Joe Biden został we wtorek pierwszym prezydentem, który odwiedził Tulsę w stanie Oklahoma, miasto będące symbolem prześladowań czarnoskórych Amerykanów. Sto lat temu doszło tam do masakry, w której biali zrównali z ziemią dzielnicę zamożnych Afroamerykanów, zabijając ok. 300 z nich.
Biden powiedział, że odwiedza to miejsce, aby "pomóc przełamać ciszę", która od dawna zapadła nad jednym z najgorszych epizodów rasistowskiej przemocy w historii Stanów Zjednoczonych. "Wydarzenia, o których mówimy, miały miejsce 100 lat temu, a jednak jestem pierwszym prezydentem od 100 lat, który przybył do Tulsy" – mówił prezydent podkreślając, że chce "ujawnić prawdę".
"Przybyłem tutaj, aby pomóc przełamać ciszę. Ponieważ w ciszy rany się pogłębiają" - oświadczył. "Odtąd wasz los będzie znany wszystkim" – zapewnił Biden, nie obiecując jednak konkretnych środków zadośćuczynienia finansowego licznym potomkom ofiar wydarzeń sprzed stu lat.
"Zdecydowanie zbyt długo historia tego, co się tutaj wydarzyło, była opowiadana w milczeniu" – oświadczył Biden - Moi rodacy, to nie były zamieszki. To była masakra, jedna z najgorszych w naszej historii. Ale nie jedyna".
Jak zauważają agencje, Joe Biden cieszy się szerokim poparciem wśród czarnej populacji amerykańskiej, której obiecał postęp legislacyjny w następstwie wielkiego ruchu na rzecz podnoszenia świadomości nierówności rasowych, powstały po śmierci George'a Floyda w zeszłym roku.
Administracja Bidena zaplanowała również działania w celu zwalczania nierówności. Obejmują one wysiłki na rzecz rozszerzenia kontraktami federalnymi małych firm, znajdujących się w niekorzystnej sytuacji, zainwestowanie dziesiątek miliardów dolarów w społeczności takie jak Greenwood w Tulsie, które cierpią z powodu ciągłego ubóstwa, oraz podjęcie nowych wysiłków w celu zwalczania dyskryminacji mieszkaniowej.
Biden potępił także "całkowicie bezprecedensowe" ataki na prawo wyborcze Afroamerykanów poprzez przepisy, ograniczające im dostęp do urn wyborczych w niektórych konserwatywnych stanach.
"To święte prawo jest atakowane z intensywnością, jakiej nigdy nie widziałem" - mówił prezydent, obiecując walczyć o prawo wyborcze dla każdego. Mówiąc o dyskryminacji, której Afroamerykanie nadal w Stanach Zjednoczonych doświadczają, podkreślił, że prawo do głosowania to "najbardziej podstawowe prawo" i nie może ono być przedmiotem "absolutnie bezprecedensowego ataku".
W 1921 roku biali mieszkańcy Tulsy zabili ok. 300 Afroamerykanów w dzielnicy Greenwood, spalili i splądrowali ich domy i firmy. Bezpośrednią przyczyną pogromu było oskarżenie czarnoskórego mężczyzny przez białą kobietę o napaść, co nigdy nie zostało udowodnione. Firmy ubezpieczeniowe nie pokryły szkód, nikt nie został oskarżony o przemoc i nikt nie poniósł w związku z tym żadnych konsekwencji.
Według raportu komisji śledczej policja nawet pomagała uzbroić się niektórym napastników, a władze miasta oskarżyły mieszkańców Greenwood o wywołanie zamieszek. (PAP)