Ameryka od środka
Jak można się było spodziewać, Senat USA odrzucił wszystkie proponowane ustawy, których celem było nieśmiałe, ale istotne zaostrzenie przepisów dotyczących posiadania broni palnej.
Najbardziej nieśmiałą z tych propozycji było wprowadzenie federalnego sprawdzania wszystkich nabywców broni, w tym również tych, którzy kupują tego rodzaju rzeczy w ramach aukcji, które obecnie nie są praktycznie objęte jakąkolwiek regulacją. Niestety, nawet w tym przypadku przeciw głosowało 45 senatorów – 41 republikańskich i 4 demokratycznych.
Ci pierwsi ślepo podążyli za zgoła idiotyczną postawą swojej partii, wynikającą z jeszcze bardziej idiotycznych poglądów prezentowanych przez szefów National Rifle Association. Ci drudzy, z konserwatywnych stanów USA, po prostu stchórzyli, obawiając się bardziej o swoją polityczną karierę niż o to, by niedawna tragedia w szkole w Newtown w stanie Connecticut wreszcie spowodowała jakieś zmiany.
To, co stało się w Senacie jest oczywiście porażką polityczną prezydenta Obamy, który zainwestował sporo czasu w propagowanie proponowanych ustaw. Jest to jednak również porażka rozsądku oraz żenujący przejaw niemocy amerykańskiego parlamentu w obliczu powtarzających się z niezwykłą częstotliwością masowych morderstw. W USA codziennie ginie w wyniku strzelanin średnio 270 osób. W Newtown zginęły przedszkolaki.
Mimo to, władze federalne nie są w stanie zdobyć się na jakiekolwiek działanie. Znów będzie “jak zwykle” – rzeź w szkole spowodowała wprawdzie dyskusję o warunkach posiadania broni, ale wszystko to idzie prędzej czy później w zapomnienie, a życie wraca do swojej “normy”.
Przez pewien czas istniały szanse na to, że zatwierdzenia doczekają się nowe przepisy o sprawdzaniu nabywców broni. Ostatecznie jednak nawet ten akt prawny nie został przyjęty, mimo że sondaże publiczne dowodzą, iż znaczna większość Amerykanów go popiera. Dzień, w którym ustawa ta została odrzucona winien być narodowym wstydem, a ci, którzy do tego dopuścili powinni zostać poddani najbardziej efektywnej weryfikacji – przy urnach wyborczych. Nie może być dłużej tak, że o naszych losach, a szczególnie bezpieczeństwie, decyduje garstka radykalnych pomyleńców.
Szef NRA, Wayne Lapiere, od pewnego czasu zdradza obłąkańczy wręcz radykalizm, z którym nie zgadza się nawet pewna część członków jego organizacji. Mimo to, właśnie on cieszy się dziś ze “zwycięstwa” i nadal plecie bzdury o tym, jak to rząd federalny spiskuje, by odebrać Amerykanom broń. Trudno jest zrozumieć, dlaczego Senat znajduje się w kleszczach tego przygłupa. Trudno też dociec, co ścisłe kontrolowanie przeszłości ludzi kupujących broń palną ma wspólnego z domniemanym rozbrajaniem Ameryki. W sumie nie ma to jednak większego znaczenia – Wayne może sobie pogratulować, że spowodował wymazanie z narodowej pamięci losu 20 dzieci.
Gdy wyniki głosowania w Senacie stały się jasne, z galerii widzów odezwały się okrzyki “hańba”. Jedną z krzyczących była Patricia Maisch, ofiara masakry w Tuscon w roku 2011. Natomiast przed gmachem Kapitolu jedna z matek, której dziecko zostało zastrzelone w Newtown, powiedziała po prostu: “Jest to dzień hańby i tchórzostwa”.
Nic dodać, nic ująć.
Andrzej Heyduk