak nie było zawsze. W latach 60., kiedy byłem dzieckiem i mieszkałem z rodzicami w Chicago, nie mieliśmy klimatyzacji – ani centralnego ochładzania, ani klimatyzatorów w oknach. W rzeczywistości żaden z moich przyjaciół nie miał. Jeśli chcieliśmy się ochłodzić, siedzieliśmy na zewnątrz w cieniu drzewa, a gdy mieliśmy kwadrans, to szliśmy do jednego z nowocześniejszych kin w okolicy, które miało klimatyzację.
Pamiętam, że będąc studentem, pracowałem podczas wakacji w fabrykach. Jedna z tych prac była szczególnie ciężka. Ładowałem telewizory na ciężarówkę. Spędzałem cały dzień, codziennie, w gorącej ciężarówce. Któregoś dnia w jednej z nich zmierzyliśmy temperaturę – było 110 st. F. Fabryka nie miała klimatyzacji, więc szefowie, którzy prowadzili to miejsce, mieli wielkie słoje z tabletkami solnymi na biurkach w strefie załadunku, które łykaliśmy przez cały dzień jak jakieś szalone cukierki.
Lubiłem z tej pracy wracać do domu, włączać wentylator na biurku i siedzieć przed telewizorem, oglądając baseball, choć nawet go nie lubiłem. Samo siedzenie i brak ruchu pomagało odetchnąć od tego gorąca.
Niektóre noce bywały tak gorące w domu, że cała rodzina wolała zejść na dół do piwnicy i spać na dywanach położonych tam na cementowej podłodze. Ona była tak zimna, że czasami musieliśmy przynosić koce, żeby się okryć. A któregoś razu było tak gorąco, że nawet cementowa podłoga nie była wystarczająco zimna. Były takie noce, że było tak gorąco, że zabieraliśmy nasze koce i chodziliśmy do Humboldt Park, aby tam spać na trawie, obok sąsiadów.
Nie mogę sobie wyobrazić, że w nadchodzących latach będzie jeszcze cieplej, ale tak mówią ludzie. Klimat na ziemi się zmienia. Świat staje się cieplejszy. Nie czekam na dni, kiedy nawet klimatyzacja nie będzie wystarczała.
Summer Heat
It’s been mostly in the mid 90s during the day and the low 70s at night for the last month here where I live in Lynchburg, Virginia. It’s so hot that I spend most of the time inside our house with our great air conditioning.
When I look outside, I see grass turning brown, dry leaves dying and falling from the trees around the house. I dream of fall and cold weather and snow, and I know they won’t be here soon enough, but I’m happy that we have air conditioning at least.
It wasn’t always this way, of course. In the 1960s when I was a kid living with my parents in Chicago, we had no air conditioning, neither central air nor window units. In fact, none of my friends had it either. If we wanted to cool off, we’d sit outside in the shadow of a tree, or if we had a quarter we’d go to one of the upscale movie theaters in the area that had air conditioning.
I remember when I used to work in factories during summer vacation when I was a college student. One job was particularly tough. I loaded TV sets into trucks. I’d spend all day every day in hot trucks. One time we took the temperature in one of the trucks, and it was 110 degrees. The factory had no air conditioning, so the bosses who ran the place would have a big jar of salt pills on a desk on the loading dock, and we would be popping the pills all day long like they were some kind of crazy candy.
I would come home from that job and turn on the desk fan and just sit in front of the TV watching baseball, and I didn’t even like baseball. Just sitting and not moving at all helped to push back some of that heat.
Some nights it got so hot in the house that the whole family would go downstairs to the basement and sleep on rugs on the cement floor down there. That cement floor was so cool that sometimes we had to bring blankets to the basement to wrap ourselves up in. And other times it was so hot that even the basement wasn’t cool enough. There were nights when it was so hot that we’d take our blankets and walk over to Humboldt Park and sleep in a field with our neighbors.
I can’t imagine it getting hotter in the years to come, but that’s what people are saying. The earth’s climate is changing. The world is getting hotter. I’m not looking forward to the day when even air conditioning won’t be enough.
John Guzlowski
amerykański pisarz i poeta polskiego pochodzenia. Publikował w wielu pismach literackich, zarówno w USA, jak i za granicą, m.in. w „Writer’s Almanac”, „Akcent”, „Ontario Review” i „North American Review”. Jego wiersze i eseje opisujące przeżycia jego rodziców – robotników przymusowych w nazistowskich Niemczech oraz uchodźców wojennych, którzy emigrowali do Chicago – ukazały się we wspomnieniowym tomie pt. „Echoes of Tattered Tongues”. W 2017 roku książka ta zdobyła nagrodę poetycką im. Benjamina Franklina oraz nagrodę literacką Erica Hoffera za najbardziej prowokującą do myślenia książkę roku. Jest również autorem serii powieści kryminalnych o Hanku i Marvinie, których akcja toczy się w Chicago oraz powieści wojennej pt. „Retreat— A Love Story”. John Guzlowski jest emerytowanym profesorem Eastern Illinois University.-John Guzlowski's writing has been featured in Garrison Keillor’s Writer’s Almanac, Akcent, Ontario Review, North American Review, and other journals here and abroad. His poems and personal essays about his Polish parents’ experiences as slave laborers in Nazi Germany and refugees in Chicago appear in his memoir Echoes of Tattered Tongues. Echoes received the 2017 Benjamin Franklin Poetry Award and the Eric Hoffer Foundation's Montaigne Award for most thought-provoking book of the year. He is also the author of two Hank Purcell mysteries and the war novel Road of Bones. Guzlowski is a Professor Emeritus at Eastern Illinois University.