All About
Jedną z poważniejszych barier w rozwoju firm transportowych jest niedobór kierowców z prawem jazdy CDL. Dla kogoś obserwującego proces rekrutacji z zewnątrz może wydawać się on wyjątkowo prosty. Firma transportowa daje ogłoszenie, kandydat zgłasza się, pokazuje prawo jazdy CDL, wsiada do ciężarówki, jedzie i sprawa załatwiona. A jednak to nieco bardziej skomplikowane.
Proces jest praco- i czasochłonny. Najpierw sprawdzany jest rekord jazdy kandydata, Motor Vehicle Record, MVR. Następnie czy nie ma zakazu prowadzenia pojazdów komercyjnych ze względu na pozytywne testy narkotykowe lub alkoholowe – clearinghouse query. Pre-Employment Screening Program, PSP jest kolejnym krokiem, a oznacza sprawdzenie historii pracy. PSP pozwala przyszłemu pracodawcy na zapoznanie się z ostatnimi pięcioma laty pod względem ewentualnych zaistniałych wypadków oraz ostatnimi trzema laty pod względem kontroli drogowych i ich rezultatów.
Jeżeli kandydat do tego czasu przebrnął pozytywnie przez wszystkie wymagania, zabierany jest na jazdę próbna, gdzie sprawdzane są jego obycie z ciężarówką i umiejętności prowadzenia. Ostatnim krokiem jest wykonanie testu na obecność narkotyków, popularnie zwanym pre-employment drug test.
Wiele firm transportowych jeszcze przed wyjazdem w pierwsza trasę zaprasza kierowcę na kilkugodzinny program adaptacyjny, zwany rownież orientacją. Trener prowadzący orientację opowiada o tym, jakie są oczekiwania wobec kierowcy, kiedy jest w trasie, o procedurach bezpieczeństwa oraz metodach komunikacji.
Według magazynu dla przewoźników „CCJ”, rotacja kierowców dla przemysłu transportowego to niebagatelny wydatek szacowany średnio na 10 do 15 tys. dol. rocznie od osoby (rekrutacja, trening, wdrażanie pracownika na nowe stanowisko).
Prawdopodobnie w niedługim czasie taka forma zatrudnienia przejdzie do lamusa, bowiem na horyzoncie pojawił się startup, którego celem jest zrewolucjonizowanie tego procesu.
„Moim zdaniem bezpośrednie zatrudnianie jest sprawą przeszłości” – twierdzi Tim Henry, dyrektor naczelny Haul. Henry nie stawia na samojeżdżące ciężarówki, ale jego Haul to zaawansowana platforma zatrudnienia kontaktująca firmy transportowe z poszukującymi pracy kierowcami CDL.
Szczególnie teraz, w czasach pandemii, Haul pomaga zachować balans pomiędzy przewoźnikami, którzy utracili znaczną część biznesu a tymi, którzy pozyskali nowe kontrakty. Ci pierwsi są zmuszeni do zrezygnowania z usług części swojego personelu, drudzy potrzebują natychmiast dodatkowych rąk do pracy.
Wielu powie, że Haul to kolejna agencja pracy i po części będą mieli rację, ale tylko po części. Różnica polega na tym, iż każdy kierowca chcący współpracować z Haul musi wypełnić ankietę online i po rygorystycznej weryfikacji zostaje przyjęty jako pełnoetatowy pracownik W-2, z konkurencyjnym wynagrodzeniem i świadczeniami.
Fakt, że aby zostać współpracownikiem tej nietypowej platformy trzeba mieć minimalne pojęcie o technologii, ale kto w obecnej erze nie posiada telefonu komórkowego z ekranem dotykowym.
Po przyjęciu do pracy należy zalogować się na aplikację Haul DRIVER i przejść czterogodzinny kurs/trening stworzony przez Instructional Technologies Inc.
W późniejszym czasie ta sama aplikacja pozwala kierowcy na kontrolę godzin pracy oraz wysokość zarobków. Haul płaci stawkę godzinową z cotygodniowymi wypłatami.Dla kierowców, którzy nie chcą wiązać się z pracodawcą na stałe, jest to doskonałe rozwiązanie. Przykładowo po „wypożyczeniu” na trzytygodniowy kontrakt dla jednej firmy kierowca otrzymuje, przez tę samą aplikację, propozycje kolejnych prac, które może przyjąć bądź nie.
Zdarzały się rownież przypadki, że obie strony, czyli firma wypożyczająca i kierowca, byli tak zadowoleni ze współpracy, że kierowca „zakotwiczył” tam na dłuższy czas.
Na chwilę obecną Haul działa w Kalifornii, Teksasie i Georgii, ale w najbliższych planach jest ekspansja na cały kraj. Powodzenia!
Szerokiej i bezpiecznej drogi życzy ALL ABOUT TRUCKS. We put Truckers first!
