Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 12:28
Reklama KD Market
Reklama

Kochana, lecz samotna

Fenomen Agnieszki Osieckiej ciągle rozgrzewa Polaków. Pojawiają się kolejne książki na jej temat, serial Osiecka, który wyprodukowała Telewizja Polska, cieszy się ogromną popularnością. Napisała około 2 tysięcy piosenek! „Małgośka”, „Na całych jeziorach ty”, „Niech żyje bal”, „Uciekaj moje serce”, „Deszcze niespokojne” – to zaledwie promil przebojów, które wyszły spod jej pióra...

Pozornie była szczęściarą. W PRL-owskiej Polsce. Miała urodę, talent, sławę, pieniądze i wolność, o jakiej kobiety wtedy tylko marzyły. Nie bawiły ją konwenanse. I choć zmieniała mężczyzn jak rękawiczki, w głębi serca była smutna i samotna. Jej przyjaciele twierdzą, że ten niepokój w miłości i w życiu poetka przelewała na najpiękniejsze strofy o miłości, jakie słyszał świat.

Wojenne dzieciństwo

Była rodowitą warszawianką. Przyszła na świat 9 października 1936 roku. Jej matką była Maria z domu Sztechman, która w okresie międzywojennym prowadziła salony literackie, m.in. w kawiarniach „Ziemiańska” i „Sztuka i Moda”. W tym okresie Sztechmanówna poznała uzdolnionego pianistę Wiktora Osieckiego. Polak urodzony w Belgradzie uważał się za obywatela monarchii austro-węgierskiej i całe życie mówił po polsku z wyraźnym obcym akcentem. Wzięli ślub, a kiedy urodziła im się córka, Agnieszka, całą rodziną wyjechali do Zakopanego.

Tuż przed wojną wrócili do Warszawy do swojego domu na Saskiej Kępie. W czasie okupacji, kiedy Maria i Wiktor prowadzili własną kawiarnię „Watra” na ulicy Moniuszki, małą Agnieszką zajmowali się dziadkowie i opiekunka Nina. W czasie powstania warszawskiego Osieccy znaleźli schronienie w piwnicach swojej kawiarni. Po kapitulacji powstania zostali przesiedleni do obozu przejściowego w Pruszkowie, a następnie wysłani do obozu pracy w St. Pölten w dolnej Austrii. Pobyt tam Agnieszka wspominała jako czas pięknych wakacji, podczas których bawiła się z rówieśnikami z całego świata, i beztroskiego patrzenia w niebo, na którym wreszcie widziała ptaki, a nie bombowce.

Po powrocie do Polski okazało się, że kamienica, w której mieszkali, została całkowicie zniszczona, więc Osieccy zamieszkali u ojca Marii Osieckiej. We wrześniu 1945 roku Agnieszka została uczennicą IV klasy Publicznej Szkoły Powszechnej nr 173 w Warszawie. W grudniu tego samego roku zaczęła prowadzić dziennik, w którym nie tylko opisywała bieżące wydarzenia, ale wracała też do tych zapamiętanych z lat wcześniejszych. Ołówek i papier stali się jej najwierniejszymi przyjaciółmi. Po ukończeniu szkoły powszechnej Osiecka została uczennicą Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Skłodowskiej-Curie. Rok później wraz z rodzicami przeprowadziła się do dwupokojowego mieszkania na Dąbrowieckiej 25, również na Saskiej Kępie i temu adresowi pozostała wierna do końca życia.

Córeczka tatusia

Jedną z najważniejszych osób w życiu poetki był jej ojciec. Matkę uważała za osobę pozbawioną charakteru, słabą i zbyt uległą. To Wiktor Osiecki starał się, aby córka myślała samodzielnie, była osobą nieskrępowaną, na której poglądy nie ma wpływu ani historia, ani uwarunkowania. Jednak czasem te rozmowy z ojcem doprowadzały Agnieszkę do „rozstroju myślowego”, co skutkowało zmiennością poglądów. Raz należała do konserwatywnej paczki z Saskiej Kępy, po czym zostawała aktywistką Związku Młodzieży Polskiej, komunistycznej młodzieżówki, wzorowanej na radzieckim Komsomole. Pełniła tam funkcję sekretarki koła i kierowniczki agitacyjno-propagandowej.

Wiktor Osiecki bardzo dbał o wykształcenie córki. Agnieszka znała pięć języków, co w tamtych czasach było absolutną rzadkością. Mimo to przyszła poetka omal nie zdała matury z matematyki, która była jej piętą achillesową. Ulitowała się̨ jednak nad nią̨ profesorka i przepuściła ją na ustnym egzaminie z tego przedmiotu, pod warunkiem, że Agnieszka nigdy w życiu nie pójdzie na politechnikę. I Osiecka słowa dotrzymała. Poszła na Uniwersytet Warszawski, na dziennikarstwo. Potem jeszcze studiowała reżyserię w łódzkiej filmówce.

Ojciec długo był dla niej największym autorytetem, mimo że nie potrafił okazywać uczuć ani córce, ani żonie. Miewał za to kochanki i im się oddawał. Kiedyś nastoletnia Agnieszka przypadkowo podsłuchała rozmowę ojca. Usłyszała, jak błaga jakąś kobietę, aby go nie zostawiała. Nie była to mama poetki. Tego dnia Wiktor na zawsze stracił autorytet w oczach córki. W 1951 roku Wiktor Osiecki oficjalnie zaczął spotykać się z poznaną rok wcześniej Józefiną Pellegrini, aktorką, piosenkarką i wróżbitką włoskiego pochodzenia. Dla niej wyprowadził się z domu porzucając żonę i córkę. Dla Agnieszki to był cios, który zaważył na całym jej życiu, a zwłaszcza na relacjach z mężczyznami.

Ach, ci mężczyźni

A na brak zainteresowania Osiecka nigdy nie narzekała. Pierwszym mężczyzną jej życia był Marek Hłasko, którego poznała jako 19-latka. Hłasko miał już na koncie debiutancki tom opowiadań Pierwszy krok w chmurach, a Agnieszka – wówczas już studentka, działała w Studenckim Teatrze Satyryków. Ich relacja nie przetrwała, ale była ważna dla poetki. Na pogrzebie Hłaski Osiecka zjawiła się w białym futrze, które od niego dostała, a w ręku trzymała butelkę wódki.

Jej pierwszym mężem został w 1963 r. Wojciech Frykowski, słynny łódzki bon vivant, producent filmowy i przyjaciel Romana Polańskiego. To Frykowski wraz z żoną reżysera, Sharon Tate, został zamordowany przez sektę Mansona w 1970 roku. Rozstali się kilka miesięcy po ślubie. Poetka przyznała, że pomyliła flirt z miłością, ale nawet potem wypowiadała się o Frykowskim z czułością: „Wojtek był postacią tak malowniczą, że w wielu ludziach, nie tylko we mnie, wzbudzał fascynacje literackie. Posiadał swoisty dar uwodzenia ludzi, nie tylko kobiet, ale i mężczyzn”.

Drugim i ostatnim mężem Agnieszki był reżyser teatralny Wojciech Jesionka. Pobrali się w 1966 roku, rozwiedli 3 lata później.

W międzyczasie Osiecka była w związkach z innymi mężczyznami, m.in. z Jeremim Przyborą ze słynnego „Kabaretu Starszych Panów”. Poznali się w 1964 roku. Przybora miał wówczas 49 lat, żonę i syna, a Osiecka była 28-letnią, cenioną autorką tekstów i dziennikarką. Dla Osieckiej Przybora porzucił rodzinę. Mieszkali nawet jakiś czas w wynajętej kawalerce na warszawskiej Pradze, ale ich drogi szybko zaczęły się rozchodzić. On wolał ciszę domu, ona chciała fruwać po świecie.

Na liście jej miłości i fascynacji znaleźli się też: Jerzy Giedroyć, Zbigniew Mentzel i Daniel Passent. To tylko ci najważniejsi. Bo, jak twierdzi Krystyna Janda, aktorka i przyjaciółka poetki: „kochali się w niej najwięksi tego kraju. Chociaż… »kochali« to może za dużo powiedziane – przeżywali z nią fascynujące epizody. To ona była wiecznie zakochana, zwykle nieszczęśliwie”.

Swatka na medal

Choć sama nie potrafiła znaleźć miłości, Osiecka była matką chrzestną dwóch znanych małżeństw – Maryli Rodowicz i Andrzeja Dużyńskiego oraz Krystyny Demskiej i Daniela Olbrychskiego.

„To był 1988 rok. Agnieszka przyjechała do Wrocławia na kolejny Przegląd Piosenki Aktorskiej i zadzwoniła, że koniecznie musimy się zobaczyć – opowiada Krystyna Demska-Olbrychska w książce Beaty Biały Osiecka, tego o mnie nie wiecie. – Umówiłyśmy się w Hotelu Wrocław, w którym się zatrzymała. Spotkałyśmy się więc w porze śniadaniowej w kawiarni hotelu. Przychodzę, a tam siedzi Agnieszka, jej bliska koleżanka, malarka Kasia Ważyk oraz Daniel Olbrychski. Wcześniej bardzo dużo mi o nim opowiadała, jaki jest fantastyczny. Złapała za ręce mnie i Daniela i powiedziała: »Krysiu, przyjrzyj mu się uważnie – on jeszcze nigdy nie spotkał kobiety, która by na niego zasługiwała«”. Do dziś są wspaniałym małżeństwem.

„Dosyć tych artystów, musisz poznać inżyniera. Ja znam takiego – powiedziała z kolei do Maryli Rodowicz. – U Andrzeja odbywają się imprezy, bo on jest prywaciarzem i ma kasę” – opowiadała Agnieszka przyjaciółce. „No i się zakochałam w Andrzeju” – opowiada Maryla Rodowicz o swoim byłym już mężu, choć małżeństwem byli ponad 30 lat.

Matka – nie-matka

Osiecka do końca mieszkała w domu swojej matki przy ulicy Dąbrowieckiej 25 na Saskiej Kępie. To było miejsce, do którego wracała poraniona i zrozpaczona po kolejnych rozstaniach z mężczyznami. Maryla Rodowicz tak to wspomina: „Kiedy kończyły się jej związki, zawsze lądowała u mamusi. Wracała do swojego pokoiku, w którym był tapczan, biurko, kominek i mata słomiana na ścianie”.

W tym mieszkaniu wychowywała się od trzeciego roku życia i tylko tu czuła się bezpiecznie. Inna jej przyjaciółka, malarka Hanna Bakuła, uważa z kolei, że Osiecka do końca była małą dziewczynką, która potrzebowała opieki. „Przecież ona nie wiedziała nawet, jak się włącza żelazko! Tacy ludzie nie mogą sami mieszkać” – opowiadała biografce poetki.

Relacja Osieckiej z matką zawsze była dziwna, matka nie pozwalała jej się przytulać, dotykać. Nawet dorosła Agnieszka nie miała swoich kluczy do mieszkania. „Musiała wracać do domu przed dwudziestą trzecią, bo matka zamykała drzwi. Jedyne klucze, jakie Agnieszka miała, to były te do mojej pracowni w domu naprzeciwko, gdzie często nocowała” – wspomina Bakuła.

Osiecka nie potrafiła stworzyć domu dla siebie ani dla Daniela Passenta, z którym miał córkę Agatę. Dziewczynka urodziła się w 1973 roku. Początkowo dzieciństwo małej Agaty nie różniło się od tego, które miały inne małe dziewczynki. „Nie miałam wrażenia, że są koło mnie wielkie figury, które chcą mi imponować czy rzucać wyzwania” – wspominała córka poetki w jednym z wywiadów. Wszystko się zmieniło, kiedy dziewczynka miała 6 lat. Agnieszka wyprowadziła się z domu i ciężar wychowania córki został na jej ojcu, Danielu. Co gorsza, Passent mocno przeżywał rozstanie z Osiecką. „Na moich oczach tata zupełnie się rozsypał z rozpaczy. Był ofiarą rozstania, więc tym silniej stanęłam w jego obronie, a mamę piętnowałam” – opowiadała Agata.

W ich relacji pojawił się wkrótce kolejny problem – postępująca choroba alkoholowa poetki. Agata dowiedziała się o niej będąc jeszcze uczennicą szkoły podstawowej, ale nie pamięta z tego okresu żadnej drastycznej sceny. Niestety, choroba powoli, ale jednak postępowała. Passentówna zapytana o najbardziej wstydliwy moment choroby matki wspomina uroczystość na zakończenie swoich studiów. „Prosiłam ją: »Nie pij chociaż dzisiaj«. Powiedziała: »Dobrze, córeczko, nie ma sprawy«. A potem się upiła, wszyscy widzieli. Wiecznie te cholerne niespełnione obietnice”.

Wszechstronna i samotna

Osiecka była nie tylko autorką tekstów i poetką. Była też dziennikarką oraz reżyserką telewizyjną i teatralną. Jeszcze w trakcie studiów w łódzkiej filmówce Osiecka wyreżyserowała filmową etiudę Słoń, opartą na motywach opowiadania Sławomira Mrożka. Była asystentką na planie Niewinnych czarodziejów w reż. Andrzeja Wajdy. Przez 18 lat związana była ze Studenckim Teatrem Satyryków, była członkiem rady artystycznej tego teatru i napisała dla niego ponad 160 tekstów. W polskim radio przez siedem lat prowadziła Radiowe Studio Piosenki.

Ale zawsze wiedziała, że jej domeną jest pisanie. W jednym z wywiadów mówiła: – Na drugim czy trzecim roku [filmówki – red.] zrozumiałam, że nie będę reżyserem, kiedy zaczęłam pisać piosenki i artykuły. Bo człowiek, który pisze, może to robić sam w pokoiku, tramwaju, pod ulubionym drzewem, a do filmu trzeba mieć szaloną energię, zdrowie i umiejętność przebywania w dużych grupach ludzi.

Publikowała teksty, eseje, reportaże na łamach wielu gazet. Pod koniec życia współpracowała z teatrem Atelier w Sopocie, dla którego napisała swoje ostatnie sztuki i utwory. Obecnie jest też patronką tego teatru. To tu co roku odbywają się półfinałowe koncerty konkursu na interpretacje piosenek poetki pt. „Pamiętajmy o Osieckiej”.

Pod koniec życia Osiecka często narzekała na samotność. Z mężczyzn przy jej boku pozostał jedynie André Ochodlo, z którym wspólnie tworzyli sopocki teatr. Magda Czapińska, poetka, która przyjaźniła się z Osiecką, tak to widziała: „Wszyscy zawsze mieliśmy wrażenie, że jest królową życia, że wybiera mężczyzn, a teraz myślę, że była samotna i zziębnięta w środku”. Sama Osiecka o swoim życiu powiedziała: „Zła historia, dobrze opowiedziana”. Jej historia zakończyła się 7 marca 1997 roku. Ale pamięć o niej wciąż jest żywa.

Małgorzata Matuszewska

Cytaty pochodzą z książki Beaty Biały Osiecka. Tego o mnie nie wiecie.


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama