Diane Pappas: Chcę być głosem Polonii w Springfield
- 10/15/2020 11:33 PM
Mówi o sobie „dziewczyna z przedmieść” i „taka sama jak inni polscy imigranci”. A jednak mało który polski imigrant zostaje posłem stanowym Illinois. Jest jedyną mówiącą po polsku legislatorką w Springfield. Rodowita łodzianka i absolwentka prawa na Yale chce być głosem Polonii w Illinois i zachęca, by nie stronić od głosowania i kandydowania. Z Diane Pappas, czyli Danutą Chudzik, demokratyczną posłanką stanową 45. dystryktu obejmującego powiat DuPage rozmawiała Joanna Marszałek.
Joanna Marszałek: Jak znalazła się Pani w Stanach Zjednoczonych?
Diane Pappas: – Do Stanów najpierw przyleciała moja mama, a ja rok później, w 1982 r., na miesiąc przed moimi 11. urodzinami. Od początku Ameryka bardzo mi się podobała, a zwłaszcza jej wielokulturowość. Nowością było, że mieszkając na przedmieściach nie mogłam poruszać się nigdzie autobusem lub tramwajem, tak jak robiłam to jako 10-latka w Łodzi. Mama zapisała mnie do publicznej szkoły w Addison, gdzie nikt oprócz jednej koleżanki nie mówił po polsku. Ja z kolei nie mówiłam wcale po angielsku. Musiałam dość szybko sama nauczyć się języka. Miałam kasety, książki, chodziłam do bibliotek. Dużo nauczyłam się z zabawy i rozmów z innymi dziećmi. W sumie nie było to dla mnie takie trudne. Szóstą klasę zaczynałam z angielskim na poziomie czwartej klasy, lecz po pierwszym półroczu byłam już na zaawansowanym poziomie, w klasie tzw. honors.
Co świadczy o tym, że była Pani bardzo zdolną uczennicą. Później studiowała Pani przecież na Yale, jednym z najlepszych uniwersytetów w kraju.
– Najpierw skończyłam jednak studia z politologii, historii i wstępu do prawa na Michigan State University. Dzięki świetnym wynikom w nauce nie musiałam płacić za studia ani centa. Stamtąd trafiłam na wydział prawny uniwersytetu Yale.
Jak wspomina Pani studia na Yale?
– To było bardzo cenne doświadczenie. Studenci w Yale byli na najwyższym poziomie, byłam w klasie z najlepszymi studentami w kraju, wielu z nich miało już swoje kariery. Jako ciekawostkę podam, że jako studentka Yale w latach 1995-96 r. odbyłam praktyki w… Związku Narodowym Polskim, pod nadzorem Lesa Kuczyńskiego. Po studiach wielu moich kolegów trafiało prosto do polityki do Waszyngtonu czy też do prestiżowych firm prawniczych w Nowym Jorku.
Pani natomiast zapragnęła wrócić do… Illinois.
– Illinois jest moim domem i nie chciałam osiedlać się nigdzie innej. Kocham nasz stan pod każdym względem – i cztery pory roku, i różnorodność kultur i kuchni Chicago, i polską społeczność. Jestem „dziewczyną z przedmieść” i chciałam być blisko rodziny. Wróciłam więc i pracowałam w firmach prawniczych, gdzie dużo się nauczyłam. Zrobiłam sobie też przerwę w karierze prawnej na pisanie książki, ale pisarką chyba raczej nigdy nie będę (śmiech). Wtedy właśnie pojawiła się możliwość kandydowania na urząd publiczny.
Czy wcześniej myślała Pani o kandydowaniu?
– Nigdy! Zwłaszcza, że – jak wiadomo – polscy imigranci wywodzący się z systemu komunistycznego najczęściej nie mają zaufania do władz. Do ubiegania się o urząd posła stanowego w sierpniu 2018 r. skłonił mnie fakt, że ówczesna posłanka z 45. dystryktu po ponad dwuletnim impasie budżetowym, gdy wreszcie przyszło głosować nad budżetem, nie zjawiła się nawet na głosowaniu. Nie chciałam, żeby ktoś taki mnie reprezentował. Jej kontrkandydat w wyborach wycofał się i po prostu nie było innego kandydata. Pomyślałam więc, że skoro nie pracuję, mam czas i doświadczenie, to dlaczego by nie spróbować? Szanse na wygraną były bardzo nikłe, lecz udało się! Kampania była i teraz również jest bardzo czaso- i pracochłonna.
Dlaczego stara się Pani o reelekcję?
– Dla osób, które nie pełniły wcześniej urzędu, start w Springfield jest trudny. W pierwszym roku – dla mnie to był 2019 – głównie próbujesz się odnaleźć i utrzymać na powierzchni. Wszystkiego się uczysz, jesteś przypisany do różnych komisji, a jednocześnie pracujesz nad swoimi projektami. W drugim roku masz już swoje miejsce, czujesz, że możesz skupić się nad wartościowymi projektami, o które zabiegali twoi wyborcy. W moim przypadku – wtedy zaczął się COVID.
Staram się o reelekcję, bo chcę kontynuować to, co zaczęłam. W czasie pandemii nie możemy sobie pozwolić na kogoś nowego, kto dopiero się uczy. Są duże szanse, że w przyszłym roku sesje również nie będą odbywać się normalne. Czuję, że mogę i chcę wykorzystać zdobytą wiedzę i pracować dalej. Naprawdę myślę, że mogę skutecznie reprezentować mój dystrykt.
Nad jakimi projektami legislacyjnymi obecnie Pani pracuje?
– Interesuje mnie zwiększenie dostępu do funduszy na edukację techniczną. Jest wiele dobrze płatnych miejsc pracy w Illinois, które nie wymagają studiów wyższych, a tylko edukacji policealnej. Oczywiście z niepójściem do college’u wiąże się pewna stygma, którą najpierw trzeba zlikwidować. W Illinois jest problem z regułami dotyczącymi pomocy finansowej. Granty MAP przyznawane są tylko na college, a więc np. młoda osoba starająca się o policealny certyfikat w spawaniu nie kwalifikuje się już na pomoc finansową.
Pracuję nad projektem ustawy, który ma na celu zmianę tych reguł i tym samym umożliwienie młodzieży uzyskanie pomocy finansowej na krótsze – 6-8-12-miesięczne programy zawodowe. Rodzicom mówię, że ich dzieci zawsze mogą zmienić zdanie i w przyszłości pójść na studia, ale przy okazji będą już mieć trochę swoich pieniędzy na te studia!
Leży mi bardzo na sercu kwestia seniorów w naszym stanie, a zwłaszcza w moim dystrykcie. Jestem absolutnie przeciwna opodatkowaniu dochodów emerytalnych. Podatki od nieruchomości w moim dystrykcie są tak wysokie, że seniorzy ledwo mogą pozwolić sobie na pozostanie w swoich domach. Wielu z nich czuje, że jedyną opcją jest sprzedaż domu i wyprowadzka ze stanu.
Chcę wprowadzić więcej programów dla seniorów, które pozwoliłyby im spokojnie starzeć się w swoich społecznościach. Gdyby tak utworzyć przystępne mieszkania własnościowe dostosowane do potrzeb seniorów, może bylibyśmy w stanie zwolnić ich z tej części podatku od nieruchomości, która idzie na szkoły (75 proc. rachunku). Seniorzy mogliby być niezależni, a jednocześnie być blisko swoich rodzin. Rozmawiam z wieloma agencjami na temat tego, jak można by tego dokonać.
A które projekty udało się już zrealizować?
– W 2019 r. udało się przegłosować projekt ustawy, który współsponsorowałam, dotyczący pokrycia przez ubezpieczycieli diagnostycznych mammogramów. Firmy ubezpieczeniowe w Illinois pokrywały prewencyjne mammogramy (badanie raz w roku), ale jeśli mammogram był niejasny i potrzebny był dodatkowy test, to ubezpieczenie już tego nie pokrywało. Przegłosowaliśmy prawo, które to zmieniło. Teraz w odpowiedzi na głosy wyborców pracuję nad projektem, który zapewniłby to samo w odniesieniu do kolonoskopii.
Jestem dumna ze wszystkiego, co uchwaliliśmy w 2019 r. Mieliśmy świetną sesję, uchwaliliśmy dużo ustaw. Głosowałam jednak przeciwko podniesieniu podatku od benzyny i opłat za tablice rejestracyjne. Choć środki na infrastrukturę w Illinois są absolutnie potrzebne, aby przyciągnąć do naszego stanu firmy i nowych pracowników, uważam, że powinniśmy szukać ich gdzieś indziej niż z podwyżki podatków.
Jakie jest Pani zdanie w kwestii podatku progresywnego?
– Osobiście myślę, że podatek progresywny jest lepszy z dwóch powodów. Po pierwsze, jest bardziej sprawiedliwy. Osoby, które zarabiają więcej, mają pieniądze i mogą płacić nieco więcej, zaś ci którzy zarabiają mniej i cały swój dochód potrzebują na podstawowe potrzeby jak jedzenie, mieszkanie, ubranie – mogą płacić mniej.
Uważam również, że jeżeli zostawimy więcej pieniędzy w portfelach osób mniej zarabiających, to mają one tendencję do wydawania ich w Illinois, gdyż swoje podstawowe potrzeby zaspokajają w lokalnej społeczności. Z kolei osoby zarabiające więcej często inwestują i wydają pieniądze poza naszym stanem. Tymczasem stymulacja gospodarki w Illinois to korzyść dla nas wszystkich.
Trzeba jednak pamiętać, że podatek progresywny nie rozwiąże natychmiast problemów finansowych Illinois. To raczej utworzenie ścieżki do ich rozwiązania.
Nasz stan od lat traci mieszkańców. Jaka jest Pani wizja Illinois?
– Skupmy się na tym, co dobre i pozytywne w Illinois. Musimy przyciągnąć do naszego stanu więcej mieszkańców. Jak wspominałam, mamy miejsca pracy w wytwórstwie, które stoją otworem, gdyż nie mamy siły roboczej, żeby je wypełnić. Sprowadźmy siłę roboczą z innych stanów! Jesteśmy stanem w sercu Ameryki, jesteśmy najważniejszym węzłem transportowym i handlowym w kraju, rozwijamy się w zakresie przemysłu technologicznego. Google, Apple, Facebook – te firmy rozwijają swoje gałęzie w Chicago, bo tu młodzi ludzie chcą pracować. Podkreślajmy nasze zalety – styl życia, różnorodność kultur, tradycji, kuchni. Musimy przypominać Amerykanom, że mamy rację bytu, przyciągać do nas ludzi i biznesy, a kiedy już to osiągniemy, nie trzeba będzie zwiększać podatków, bo więcej mieszkańców będzie je płacić.
Ilu Polaków zamieszkuje Pani dystrykt wyborczy?
– Szacuję, że około 15 procent mojego dystryktu – głównie w miejscowościach takich jak Wood Dale, Itasca, Roselle, Hanover Park, Bartlett, Bloomingdale, Carol Stream. To nie tylko Amerykanie polskiego pochodzenia, ale na te przedmieścia przeprowadzają się nowi imigranci z Polski. To wspaniałe, mamy dużo nowych restauracji i delikatesów. Polska kultura naprawdę ma siłę przebicia i jestem dumna, że mogę ją reprezentować w Springfield.
Co chciałaby Pani, żeby zapamiętali z Pani sylwetki polonijni wyborcy?
– Tak naprawdę jestem jak każdy inny polski imigrant, który przyjechał tu i ciężko pracował, żeby osiągnąć jak najwięcej. Rozumiem problemy imigrantów, pamiętam dowcipy o Polakach, wiem, że w tym kraju nie zawsze łatwo być imigrantem. Jednak z drugiej strony jeżeli ciężko pracujesz, możesz dużo osiągnąć.
W Springfield chcę być głosem przede wszystkim mieszkańców 45. dystryktu, ale również społeczności imigranckiej, a zwłaszcza polsko-amerykańskiej. Choć mamy tak ogromną rolę w historii Illinois, to tak niewielu swoich przedstawicieli we władzach. Musimy być lepiej reprezentowani w legislaturze Illinois i w stanowych agencjach. Będę szczęśliwa, jeżeli to ja będę tą reprezentantką. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby nas było więcej.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Joanna Marszałek
[email protected]
Zdjęcia: Katarzyna Korza
Reklama