Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 25 grudnia 2024 14:17
Reklama KD Market

Emilia Czyszczoń: Przede wszystkim chcę pomagać ludziom

Rozmowa z Emilią Czyszczoń, konsultantką ds. zarządzania projektami, absolwentką inżynierii biologicznej oraz MBA na Uniwersytecie Purdue, pochodzącą z rodziny polskich imigrantów kandydatką z ramienia Partii Republikańskiej na stanowisko rejestratora aktów własności nieruchomości (Recorder of Deeds) w powiecie Lake. Katarzyna Korza: Pani Emilio, czytałam artykuł o pani z okresu studiów. Tuż po tym, jak odkryła pani wirusa i nazwała go swoim nazwiskiem, powiedziała pani, że chce pracować dla rządu. Czy kandydowanie w tych wyborach jest próbą realizacji tego planu? Emilia Czyszczoń: Rzeczywiście, tak wtedy powiedziałam. Zamierzałam wtedy dążyć do pracy naukowej, chciałam zajmować się bioterroryzmem i obroną biologiczną. Chciałam badać, jak wirusy mogą być wykorzystywane jako broń. Jest to dosyć interesujące w kontekście tego, jaką sytuację mamy dzisiaj. Ale plan był na tyle precyzyjny, że miałam nawet staż w rządowym laboratorium. Ale teraz chce pani pracować dla powiatu. Dlaczego zdecydowała się pani na kandydowanie? Dzięki stażom miałam możliwość przyjrzenia się z bliska temu, jak pracuje rząd federalny. Miałam również okazję pracować w Indiana Statehouse (kapitol i siedziba legislatury stanu Indiana – przyp. red.), więc zobaczyłam, jak proces legislacyjny wygląda w rządzie stanowym. A potem, kiedy 2,5 roku temu przeprowadziłam się z Indiany do Illinois, postanowiłam zobaczyć, co dzieje się w mojej lokalnej społeczności, bo myślę, że wiele osób nie zwraca na to uwagi – ludzie obserwują to, co dzieje się na szczeblu federalnym, ale nie obserwują sytuacji lokalnej. Jaka jest pani ocena sytuacji? Dowiedziałam się, że w powiecie Lake mamy Recorder of Deeds Office, czyli rejestr aktów własności nieruchomości. Zadaniem urzędu jest prowadzenie publicznych rejestrów dokumentów, w szczególności rejestrów dotyczących własności nieruchomości. Jesteśmy jednym z niewielu powiatów w Illinois, które mają ten urząd funkcjonujący jako osobne biuro. Byłam trochę ciekawa, dlaczego tak jest. I dowiedziałam się, że wiele powiatów nie może prowadzić tego biura, bo nie ma wystarczającej liczby mieszkańców. Niektóre powiaty połączyły to biuro z biurem sekretarza powiatu (County’s Clerk Office). Powiat Lake tego nie zrobił. Myślę, że z wielu powodów, m.in. dlatego, że jest to bardzo wygodna, dobrze płatna praca, wiążąca się z dodatkowymi świadczeniami i dobrą emeryturą. Więc niezależnie od partii, demokraci czy republikanie, wszystkim zależało na utrzymaniu tego urzędu. Jak ma się do tej sytuacji pani decyzja o kandydowaniu? Skonfrontowałam swoją wiedzę z potrzebami w tym urzędzie – pracuję jako konsultant ds. zarządzania projektami dla firmy farmaceutycznej i medycznej. Pomagam jej w kwestiach projektowych i regulacyjnych, uznałam więc, że jestem dobrą kandydatką. Co czyni pani kandydaturę lepszą niż Mary Ellen Vanderventer, która teraz piastuje urząd? Moja kontrkandydatka pracuje na tym stanowisku od 24 lat, czyli sześć kadencji. Jest w wieku emerytalnym. Ja natomiast mam świeże i nowoczesne podejście. Moim celem jest połączenie biura z biurem urzędnika stanowego. Oczywiście biuro nie zostanie zamknięte z dnia na dzień. Zaplanowane jest już referendum w tej sprawie w powiecie. Ktokolwiek zajmie to stanowisko, będzie miał dwa lata na pomyślne połączenie go z biurem urzędnika. Nigdy wcześniej nie pracowałam w urzędzie, ale w mojej pracy jako konsultant ds. zarządzania projektami, pomagałam w wielu fuzjach i wielu różnych działach firm. A obecnie pracuję przy jednej z największych fuzji w przemyśle biofarmaceutycznym. W biurze pracują ludzie, którzy doskonale wiedzą jak działa ich urząd. Ja natomiast, jako osoba z zewnątrz, mam bardzo jasny pogląd i bezstronne podejście do tego, jak można to zrobić w krótkim czasie, w porównaniu z kimś, kto był tam na zawsze. Moja kontrkandydatka zdecydowała, że jest za poparciem fuzji i likwidacją urzędu pół roku po tym, jak złożyłam tę propozycję. Dlaczego uważa pani, że połączenie biura z biurem urzędnika powiatu to dobry pomysł? Powiedziała pani, że chce uczynić urząd Recorder of Deeds bardziej wydajnym, odpowiedzialnym i innowacyjnym zarówno dla właścicieli nieruchomości, jak i biznesów. Jak pani to zrobi? Powiat Lake ma jedne z największych w stanie podatków od nieruchomości, to jest problem bardzo bolesny dla mieszkańców. Połączenie pozwoli podatnikom zaoszczędzić „parę” dolarów. Moim zdaniem, biuro działa obecnie w bardzo staromodny sposób, mimo postępu w technologii. Dla przykładu, kiedy próbujesz z zasobów biura skorzystać z domu, musisz uiścić opłatę. Ale jeśli przychodzisz do biura osobiście, nie musisz tego robić. A warunki skorzystania z zasobów powinny być przecież takie same. Ponadto, biuro jest zamknięte w weekendy, co dla ludzi pracujących może być wyzwaniem. Uważam, że w biurze robi się niewiele, żeby znaleźć lepsze rozwiązania. Na podstawie rozmów z wyborcami mogę również powiedzieć, że wiele osób nie wie, że takie biuro w ogóle istnieje i nie ma pojęcia, co to biuro robi. Co jeszcze gorsze, mieszkańcy powiatu nie wiedzą, że biuro ma istotną rolę i wiedza o tym, czym się zajmuje, może uchronić nas przed problemami. Jakimi? Podam najprostszy przykład. Ktoś, kto naprawia garaż i zrobi to źle, a właściciel odmówi zapłacenia za źle wykonaną usługę, co jest jego prawem, może skorzystać z zabezpieczenia (lien) na nieruchomości. I nie usunie go, dopóki niezadowolony z usługi mieszkaniec nie zapłaci za nią. Podobnie może zrobić gmina, która będzie chciała w ten sposób wymusić naprawdę domu albo inne działanie właściciela. Biuro oferuje usługę, która nazywa się „sprawdzenie nieruchomości” (property check). Mówiłam to już wielu osobom: ze sprawdzeniem stanu nieruchomości jest tak, jak z doroczną wizytą u lekarza na początku nowego roku. Powinniśmy to robić. Czy jest pani aktywna w polskim środowisku? Jak na pani osobowość i karierę zawodową wpłynęła narodowość polska? Zanim zaczęłam studiować, byłam bardzo zaangażowana w polską społeczność i polskie sprawy. Chodziłam do polskiej szkoły, do polskiej szkoły muzycznej, do polskiego kościoła. W zasadzie to było jak życie w Polsce, tylko, że tutaj. Jestem również członkiem Związku Narodowego Polskiego (Polish National Alliance). A potem sześć lat studiowałam w college’u w Indianie. Tam większość ludzi nie znała środowiska polskiego i Polaków. Chodziłam do Polskiej Szkoły im. Władysława Andersa. Pani dyrektor Wanda Penar powtarzała nam, że mamy być ambasadorami swojego dziedzictwa. Ja naprawdę wzięłam sobie to do serca. Opowiadałam moim kolegom o Polsce, bo czasem nie znali faktów. Kiedyś porwałam się na robienie pierogów w ramach poznawania kulinariów rozmaitych kultur. A potem założyłam polski klub. Wprawdzie większość jego członków to byli przedstawiciele o pochodzeniu innym niż polskie, ale wszyscy byli żywo zainteresowani kulturą naszego kraju. Jak widzi pani siebie w przyszłości? Trudno powiedzieć, bo 10 lat temu odkrywałam wirusa i tamto doświadczenie jest bardzo odległe od mojego obecnego życia. Zapewne na to, gdzie będę za 10 lat ma wpływ to, co robię teraz. Mam wykształcenie naukowe i biznesowe, więc być może będę pracować na jakimś publicznym stanowisku lub prowadzić własną firmę. Pewna jestem tylko tego, że chcę się zaangażować, ponieważ moim najważniejszym celem zawsze była pomoc ludziom – w liceum chciałam być lekarzem, żeby pomagać ludziom, później chciałam prowadzić badania i znajdować leki i nowe terapie dla ludzi. Również teraz, w starcie w wyborach myślę przede wszystkim o tym, co można zrobić dla ludzi w moim powiecie. Więc gdziekolwiek będę i cokolwiek będę robić – jestem pewna, że ten cel się nie zmieni. Co Emilia Czyszczoń i Partia Republikańska mają wspólnego? Jakie wartości, jaką wiadomość dla świata? Myślę, że jedną z najważniejszych rzeczy, z której ludzie nie zdają sobie sprawy, jest to, jak bardzo Partia Republikańska jest otwarta i zróżnicowana. Myślę, że wiele osób widzi jako partię starszych, białych mężczyzn. Tymczasem, mamy ludzi z wielu różnych środowisk i pochodzących z różnych krajów. Republikanie doceniają różnorodność. Wspólne mamy również podejście do pracy: wychowano mnie w kulcie pracy i wiary w to, że ciężka praca przynosi sukces. A jest to również coś, w co Partia Republikańska wierzy. Oczywiście dążymy również do obniżenia podatków i skutecznego rządu. Nie chcemy zmarnować ani jednego dolara z pieniędzy podatników. Rozmawiała: Katarzyna Korza [email protected]
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama