Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 22:31
Reklama KD Market

Zagadka morderstw w Fall River

4 sierpnia 1892 roku w niewielkiej miejscowości Fall River w stanie Massachusetts doszło do podwójnego morderstwa, które zaszokowało lokalną społeczność. Nieznany sprawca zabił siekierą lub toporem Abby Borden i jej męża Andrew Bordena. Zbrodnia miała miejsce w ich domu, a policja brała pod uwagę tylko jedną osobę, która miała dopuścić się tego czynu. Była to Lizzie Borden, pasierbica Abby i córka Andrew...

Rodzinny kryzys

Lizzie urodziła się w 1860 roku. Jej ojciec był człowiekiem dość zamożnym, gdyż jego majątek w chwili śmierci szacowano na 300 tysięcy dolarów (9 milionów dolarów dzisiejszych). Lizzie i jej siostra Emma wychowywały się w domu rodzinnym i były aktywne w różnych lokalnych organizacjach, zwykle związanych z kościołem. Andrew poślubił Abby trzy lata po śmierci swojej pierwszej żony. W miarę oczywiste dla wszystkich było to, że Lizzie i Emma nie przepadały za swoją macochą i wdawały się z nią w różne konflikty. Lizzie była przekonana, iż Abby poślubiła jej ojca wyłącznie dla pieniędzy i miała na niego zły wpływ.

W maju 1892 roku Andrew zabił toporem w swojej stodole liczne gołębie, gdyż uważał, że ptaki przyciągały uwagę nastoletnich „myśliwych”. Czyn ten wzburzył Lizzie, która nieco wcześniej wybudowała dla gołębi nową grzędę. W rodzinie wkrótce potem zaczęły narastać coraz to nowe konflikty. W lipcu tego samego roku w domu Bordenów doszło do ostrej sprzeczki, w wyniku czego obie siostry wyjechały na kilka tygodni do pobliskiego New Bedford. Wróciły na tydzień przed morderstwami.

Zasadniczym powodem familijnych kontrowersji było to, że Andrew rozdawał różne posiadane przez siebie nieruchomości członkom rodziny Abby. Emma i Lizzie nie kryły, że były przeciwne postępowaniu ojca, ale on nie bardzo przejmował się ich opiniami i nadal rozdawał swój majątek. Rodzinne konflikty zostały zauważone przez sąsiadów Bordenów, wśród których Andrew nie był człowiekiem zbyt lubianym.

Pod koniec lipca 1892 roku wszyscy domownicy – Abby, Andrew, Lizzie, Emma oraz służąca, 25-letnia Bridget Sullivan – rozchorowali się. Podejrzewano, że zatruli się baraniną, która leżała przez dwa dni w garnku na kuchni. Jednak Abby sądziła, że ktoś próbował ich otruć. Po kilku dniach Bordenowie wyzdrowieli.

Brutalny atak

Wieczorem 3 sierpnia, czyli w przeddzień morderstw, do domu Bordenów przyjechał John Vinnicum Morse, brat zmarłej wcześniej matki Lizzie i Emmy. Miał on przedyskutować z Andrew bliżej niesprecyzowane sprawy biznesowe, w związku z czym zaoferowano mu na kilka dni lokum w pokoju gościnnym.

Następnego dnia rano domownicy zjedli wspólnie z Morse’em śniadanie. Zaraz potem John i Andrew udali się do innego pokoju, gdzie przez następną godzinę o czymś dyskutowali, natomiast Emma pojechała do miejscowości Fairhaven, oddalonej od Fall River o 15 mil. Na krótko przed godziną 9.00 Morse pojechał na zakupy, a Andrew wybrał się na poranny spacer. Dalszy przebieg wypadków jest trudny do ustalenia. Prawdopodobnie przed godziną 10.00 Abby poszła na górę, by posprzątać pokój gościnny. Tam stanęła oko w oko ze swoim mordercą, który najpierw zadał jej cios ostrym narzędziem w skroń, a następnie ugodził ją w tył głowy 17 razy, co spowodowało jej natychmiastową śmierć.

Gdy Andrew wrócił o 10.30 do domu, nie mógł otworzyć frontowych drzwi kluczem, w związku z czym zapukał. Odpowiedziała mu Sullivan, która również nie mogła otworzyć tych samych drzwi od wewnątrz. Ostatecznie Andrew dostał się do środka i zapytał Lizzie, gdzie jest Abby. Córka miała mu powiedzieć, że jego żona dostała pilną wiadomość i udała się do domu chorej przyjaciółki. Jak później zeznała, pomogła ojcu zdjąć buty i ułożyć się na kanapie, gdzie zapadł w drzemkę. Kilkanaście minut później Sullivan, która znajdowała się w swoim pokoju na drugim piętrze, została zaalarmowana krzykiem Lizzie: – Ojciec nie żyje. Ktoś wszedł do domu i go zabił!

Bridget zbiegła na parter, gdzie zobaczyła krwawiące jeszcze ciało Andrew. Jak się później okazało, ktoś zadał mu ostrym narzędziem 10 uderzeń w głowę. Wezwany lekarz, który mieszkał po drugiej stronie ulicy, potwierdził, że Borden nie żyje i że jego śmierć nastąpiła prawdopodobnie ok. godziny 11.00. Wkrótce na miejscu tych wydarzeń zjawili się pierwsi policjanci. Szybko okazało się, że śledztwo zmierzać będzie tylko w jednym kierunku.

Sprawa przesądzona?

Lizzie została poddana policyjnemu przesłuchaniu, a jej zeznania pełne były nieścisłości. Twierdziła początkowo, że słyszała jakieś hałasy dochodzące z pierwszego piętra, ale potem zaprzeczyła temu. Nalegała też, że Abby opuściła dom, by odwiedzić przyjaciółkę, a potem prawdopodobnie wróciła i udała się na górę. W związku z tym po pewnym czasie Lizzie poleciła Sullivan, by poszła do pokoju gościnnego i sprawdziła, czy wszystko było w porządku. Wtedy to właśnie odkryto ciało zamordowanej. Wcześniej, kiedy Sullivan usiłowała wpuścić do domu Andrew, usłyszała rzekomo śmiech Lizzie, znajdującej się – jej zdaniem – na szczycie schodów. Jednak Borden zaprzeczyła, by w ogóle była w tym czasie na górze.

Policjanci, którzy przesłuchiwali Lizzie, twierdzili później, że nie podobał im się jej stosunek do całej sprawy. Była zbyt spokojna i opanowana, mimo że jej opowieść co jakiś czas się zmieniała i była pełna sprzeczności. Śledczy popełnili ponadto kilka zasadniczych błędów. Nie zbadano, czy na jej odzieży i ciele były jakieś ślady krwi, a jej pokój został wprawdzie przeszukany, ale w sposób bardzo powierzchowny.

Policjanci w piwnicy domu znaleźli dwa topory, dwie siekiery oraz odłamaną głowicę trzeciego topora. Jednak narzędzia te zostały skonfiskowane dopiero dwa dni później. Uznano potem, że narzędziem zbrodni był prawdopodobnie topór z brakującą rękojeścią. Dokonano też szczegółowej rewizji pokojów obu sióstr, co jednak nie przyniosło żadnych skutków.

Następnego dnia po morderstwie do sióstr Borden dołączyła ich przyjaciółka, Alice Russell, która postanowiła dotrzymać im towarzystwa. W domu nadal przebywał Morse, który ostatecznie wyjechał 6 sierpnia. Ponieważ nie było go w domu w czasie, gdy doszło do morderstw, nigdy nie był uważany za podejrzanego. W tym samym dniu siostrom Borden wizytę złożyli burmistrz oraz szef policji. Poinformowano Lizzie, że jest ona podejrzana o dokonanie podwójnego mordu.

Dwa dni później odbyło się końcowe przesłuchanie Lizzie, która zachowywała się dziwnie. Mogło to jednak wynikać z faktu, że przepisano jej morfinę „na uspokojenie nerwów”. Często przeczyła sama sobie i odmawiała odpowiadania nawet na takie pytania, które mogłyby prowadzić do korzystnych dla niej odpowiedzi. W wyniku tych zeznań odsunęli się od niej liczni znajomi, którzy wcześniej byli przekonani o jej niewinności. 11 sierpnia Borden została aresztowana, a 2 grudnia postawiono jej formalnie zarzut popełnienia podwójnego morderstwa.

Sensacyjny proces

5 czerwca 1893 roku Lizzie Borden stanęła przed sądem w New Bedford. O rozprawie tej stało się głośno w całym kraju. Dominowała powszechnie opinia, że podsądna zostanie uznana winną zarzucanych jej czynów. Jednak przebieg rozprawy sądowej był pod wieloma względami dość niezwykły. Największe zastrzeżenia obrońców budziła identyfikacja głowicy topora jako narzędzia zbrodni. Argumentowali oni, że nie istniały żadne przesłanki takiej identyfikacji, a zatem narzędzie, którym zostali zabici Andrew i Abby, pozostawało nieznane.

Inne kontrowersje dotyczyły faktu, że w domu Bordenów nie znaleziono żadnej odzieży ze śladami krwi, oczywiście poza ubraniami samych ofiar. Alice Russell zeznała, że 8 sierpnia, cztery dni po morderstwach, widziała Lizzie tnącą na kawałki jakąś suknię. Kobieta powiedziała jej wtedy, że zamierza to odzienie spalić, ponieważ było poplamione farbą. Obrońcy nigdy nie zakwestionowali tego zeznania, zwracając jedynie uwagę na fakt, że nikt nie jest w stanie ustalić, czym była poplamiona suknia.

W czasie procesu Sullivan potwierdziła, że siostry Borden były wrogie swojej macosze i bardzo rzadko zasiadały z nią do wspólnego stołu. Lizzie nazywała Abby „Mrs. Borden” i w zasadzie nie chciała mieć z nią nic wspólnego. Jednak fakty te w żaden sposób nie wyjaśniały, dlaczego Lizzie miałaby zabić nie tylko macochę, ale również swojego ojca.

Ponadto pojawiły się poważne wątpliwości na temat tego, czy Lizzie w ogóle była obecna w domu w czasie, gdy Abby i Andrew zostali zamordowani. Ona sama twierdziła, że około godziny 10.30 poszła do stodoły, gdzie przebywała przez ponad pół godziny. Potwierdziło to dwóch świadków: Hyman Lubinsky oraz Charles Gardner zeznali, że widzieli ją wychodzącą ze stodoły nieco po godzinie 11.00.

Rozprawa sądowa Borden nosiła znamiona typowego procesu poszlakowego. Żadnych konkretnych dowodów winy Lizzie nie było, a zatem wszystko polegało na przekonaniu przysięgłych o winie lub niewinności podsądnej na podstawie dość fragmentarycznych faktów. Wiele lat później porównano ten proces do rozpraw Bruno Hauptmanna, Ethel i Juliusz Rosenbergów oraz O.J. Simpsona. 20 czerwca 1893 roku, po zaledwie 90 minutach obrad, przysięgli oczyścili Borden ze wszystkich zarzutów. Dla wielu obserwatorów był to szokujący werdykt.

Do dziś nie wiadomo, kto zamordował Abby i Andrew. Lizzie wróciła do Fall River, kupiła większy dom w bardziej ekskluzywnej dzielnicy i zamieszkała tam wraz ze swoją siostrą. Jednak nie była tam mile widziana, gdyż niemal wszyscy w okolicy nadal uważali ją za morderczynię. Ostatecznie wyprowadziła się stamtąd w roku 1905 i nigdy już za życia nie zobaczyła swojej siostry.

Lizzie Borden zmarła na zapalenie płuc w 1927 roku. Jej siostra Emma zmarła 9 dni później. Obie siostry pochowane są obok siebie na cmentarzu Oak Grove. Sullivan przeprowadziła się do Montany i wyszła za mąż. Zmarła w roku 1948 i na krótko przed śmiercią wyznała rzekomo, że zmieniła przed sądem swoje zeznania, by pomóc w ten sposób Lizzie. Nie wiadomo jednak, na czym te zmiany miały polegać.

Nierozwiązana zagadka

Ponieważ sprawa podwójnego morderstwa w Fall River nigdy nie została do końca wyjaśniona, pojawiły się liczne teorie i spekulacje, których wiarygodność jest jednak niemożliwa do potwierdzenia. Pisarka Victoria Lincoln w 1967 roku zasugerowała, że Lizzie mogła popełnić zbrodnię w stanie tymczasowej całkowitej amnezji. Inni są zdania, że była ona prześladowana psychicznie i seksualnie przez ojca, co ostatecznie doprowadziło ją do desperackiego czynu. Sugestie takie pojawiły się w lokalnych gazetach tuż po morderstwach, ale w tamtych czasach tego rodzaju tematyka była praktycznie zakazana w mediach.

Autor powieści kryminalnych Ed McBain w swojej książce pt. Lizzie zasugerował, że Lizzie utrzymywała tajny związek lesbijski z Sullivan i że została przyłapana na gorącym uczynku przez Abby. Wreszcie Frank Spiering w roku 1984 wyraził pogląd, że choć Emma miała dobre alibi, gdyż przebywała w Fairhaven, teoretycznie mogła potajemnie wrócić do domu rodzinnego, zamordować Andrew i Abby, a następnie wyjechać ponownie, by na czas odebrać telegram o śmierci rodziców. Niestety prawdy już nigdy się nie dowiemy.

Andrzej Heyduk

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama