Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 13 listopada 2024 20:14
Reklama KD Market

Świeży powiew polonijnej „Zemsty”

Świeży powiew polonijnej „Zemsty”

Współczesność w teatrze to między innymi kreowanie klasycznych obrazów w nowej formie, dostosowanej do teraźniejszego odbiorcy. Dobrym tego przykładem jest „Zemsta” na podstawie komedii hrabiego Aleksandra Fredry wystawiona przez polonijny Teatr Nasz na przedmieściach Chicago.

W obecnych pandemicznych czasach nie jest łatwo zrealizować przedsięwzięcie kulturalne, wymagające zaangażowania kilkudziesięciu osób. Reżyser Ryszard Gajewski-Gębka szczerze opowiadał o problemach narodzin spektaklu, który w ubiegły weekend został wystawiony na deskach Teatru Leela. – Było ciężko. To było dla nas duże wyzwanie. Nie mieliśmy gdzie próbować. I po prostu próbowaliśmy na Zoomie. Uczyłem kolegów i koleżanki, którzy nie są zawodowymi aktorami, ale są na tyle dobrzy, że mogą robić zawodowy teatr. Udało się. Było ciężko przez te miesiące, ale wyszło. 

Przygotowanie spektaklu zajęło prawie rok czasu. Na nowe, do tej pory niespotykane bariery uwagę zwróciła Lilianna Totten, kreująca postać Podstoliny Hanny Czepiersińskiej. – Największe problemy sprawiało nam to, że nie mogliśmy być ze sobą, nie mieliśmy relacji. Wszystko trenowaliśmy online, tak na sucho. 

Katarzyna Żytkiewicz, wcielająca się w postać Śmigielskiego, nabierała nowych umiejętności sportowych na potrzeby sztuki, także online. – Uczyłam się karate pod pilnym okiem reżysera, spoglądającego na mnie przez Zoom. Nie było zmiłuj się. Było to dla mnie nowe doświadczenie sceniczne.

Całość spektaklu można podzielić na trzy dominujące motywy. Pierwszym jest język, a właściwie forma wypowiedzi. Aleksander Fredro znany jest ze swojego dowcipu lingwistycznego. Należy zaznaczyć, że oryginalny tekst, na potrzeby inscenizacji, został częściowo skrócony, ale widzom wciąż dostarczono odpowiednią dawkę humoru. Na szczególną uwagę zasługuje kreacja Papkina w wykonaniu Wojciecha Sandacza, który w mistrzowski sposób nawiązywał kontakt z publicznością, a ponadto, co widać było po spontanicznych reakcjach – spełnił jej gusta. 

Drugim motywem jest oprawa muzyczna. Nowoczesna muzyka, jaka rozbrzmiewała miejscami, narzucała skojarzenia z czasem teraźniejszym. Trzecim elementem jest scenografia. Aktorzy Teatru Nasz nie byli ubrani w kontusze, nie używali parabellum czy szabli, a akcja nie toczy się na zamku. Minimalna ilość rekwizytów i awangardowo współczesne kostiumy sprawiają, że odbiorca może skoncentrować swoją uwagę na tym, co najważniejsze, czyli na ciągle aktualnej treści. 

Chociaż od oryginalnej premiery „Zemsty” minęło ponad 200 lat, to nasze ludzkie przywary są takie same. Polacy kłócili się dawniej i kłócą obecnie. Także rola Papkina (Magdalena Miśkowiec i Aldona Olchowska) to wyraz naszych nieprzemijających, mało chlubnych charakterów. Bo przecież egoizm, snobizm, narcyzm towarzyszą nam od zarania dziejów i zapewne jeszcze długo nas nie opuszczą.

Podtytuł spektaklu „Dyskretny urok rodziny” także nawiązuje do współczesnych czasów. A jaki to urok? O tym przekonali się widzowie na przedstawieniu. Dla wszystkich ciekawych zapewne jeszcze zdarzy się okazja, by się przekonać o tym osobiście, ponieważ Teatr Nasz ma nadzieję powrócić do nas z tą komedią. 

„Zemsta” w wykonaniu polonijnych artystów wpisuje się w szeroko pojętą koncepcję teatru współczesności. Świeża forma z reżyserskimi modyfikacjami dociera zarówno do starszej, jak i tej młodszej części miłośników teatru. Jeżeli goście na widowni zaakceptowali nowe, teraźniejsze spojrzenie na dzieło Fredry, to jest to największa nagroda dla zespołu aktorskiego za ich trud i poświęcenie włożone w przygotowanie spektaklu.

Tekst i zdjęcia: Artur Partyka

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama