„Białe, czerwone i zielone – historie zmyślone”. Nowa książka o losach polskich imigrantów z przymrużeniem oka
- 12/11/2020 12:10 AM
„Białe, czerwone i zielone – historie zmyślone” to zbiór ośmiu opowiadań o losach Polaków na emigracji w Stanach Zjednoczonych. Losów śmiesznych i tragicznych, obfitujących w sukcesy, porażki i paradoksy. Historii, których, jak podpowiada autor, nie należy traktować zupełnie poważnie, lecz w których – niczym w lekko skrzywionym zwierciadle – odbija się chicagowska Polonia.
Choć autor Andrzej Moniuszko, lekarz, wielokrotnie zaznacza, choćby w samym tytule, że historie są przypadkowe i nie dotyczą konkretnych osób, można szybko się zorientować, że realia polonijnej emigracji nie są mu obce.
Już we wstępie raczy Czytelnika przeglądem chicagowskiej Polonii, którą tak dobrze znać może tylko ktoś, kto sam przeszedł umowną drogę z „Milłoków” na wygodne przedmieścia i wszystko, co jest pomiędzy. W upalny letni dzień na pożegnalnej imprezie z grillem na „jardzie” schodzą się mieszkający w Wietrznym Mieście i okolicach Polacy. Jest amerykańska whiskey, panie z domków, które pilnują „dziadków”, chicagowskie małżeństwa, boyfriendy, aspirujące modelki, lexusy i polska kiełbasa.
W tym wstępie można też wyczuć lekki wątek lekarski, gdyż Piotr „kilka rurek w sercu już ma założonych”, Barbara wstaje w nocy, bo „coś z pęcherzem nie tak”, są też „migreny albo zwyczajne bóle głowy”, zaś na imprezę przyjeżdża lekarz Mirek, który nie chcąc się wyróżniać „przyjechał lexusem, a nie bentleyem, którym jeździ tylko na zjazd lekarzy”.
W kolejnych ośmiu rozdziałach odnaleźć można historie bohaterów, którzy choć niby niezidentyfikowani i przypadkowi, wydają się nam jednak znajomi. Jest m.in. Alicja, polska lekarka, która uciekła do Stanów przed plotkami w swojej wiosce, Bogdan, który choć bezskutecznie szukał żony, żeby zalegalizować pobyt, to odnalazł pasję podróżniczą i nawet otworzył małe biuro podróży i Edek, który próbował szczęścia w Ameryce, gdyż w Polsce nic mu się, oprócz picia, nie udawało.
Historie nie są ściśle osadzone w czasie, co było zamierzeniem autora, który chciał wyeliminować zbieżność wydarzeń i kłaść nacisk na uniwersalność opisywanych losów na emigracji. W opisach tych humor miesza się z refleksją, nieraz tragedią i paradoksem, a sukcesy z porażkami. Bohaterowie zdają się być nieco przerysowani i bardziej lub mniej zamierzenie odzwierciedlają wiele stereotypów i polskich cech narodowych.
Weźmy na przykład historię z pierwszego rozdziału „Alicja, plotki i adresy”. Autor opowiada w niej o lekarce, która mimo dobrej pozycji państwowej i prywatnej praktyki w Polsce, pada ofiarą małomiasteczkowych plotek, co rujnuje jej karierę i reputację. Z łatwością przyjeżdża do Ameryki, gdzie przez wiele lat wiedzie życie opiekunki do kolejnych „babć”, a przy okazji odnosi wielki finansowy sukces grając na giełdzie. Żywot Alicji, jak na imigrantkę nie mówiącą po angielsku, zdaje się być łatwy i szczęśliwy, urozmaicony przez zakupy, kosmetyczki, narzeczonego i kolejne operacje plastyczne. Po zbiciu fortuny „na domkach” rozważa powrót z taką sumą pieniędzy, że „całą wieś może dla siebie kupić”.
Taki był zresztą zamysł autora, aby nie traktować śmiertelnie poważnie nie tylko przedstawionych w książce bohaterów i zdarzeń, ale również, a może przede wszystkim – nas samych.
– Bierzemy siebie tak bardzo na serio i tak bardzo nienawidzimy wszelkiej krytyki, że często nas to ogranicza. Gdybyśmy potrafili czasem się z siebie pośmiać lub popatrzeć na siebie z boku, to byłoby nam dużo, dużo łatwiej – podsumowuje główny przekaz swojej książki Andrzej Moniuszko.
Książka jest nie tylko owocem wolnego czasu Moniuszki po przejściu na emeryturę, lecz również pisarskiej smykałki jeszcze z czasów młodości, gdy współpracował z czasopismami studenckimi, m.in. „Nowy Medyk”.
Dr Andrzej Moniuszko w Polsce pracował w państwowej służbie zdrowia w Białymstoku jako lekarz chorób wewnętrznych. Do Stanów przyjechał w połowie lat 90., jak twierdzi, „tak jak każdy” – do rodziny, trochę zarobić, zobaczyć i wrócić. „Nic tak długo nie trwa jak rzeczy tymczasowe” – śmieje się po 25 latach w Ameryce.
Po przyjeździe do Stanów nostryfikował dyplom lekarski, ale wobec trudności z dostaniem się na rezydenturę, zrobił studia w zakresie technologii medycyny nuklearnej i w tym zawodzie pracował w AMITA Resurrection w Chicago aż do emerytury. Jest współautorem trzech podręczników w zakresie medycyny nuklearnej w języku angielskim. Książka „Białe, czerwone i zielone – historie zmyślone” to jego debiut w języku polskim.
Zapytany o inspirację do napisania „historii zmyślonych”, autor odpowiada, że ich fragmenty musiały utknąć mu gdzieś w pamięci podczas rozmów i „wypłynęły” przy okazji pisania książki.
– Albo je gdzieś usłyszałem, albo mi się przyśniły, albo wydarzyły się kiedyś, albo może wydarzą się w przyszłości. To nie są życiorysy poszczególnych osób. Te historie to trochę jak wróżby Cyganki, która mówi, że „dostaniesz list” – mówi Moniuszko.
Napisanie i wydanie książki w Stanach Zjednoczonych to marzenie niejednego imigranta. Moniuszko nie kryje jednak, że proces był trudny i czasochłonny. Pandemia spowodowała dodatkowe opóźnienia i trudności.
– Poszukiwanie wydawnictwa, negocjowanie ceny, wielokrotne korekty – to bardzo czasochłonny i pracochłonny proces, zwłaszcza dla tak niecierpliwego autora jak ja. Pisanie było tysiąc razy przyjemniejsze – wspomina autor.
Książka „Białe, czerwone i zielone – historie zmyślone” dostępna jest na Amazonie, na stronach internetowych księgarni wysyłkowych w Polsce oraz możliwa jest do zamówienia w polonijnych księgarniach.
Joanna Marszałek
[email protected]
Reklama