Ostatnia szansa na udział w spisie powszechnym. Kończy się już 30 września
- 09/10/2020 11:06 PM
Jeśli okaże się, że liczba mieszkańców i gospodarstw domowych jest niższa niż szacowano, to Illinois może stracić miliardy dolarów dotacji federalnych oraz jedno lub dwa miejsca w Kongresie.
W ostatnich tygodniach pozostałych przed zakończeniem spisu powszechnego ludności gubernator J.B. Pritzker, władze Chicago i organizacje społeczne starają się zmobilizować mieszkańców Illinois do wypełnienia ankiety. Dane uzyskane ze spisów powszechnych, przeprowadzanych co dziesięć lat, służą m.in. do ustalenia granic okręgów wyborczych i liczby reprezentantów w Kongresie USA oraz podziału funduszy federalnych między stany. Przy niskim udziale mieszkańców w spisie Illinois może stracić miliony dolarów z funduszy federalnych.
Gubernator J.B. Pritzker powiedział, że zaniżenie populacji w spisie zaledwie o 1 procent może spowodować, że stan straci ponad 195 milionów dolarów z funduszy federalnych. To daje około od 15 tys. do 20 tys. dol. utraconych z funduszy federalnych na osobę, która nie została uwzględniona w spisie.
Jeśli okaże się, że liczba mieszkańców i gospodarstw domowych jest niższa niż szacowano, to Illinois może nie tylko stracić miliardy dolarów dotacji federalnych, ale też jedno lub dwa miejsca w Kongresie.
Według Pritzkera, Illinois jest jednym z 10 stanów, które płacą więcej podatków federalnych niż otrzymują funduszy federalnych. „Wysoki wskaźnik udziału w spisie powszechnym 2020 może to zmienić” – podkreślał. Gubernator w ostatnich tygodniach pozostałych na wzięcie udziału w spisie powszechnym mobilizował do tego mieszkańców podczas wizyt w różnych miastach Illinois.
Towarzysząca mu w Berwyn wicegubernator Juliana Stratton wskazała również na potrzebę udziału imigrantów w spisie ludności. „Nie ma pytania o obywatelstwo w spisie ludności (…) Wasze dane osobowe nie zostaną wykorzystane przeciwko wam w sądzie, ani przez żadną agencję rządową, taką jak ICE (U.S. Immigration and Customs Enforcement)” – zapewniła Stratton.
Sądy federalne zablokowały podejmowane przez administrację prezydenta Donalda Trumpa próby umieszczenia w spisie pytania o amerykańskie obywatelstwo. Pojawiły się obawy, że pytanie o obywatelstwo zrodziłoby strach i zniechęciło imigrantów oraz ich rodziny do udziału w spisie, co w rezultacie pozbawiłoby wiele społeczności należnej reprezentacji w Kongresie.
Burmistrz Chicago, Lori Lightfoot, mówiła, że udział w spisie powszechnym może być „ostateczną formą protestu” wobec polityki imigracyjnej obecnej administracji, a wola „bycia policzonym” – formą opozycji wobec spychania imigrantów na margines życia publicznego.
Na kilka tygodni przed zakończeniem spisu powszechnego (US Census Bureau) z opublikowanego właśnie raportu wynika, że na obszarze miasta Chicago może dojść do zaniżenia populacji Afroamerykanów i Latynosów.
Wskaźnik udziału niektórych społeczności w Chicago w spisie powszechnym jest do tej pory o ponad 20 punktów procentowych niższy od tych ze spisu powszechnego z 2010 roku – podaje Chicago Metropolitan Agency for Planning (CMAP).
Dyrektor agencji CMAP Erin Aleman powiedziała, że ten trend jest niepokojący. Przypomniała, że od liczby ludności ujętej w spisie zależy wysokość środków finansowych do dystrybucji w całym regionie. „Niezależnie od tego, czy chodzi o mieszkania, czy o infrastrukturę, wszystko zależy od tego czy zostaliśmy policzeni w spisie” – podkreśliła.
Według raportu, udział Latynosów w spisie powszechnym, zarówno w Chicago, jak i na przedmieściach, jest najniższy od 2010 r. Podobny spadek odnotowano wśród populacji czarnoskórych i Azjatów. Natomiast w społecznościach, w których przeważają biali mieszkańcy, udział w spisie powszechnym jest na poziomie podobnym do tego z 2010 r.
Wyniki spisu ludności są bardzo ważne dla miasta Chicago. Od liczby mieszkańców i gospodarstw domowych ujętych w spisie zależy m.in. podział środków federalnych. Dyrektor CMAP Erin Aleman jako przykład podaje pakiet stymulacyjny dla amerykańskiej gospodarki o wartości 2,2 biliona dolarów rozdysponowany w ramach ustawy CARES Act, którą Kongres uchwalił w odpowiedzi na skutki gospodarcze pandemii koronawirusa.
Aleman zauważyła, że gdyby populacja stanu zmniejszyła się o zaledwie 5 proc. Illinois straciłoby 235,5 miliona dol. w ramach funduszu na pomoc w z powodu COVID-19. „To pieniądze, które trafiają bezpośrednio do społeczności, aby pomóc w radzeniu sobie z kryzysem” – dodała.
Jej zdaniem na spadek udziału w spisie powszechnym wpływają także obawy imigrantów, pandemia i brak dostępu do Internetu.
Burmistrz Lightfoot wyznaczyła miastu bardzo ambitny cel. Chce, aby co najmniej 75 proc. mieszkańców Chicago wzięło udziału w spisie powszechnym. W ostatnim, w 2010 roku, kwestionariusz wypełniło 66 proc. rezydentów Chicago. Obecnie ogólny wskaźnik udziału mieszkańców Wietrznego Miasta w spisie wynosi 58 proc., przy czym krajowy wskaźnik to prawie 70 proc. W niektórych dzielnicach na południu i zachodzie, w tym w Little Village i Englewood, zaledwie 30 proc. ludności wzięło udział w spisie.
Biuro Spisu Ludności kończy liczenie mieszkańców Stanów Zjednoczonych 30 września, o miesiąc wcześniej niż wcześniej zapowiadano – potwierdził dyrektor biura Steven Dillingham w komunikacie opublikowanym na stronie: census.gov. Obejmuje to zakończenie wszelkich operacji związanych z tegorocznym spisem ludności, w tym zbieranie odpowiedzi osobiście, online, telefonicznie i pocztą. Te wprowadzone w ostatniej chwili zmiany zagrażają dokładności danych liczbowych wykorzystywanych do określenia rozkładu reprezentacji politycznej i funduszy federalnych na następną dekadę – komentuje radio NPR.
Do końca września kwestionariusz U.S. Census, także w języku polskim, można wypełniać na stronie my2020census.gov.
Joanna Trzos
[email protected]
Reklama