Władze Illinois apelują o pozostanie w domach i pracę zdalną
Władze Illinois zaapelowały do mieszkańców o pozostanie w domach, a do pracodawców o umożliwienie im pracy zdalnej w związku z drastycznym przyrostem nowych przypadków koronawirusa w naszym stanie.
Służby zdrowia publicznego Illinois w środę wydały nowe zalecenia nawołujące wszystkich mieszkańców stanu do pozostania w domach przez najbliższe trzy tygodnie i opuszczanie ich tylko, jeśli jest to absolutnie konieczne, np. po zakupy spożywcze lub na test koronawirusa.
Jednocześnie wezwały pracodawców do umożliwienia pracownikom pracy z domu, chyba że fizyczne przebywanie w miejscu pracy jest niezbędne.
Nowe zalecenia mają na celu powstrzymanie rozprzestrzeniania się koronawirusa, który w ostatnich dniach bije w Illinois nowe rekordy pod względem liczby zachorowań. W czwartek w naszym stanie zanotowano najwyższą dzienną liczbę zachorowań od początku pandemii – 12 702 potwierdzonych i przypuszczalnych przypadków i 43 zgony. Dzień wcześniej zgonów było 145 – najwięcej od maja. Jednocześnie czwartek to siódmy dzień z rzędu, kiedy dzienny wskaźnik zachorowań w Illinois przekraczał 10 tysięcy. Wskaźnik zachorowalności w całym stanie wzrósł tego dnia do 12,6 proc.
Unikanie kontaktów z innymi jest teraz szczególnie ważne, według stanowego departamentu zdrowia publicznego, gdyż przed nami sezon świąteczny. Jeżeli uda się ograniczyć liczbę zachorowań, szkoły i biznesy będą mogły pozostać otwarte.
Już od paru tygodni służby zdrowia publicznego ostrzegają przed podróżowaniem w Święto Dziękczynienia i zachęcają, by spędzić je w swoich domach w otoczeniu domowników. W nowych zaleceniach władze podkreślają to stanowisko: „W obecnej sytuacji, biorąc pod uwagę zwiększone występowanie wirusa, nawet małe zgromadzenia, mieszanie się domostw lub podróżowanie w obszary z dużym wskaźnikiem zachorowalności nie jest wskazane i jest potencjalnie niebezpieczne” – czytamy w komunikacie.
Gubernator Illinois JB Pritzker ostrzegł jednocześnie przed możliwością wprowadzenia dalszych obostrzeń w poszczególnych regionach. Wcześniej w tygodniu nie wykluczał ogólnostanowego nakazu pozostania w domach.
Od środy surowsze restrykcje (Tier 2) obowiązują już na południowych i zachodnich przedmieściach Chicago, a także w południowej części Illinois (Regiony 5, 7 i 8). Zakładają one ograniczenie liczby gości przy stolikach w barach i restauracjach do sześciu. Zabronione są prywatne zgromadzenia powyżej dziesięciu osób. Lokale w całym stanie mogą obsługiwać gości tylko w ogródkach lub wydawać zamówienia na wynos.
W lipcu gubernator Pritzker ogłosił nową strategię walki z koronawirusem, dzieląc stan na 11 regionów epidemicznych. Chicago, jak i przedmieścia w powiecie Cook stały się odrębnymi regionami. Od tego czasu wszelkie wysiłki w zakresie łagodzenia kryzysu koronawirusa nakładane są na poszczególne regiony w zależności od panującej tam sytuacji epidemiologicznej.
Od poniedziałku nowe restrykcje w Chicago. Lista kwarantanny podzielona na trzy strefy
Zalecenie o pozostaniu w domach oraz nowe restrykcje dotyczące zgromadzeń wydała również w czwartek burmistrz Chicago Lori Lightfoot, w związku z gwałtownym przyrostem zachorowań w mieście.
Burmistrz ogłosiła, że od poniedziałku 16 listopada liczba uczestników spotkań okolicznościowych typu śluby, pogrzeby i przyjęcia zostaje ograniczona do dziesięciu. Mieszkańcom stanowczo zaleca się pozostanie w domach i opuszczanie ich tylko w celu niezbędnych czynności – pracy, która nie może być wykonywana zdalnie, szkoły, po opiekę medyczną lub po zakupy spożywcze.
Jednocześnie burmistrz zapowiedziała silniejsze wdrażanie restrykcji, w tym kary dla biznesów, które się do nich nie zastosują. „Skończyły się ostrzeżenia” – powiedziała Lightfoot.
Miasto ostrzegło również, że jeżeli nie uda się powstrzymać tempa zachorowań, do końca roku na COVID-19 może umrzeć tysiąc chicagowian.
W Chicago średnia zachorowań wynosiła w czwartek 1920 osób dziennie, a wskaźnik zachorowalności wzrósł do 14 procent testowanych osób.
Od piątku do listy stanów, z których podróżujący do Chicago muszą poddać się 14-dniowej samoizolacji, dołączyło Michigan. Również od piątku miasto podzieliło listę tych stanów na trzy strefy, oznaczające stopnie ryzyka – czerwoną, pomarańczową i żółtą.
Strefa najwyższego ryzyka, czyli czerwona, obejmuje stany, w których dzienna liczba zachorowań na 100 tys. mieszkańców przekracza aktualną liczbę w Chicago (obecnie wynoszącą 60). Podróżujący z tych stanów w dalszym ciągu muszą poddać się dwutygodniowej kwarantannie.
W czerwonej strefie znajdowała się w piątek większość stanów Midwestu: Idaho, Indiana, Iowa, Kansas, Minnesota, Montana, Wisconsin, a także Nebraska, Północna i Południowa Dakota, Utah i Wyoming.
Podróżujący ze stanów w strefie pomarańczowej, czyli tych, gdzie liczba zachorowań na 100 tys. mieszkańców przekracza 15, lecz jest niższa niż liczba w Chicago, mogą albo poddać się 14-dniowej kwarantannie, albo uzyskać negatywny wynik testu na COVID-19 przed przybyciem do Wietrznego Miasta. W tej strefie znajduje się obecnie większość, bo aż 31 stanów.
Od podróżujących ze stanów w strefie żółtej, gdzie dzienna liczba zachorowań jest niższa niż 15 na 100 tys. mieszkańców, wymaga się stosowania masek i dystansowania społecznego po przyjeździe do Chicago. Obecnie tylko garstka stanów ma mniej niż 15 zachorowań na 100 tys. mieszkańców i są to: Kalifornia, Hawaje, Maine, New Hampshire, Nowy Jork i Vermont.
Przepis wymagający samoizolacji po przyjeździe ze stanów wymienionych na liście wszedł w życie na początku lipca i będzie obowiązywał do odwołania. Chicagowskie służby zdrowia publicznego aktualizują listę co wtorek, lecz tym razem następna aktualizacja nastąpi dopiero w tygodniu, w którym przypada Święto Dziękczynienia. Decyzje o dodaniu stanów wchodzą w życie w piątki, usunięcia stanów wchodzą w życie z efektem natychmiastowym.
Choć niezastosowanie się do obowiązkowej kwarantanny po powrocie z podróży do stanów wskazanych przez miasto grozi grzywną od 100 do 500 dolarów za dzień (mandat nie może przekroczyć 7 tys. dol.), miasto nie ogłosiło nowych środków wdrażania przepisów na lotniskach ani na autostradach.
Joanna Marszałek
[email protected]