Gwałtowny wzrost ataków w ostatnim miesiącu
We wrześniu i październiku w Chicago miało miejsce ponad 200 ataków paintballowych. Ofiarą jednego z nich padł w Downtown nasz czytelnik, pan Rafał Kozoświst.
„Pracowaliśmy tego dnia, a właściwie wieczoru, nad zabezpieczeniem pleksą okien sklepu Vansa” – opowiada pan Rafał. „Jest to taki dodatkowy rodzaj zabezpieczenia, który ma chronić właściwe okna przez rozbiciem” – tłumaczy. Właściciele, szczególnie w ostatnim czasie, zabezpieczają się w ten sposób na wypadek protestów lub zamieszek.
Pan Rafał na nocnych zmianach pracował z trzema kolegami pochodzącymi z Polski i Ukrainy. „Byliśmy zajęci pracą, stałem na drabinie, kolega na drugiej, dwóch kolegów na dole” – opowiada „Dziennikowi Związkowemu”. „Usłyszałem dziwny dźwięk, jakby jakiś samochód jechał na przebitej oponie, jakby ktoś jechał po prostu na „flaku” – guma uderzała o asfalt. Odwróciłem się i zobaczyłem wymierzoną w nas broń” – kontynuuje opowieść. Jedna osoba, siedząca na przednim siedzeniu samochodu, nagrywała zajście, osoba siedząca z tyłu ostrzelała grupę pracujących mężczyzn.
Ostrzelani z karabinku do paintballa pracownicy zostali trafieni w klatkę piersiową, w pośladek i nogi. Całkowicie zabrudzony farbą został również sklep – zarówno witryny ze szkła, jak i pleksi. „Na ciałach pozostały siniaki, ale więcej pozostało w głowie” – mówi pan Rafał. „Spojrzenie na człowieka celującego właśnie w nas z broni pozostawiło traumatyczne wspomnienia, boimy się” – dodaje.
Na miejscu chwilę po zajściu pojawiła się policja i zupełnie nieoczekiwanie ekipa telewizyjna. „Następnego dnia dowiedziałem się, że aresztowano kilka osób, które stały za atakiem” – mówi pan Rafał.
Nie wiadomo dokładnie, z czego wynika wzrost liczby strzelanin. Policja przypuszcza, że być może mamy do czynienia z modą, głupią, nieodpowiedzialną „zabawą” lub wyzwaniem w Internecie.
Pan Rafał nie wierzy, że jest to po prostu zabawa. „Nie wierzę, że nagle wszystkich stać na tak drogi sprzęt, za tym stoją pieniądze” – mówi. „Myślę, że ma to związek z potencjalnymi protestami, być może w ten sposób ktoś chce przestraszyć właścicieli sklepów, żeby nie zabezpieczali swojej własności. Być może to jest jakaś zorganizowana i opłacona przez niebezpiecznych ludzi akcja” – dodaje. Mówi również, że gdyby strzelali hobbyści lub po prostu gracze, robiliby to w specjalnie przeznaczonych do tego celu parkach, nie w centrum miasta.
„Nigdy wcześniej nie czułem się zagrożony tak bardzo. Owszem, pracujemy w różnych dzielnicach, ale nigdy nie zdarzyło nam się, żebyśmy byli zaatakowani w środku miasta, gdzie w sumie jest sporo policji” – mówi. Ekipa zastanawia się nad wyposażaniem w kamizelki kuloodporne. Z uwagi na pracę z materiałami takimi jak szkło i pleksi, mężczyźni pracują w okularach ochronnych.
Mimo tego, że ataki paintballowe nie są w Chicago nowością, to ich liczba była we wrześniu i październiku wyższa niż liczba wszystkich takich przypadków zliczonych w okresie od stycznia do sierpnia. Policja zauważa ten wyraźny wzrost i przestrzega, że nieoczekiwany atak może być niezwykle niebezpieczny. Pociski mogą spowodować poważne obrażenia – tak było w przypadku osób, które zostały ostrzelane, a kule paintballowe trafiły w oczy. Alert w tej sprawie wydał w październiku Uniwersytet Chicagowski. „Kilka incydentów zgłoszonych na Uniwersytecie miało miejsce na terenie kampusu” – mówił wtedy wiceprezes ds. bezpieczeństwa i ochrony Eric Heath. Ze względu na to, że ataki układały się w pewien schemat, uczelnia wydała ostrzeżenie, stwierdzając, że zdarzenia stanowią zagrożenie dla społeczności.
Podobnego zdania jest policja, która radzi chronić przede wszystkim głowy i oczy oraz zgłaszać każdy, nawet najmniejszy incydent związany z użyciem kul paintballowych przeciwko ludziom i mieniu.
Katarzyna Korza
[email protected]
Zdjęcia z archiwum
Rafała Kozośwista