Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 12:06
Reklama KD Market

Nadwaga i otyłość u dzieci ukrytym problemem pandemii

Nadwaga i otyłość u dzieci ukrytym problemem pandemii
Przesiadywanie w domu, więcej czasu przed ekranami, odwołane zajęcia sportowe i brak ruchu – oprócz stresu emocjonalnego mogą mieć jeszcze inny niezamierzony efekt u dzieci. Są nim nadwaga i otyłość, które jeszcze na długo przed pandemią były uważane za ogólnokrajowy problem. Eksperci biją na alarm, że pandemia koronawirusa może odwrócić pozytywny trend stopniowego „odchudzania” amerykańskiej młodzieży, który udało się osiągnąć w ostatniej dekadzie. Sonia zaczęła przybierać na wadze w piątej klasie, gdy weszła w okres dojrzewania. Lekarz rodzinny zwracał uwagę na skoki na siatce centylowej, lecz rodzice byli spokojni – córka była przecież zapaloną koszykarką. Gdy wybuchła pandemia, intensywne treningi zamieniły się w seriale na Netfliksie. Z boiska w pobliskim parku wymontowano kosze. Na brak kontaktu z rówieśnikami pomagały słodycze i chipsy. Nieobecność pracujących rodziców i nadmiar wolnego czasu zaowocowały wycieczkami do dzielnicowych sklepików, gdzie zawsze i tanio można było kupić przekąski i słodkie napoje. Podczas wizyty lekarskiej poprzedzającej nowy rok szkolny lekarz stwierdziła u Soni otyłość i skierowała na program ProActiveKids. Jednak okazało się, że z powodu pandemii został on odwołany. Rozpoczął się nowy rok szkolny – znowu online. Rosnący problem Jeszcze przed pandemią połowa szóstoklasistów i jedna trzecia uczniów zerówki w Chicago miała nadwagę lub otyłość. W skali całego Illinois prawie 15 proc. dzieci i młodzieży w wieku od 10 do 17 lat jest otyłych. Pod tym względem Illinois plasuje się na 24. miejscu pośród wszystkich 50 stanów – wynika z najnowszych statystyk opublikowanych przez Robert Wood Johnson Foundation. Rosnący problem nadwagi i otyłości u dzieci i młodzieży w czasie pandemii zauważyła w swoim gabinecie w Schaumburg Bogusława Susol, licencjonowana i dyplomowana dietetyk. – Załamane mamy nie wiedzą co robić, bo nagle spadł na nie problem zdrowego wyżywienia rodziny, podczas gdy wiele z nich pracując nie jest w stanie wykazywać się kreatywnością w kuchni. Pod nieobecność rodzica często okazuje się, że najlepszym  lunchem dla dziecka jest kanapka Subway czy inny gotowy fast food. Dzieci ani nawet nastolatki nie są w stanie zdrowo zagospodarować lodówki czy spiżarki. Rodzice odpowiedzialni Dietetyk podkreśla, że to na rodzicach spoczywa obowiązek zapewnienia dziecku zdrowego żywienia i to rodzice są odpowiedzialni za to, co jest w domu do jedzenia. Radzi jednocześnie, by w przygotowywanie zdrowego jadłospisu zaangażować całą rodzinę. – Nie wystarczy kupić owoców i warzyw i wrzucić ich do lodówki. Cała rodzina powinna uczestniczyć w myciu, krojeniu i przygotowywaniu gotowych do spożycia zdrowych składników. Niech wszystko, co zdrowe jest gotowe do spożycia w lodówce. Nie kupujmy worów „snacków”, mimo że jest to opłacalne cenowo. Nie będziemy się wówczas skarżyć, że nasze dziecko „tylko by snacki jadło”. Kolejnym problemem, zdaniem Susol, jest pozbawianie dzieci autonomii w zakresie wyboru tego, co chcą jeść. Jest gorącą entuzjastką serwowania posiłków w stylu rodzinnym. – Nie nakładajmy dzieciom kopiastych talerzy. Postawmy przed nimi zdrowe opcje i niech same zdecydują, co sobie nałożą. Nieraz mogą nas zaskoczyć, serwując sobie nowe warzywo. Dietetyk podkreśla, że edukację żywieniową należy rozpoczynać z dziećmi od najmłodszych lat. Można to osiągnąć przez angażowanie ich do pomocy w kuchni, a przy okazji zabawy – uczyć. –  My, matki Polki, zawsze chcemy wszystko same, po swojemu i perfekcyjnie. Tymczasem nawet paroletnie dzieci mogą dotykać, kosztować i „uczyć się” warzyw, owoców i zdrowych produktów. Młodsze dzieci bardzo lubią zabawę w „jedzenie kolorów tęczy”. Z nastolatkami świetnie sprawdzają się aplikacje dotyczące zdrowego żywienia itp. Susol ostrzega również, że w przypadku jedzenia nakazy i zakazy, wywoływanie poczucia winy, czy przywiązywanie uwagi do wagi czy wyglądu to najprostsza droga do zaburzeń odżywiania, zwłaszcza u starszych dzieci. Radzi też, by kompletnie wyeliminować ze słownictwa określenie „dieta”. – Mówmy raczej dużo o dobrym odżywianiu i dbaniu o zdrowie. Dzieci, a zwłaszcza dziewczynki, są na tym punkcie bardzo wrażliwe i nie chcemy wywołać u nich niepotrzebnych reakcji. Im zdrowiej, tym drożej Bliższa analiza danych dotyczących nadwagi i otyłości w Illinois ujawnia przy okazji dysproporcje etniczne, rasowe i ekonomiczne. W Illinois największy problem otyłości zanotowano u dzieci afroamerykańskich (22,9 proc. otyłych dzieci). U dzieci latynoskich otyłość jest na poziomie 20,7 proc. U dzieci rasy białej współczynnik ten wynosi 11,7 proc., zaś tylko 5,9 proc. dzieci pochodzenia azjatyckiego w Illinois cierpi na otyłość. W dobie pandemii na problem otyłości w paradoksalny sposób nakłada się również problem braku bezpieczeństwa żywnościowego. Zdrowe odżywianie, gotowanie pełnowartościowego posiłku dla rodziny jest dużo droższe niż zamówienie fast foodu czy ugotowanie czegoś na szybko z pudełka. Wskaźnik otyłości jest również wyższy w gospodarstwach domowych zarabiających poniżej federalnego progu ubóstwa (21,5 proc.). U rodzin zarabiających czterokrotnie więcej niż federalny poziom ubóstwa, wskaźnik otyłości był prawie o połowę niższy (8,8 proc.). W badaniu stwierdzono również, że u młodszych dzieci w wieku od 2 do 4 lat, biorących udział w programie WIC (Special Supplemental Nutrition Program for Women, Infants and Children), wskaźnik otyłości zmniejszył się w ciągu sześciu lat z 15,9 proc. do 13,9 proc. Ogólnokrajowy wskaźnik otyłości w grupie wiekowej od 10 do 17 lat wynosi 15,5 procent – wynika z danych zamieszczonych na stronie State of Childhood Obesity, która jest jednym z projektów fundacji Robert Wood Johnson. Dla zdrowia psychicznego Problem spadku aktywności fizycznej i związanych z nim skutków w czasie pandemii dotyczy nie tylko dzieci. Eksperci podkreślają, że ograniczony dostęp do obiektów sportowych może mieć negatywne skutki dla zdrowia publicznego. Na rosnący problem chorób cywilizacyjnych w obliczu pandemii zwraca uwagę Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), która ostatnio zaktualizowała wytyczne dotyczące aktywności fizycznej. WHO rekomenduje osobom dorosłym podejmowanie od 150 do 300 minut (wcześniej 150 minut) umiarkowanego bądź intensywnego wysiłku fizycznego w tygodniu. Według WHO niedobór ruchu odpowiada aktualnie za blisko 5 milionów zgonów w ciągu roku na całym świecie. Co ważne, sport może również pomóc utrzymać zdrowie psychiczne i dobre samopoczucie w dobie pandemii. Z badań wynika, że już nie tylko wspieranie zdrowia fizycznego jest najczęściej wskazywanym powodem podejmowania aktywności fizycznej. Zwiększył się odsetek osób podejmujących aktywność fizyczną ze względu na samopoczucie. Aktywność fizyczna zmniejsza również negatywne skutki pracy zdalnej: wśród ćwiczących pracowników aż 42 proc. wskazuje, że nie odczuwa jej skutków, podczas gdy podobną deklarację składa jedynie 29 proc. nieaktywnych fizycznie osób pracujących zdalnie. Joanna Marszałek [email protected]
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama