Rozmowy w Genewie między prezydentami USA i Rosji, Joe Bidenem i Władimirem Putinem, z udziałem większych delegacji oraz w węższym gronie, mogą potrwać nawet pięć godzin. W planie nie ma jednak wspólnego roboczego posiłku - poinformował we wtorek przedstawiciel amerykańskiej administracji.
Według agencji AFP brak roboczego obiadu podczas rozmów w genewskiej willi La Grange świadczy o chłodzie relacji między mocarstwami.
"Nie będzie żadnego przełamania się chlebem" - przekazał oficjel podczas briefingu prasowego na pokładzie Air Force One.
Rozmowy według planu mają rozpocząć się o godz. 13 czasu polskiego (6 am w Chicago) i będą miały dwie fazy: najpierw spotkają się szersze delegacje obydwu państw, po czym rozmowy zostaną ograniczone do głów państw, tłumaczy oraz szefów dyplomacji, Antony'ego Blinkena i Siergieja Ławrowa.
Według przedstawiciela Białego Domu, nie należy spodziewać się zbyt wielu konkretnych rezultatów spotkania, a Biden będzie poszukiwał "małych pól porozumienia" z Putinem. Prasa spekuluje, że namacalnym efektem rozmów może być zgoda na powrót ambasadorów Rosji i USA na ich placówki. Oba państwa wycofały swoich szefów misji na konsultacje po tym, jak administracja Bidena nałożyła na Rosję kolejne sankcje za szereg wrogich działań przeciwko USA, w tym cyberataki i ingerencję w amerykańskie wybory.
Obaj liderzy odbędą po spotkaniu osobne konferencje prasowe, przy czym - jak podaje agencja TASS - Putin ma wystąpić pierwszy. Według portalu Axios doradcy Bidena wyciągnęli w ten sposób lekcje ze wspólnej konferencji Trumpa i Putina po szczycie w Helsinkach w 2018 r. Według CNN to też efekt wspólnej konferencji Putina i Bidena podczas ich spotkania w 2011 r., kiedy Putin - wówczas premier - zaskoczył ówczesnego wiceprezydenta, wprowadzając nieomawiany podczas rozmów temat ruchu bezwizowego między oboma krajami.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)